Od czerwca na polskim rynku nieruchomosci zauważono spadek o 1/8 dostępnych mieszkań na sprzedaż na rynku wtórnym, wynika z danych Unirepo opracowanych przez firmę HREIT. Szczególnie mocno dotknięta tymi zmianami jest stolica, gdzie w ciągu kilku tygodni kupujący „wchłonęli” aż 25 proc. ofert.
Podobne tendencje zauważono również w Białymstoku, Bydgoszczy, Krakowie, Łodzi, Toruniu, Gdańsku, Gorzowie Wielkopolskim i Zielonej Górze. Chociaż nie ma powodów do obaw o brak mieszkań, to ograniczona podaż i wzrost popytu na nie, mogą skutkować wzrostem cen.
Bezpośrednią przyczyną wzrostu popytu na mieszkania jest korzystniejsze oprocentowanie kredytów, rosnące pensje i ułatwienia w zdolności kredytowej wprowadzone przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Program „Bezpieczny Kredyt 2 proc.” również zyskał ogromną popularność, przewyższając wszelkie oczekiwania. Tylko do 24 lipca złożono aż 11,5 tys. wniosków o preferencyjny kredyt, mimo że początkowo zakładano 10 tysięcy do końca roku.
Dane Otodom Analytics wskazują, że już wiosną bieżącego roku na 7 największych rynkach podaż mieszkań na sprzedaż stała się niewystarczająca wobec zapotrzebowania. Program „Bezpieczny Kredyt 2 proc.” znacznie przyspieszył tempo sprzedaży, a nowych inwestycji wciąż nie przybywa jeszcze w wystarczającym tempie.
Czytaj również: Kupno czy wynajem mieszkania? Bezpieczny Kredyt 2% dużo zmieni na rynku nieruchomości
Mniej mieszkań na sprzedaż w większych miastach
Warto zauważyć, że rynek nieruchomości „z drugiej ręki” nie jest tak szczegółowo monitorowany jak ten tworzony przez deweloperów, ale można zaobserwować wyraźny spadek liczby unikalnych ofert mieszkań na sprzedaż.
W czerwcu 2023 roku w 18 miastach wojewódzkich było prawie 77 tys. mieszkań czekających na nowych właścicieli. W ciągu zaledwie 7 tygodni ta liczba zmniejszyła się o około 10 tysięcy.
Największe zmiany dotyczą rynków w Warszawie i Krakowie. W Warszawie liczba unikalnych ofert mieszkań na sprzedaż spadła o 1/4 – z ponad 19 tysięcy na lekko ponad 14 tysięcy do 24 lipca. W Krakowie zaobserwowano spadek z prawie 10 tysięcy ofert na 8 tysięcy.
Dynamiczny spadek liczby ofert jest wynikiem wykupienia tańszych mieszkań. Te, których cena wynosi do 500 tys. złotych w Warszawie, stanowią teraz tylko 13 proc. dostępnych lokali, podczas gdy na początku roku było ich 19 proc. W Krakowie udział ofert w tej cenie zmniejszył się z 34 proc. do 24 proc., a w Poznaniu z 60 proc. do 47 proc., wynika z danych HREIT.
Efektem tych zmian jest wzrost średnich cen ofertowych na największych rynkach o kilka – kilkanaście procent w porównaniu z rokiem poprzednim. Jednak należy zauważyć, że nie każdy wzrost cen jest wynikiem ich podniesienia przez właścicieli.
Dużą rolę odgrywa fakt, że z oferty znikały najtańsze mieszkania. Brak mieszkań do remontu, o gorszych lokalizacjach czy w starszych blokach z płyty powoduje, że średnia cena ofertowa idzie w górę.
300Sekund od września w nowej odsłonie. Zapisz się już dziś na nasz codzienny newsletter.
Deweloperzy planują więcej inwestycji
Naturalne mechanizmy rynkowe mogą pomóc w przywróceniu równowagi na rynku nieruchomości. Deweloperzy na rynku pierwotnym planują większą liczbę inwestycji, a wzrost cen może skłonić właścicieli na rynku wtórnym do wystawienia mieszkań na sprzedaż. Spadająca inflacja również wpłynie na rynek, uwalniając właścicieli od obaw o utratę siły nabywczej majątku, podają analitycy HREIT.
Również na rynku najmu stawki czynszów przestają gwałtownie rosnąć, co może zachęcić część właścicieli do sprzedaży nieruchomości.
Łatwiejszy dostęp do kredytów ułatwi zamianę mieszkań na większe lub lepiej dopasowane do potrzeb. Sytuacja na rynku nieruchomości będzie zależała od wielu czynników, ale potencjalnym nabywcom może brakować czasu na podjęcie decyzji.