{"vars":{{"pageTitle":"Gorszy stan przyrody to ryzyko także dla firm. Na razie niewiele z nich działa na rzecz jej ochrony","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","news"],"pageAttributes":["bioroznorodnosc","deloitte","firmy","greenwashing","klimat","main","najnowsze","ochrona-przyrody","ochrona-srodowiska","przedsiebiorstwa","przyroda","wwf-polska"],"pagePostAuthor":"Kamila Wajszczuk","pagePostDate":"24 maja 2024","pagePostDateYear":"2024","pagePostDateMonth":"05","pagePostDateDay":"24","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":710744}} }
300Gospodarka.pl

Gorszy stan przyrody to ryzyko także dla firm. Na razie niewiele z nich działa na rzecz jej ochrony

Coraz więcej firm uwzględnia w swojej działalności ochronę klimatu. Natomiast jeszcze stosunkowo niewiele bierze pod uwagę przyrodę i jej różnorodność biologiczną. Mimo tego, że jej utrata to czynnik ryzyka dla wielu branż.

Kryzys różnorodności biologicznej to jedno z głównych wyzwań, przed którymi stoi dziś świat. Jego głównym objawem jest wymieranie gatunków roślin i zwierząt. Przyroda jest dla gospodarki ważna jako źródło surowców ale też dostarcza inne tak zwane usługi ekosystemowe. To przykładowo obniżanie temperatury powietrza dzięki obecności drzew czy zatrzymywanie wody w glebie przez rośliny.

Bioróżnorodność nie jest jednak zagadnieniem tak szeroko branym pod uwagę, jak kryzys klimatyczny. To polityka klimatyczna pierwsza zaistniała w strategiach firm.

Najpierw klimat, potem przyroda

Barbara Skuła-Dąbek, dyrektorka Działu Partnerstw Strategicznych w Fundacji WWF Polska zwraca uwagę, że wcześniej firmy prowadziły aktywności związane z przyrodą w ramach społecznej odpowiedzialności biznesu (CSR). Firmy komunikowały na przykład, że stawiały hotele dla owadów, współpracowały z lokalnymi organizacjami ekologicznymi, czy pracownicy sprzątali jakąś rzekę w ramach wolontariatu.

W miarę upływu czasu zaczęły się pojawiać różne przepisy i różne praktyki niektórych firm, tak zwanych czempionów i podążające za tym praktyki innych firm, które nie chciały pozostać w ogonie. Zaczęło się przede wszystkim od wpływu na klimat – mówi Barbara Skuła-Dąbek 300Gospodarce.


Czytaj też: Rolnicy nie dostrzegają swojego wpływu na klimat. Ale popierają proekologiczne praktyki


Widać więc ruch w stronę ograniczania emisji gazów cieplarnianych w firmach na świecie. W Polsce ten proces też postępuje, ale powoli. Za celami dekarbonizacyjnymi idą inwestycje, na przykład w odnawialne źródła energii.

Co innego, jeśli chodzi o różnorodność biologiczną. Wiele firm po prostu nie wie, jak do tego się zabrać. Narzędzia jeszcze nie są dostępne, nie ma jasnego wskaźnika, jak w przypadku klimatu. Tutaj trzeba się przyjrzeć holistycznie i globalnie całemu łańcuchowi wartości, surowcom, które pozyskujemy czy ekosystemom, na które wpływamy – zwraca uwagę ekspertka.

Międzynarodowe wytyczne

Fundacja WWF wspólnie z innymi organizacjami opracowuje takie narzędzie. Pierwszym narzędziem jest SBTN – inicjatywa wytyczania celów opartych na wiedzy naukowej. Drugim – Biodiversity Risk Filter – narzędzie online do sprawdzenia, na jakie ryzyka związane z przyrodą narażona jest firma.

Ja widzę to że firmy w Polsce bardzo mocno teraz inwestują swoje kompetencje, czyli zatrudniają osoby, które zajmują się tematyką środowiskową, specjalizują się w ryzykach klimatycznych albo właśnie strategiach dekarbonizacyjnych. To się nie dzieje bez przyczyny, ponieważ do 2030 roku będziemy mieć 10 nowych regulacji dotyczących wpływu na różnorodność biologiczną – dodaje Barbara Skuła-Dąbek.

Z drugiej strony jest pewne zahamowanie, jeśli chodzi o inwestowanie w ochronę przyrody. Firmy boją się na przykład posądzenia o greenwashing albo, że projekt będzie za mało ambitny. Efekt takich działań jest trudny do oszacowania.

Według Michała Okunia, menedżera z zespołu ds. zrównoważonego rozwoju w Deloitte, temat bioróżnorodności w firmach zaczął się pojawiać szerzej po udostępnieniu przez międzynarodowe organizacje wytycznych. Chodzi o wspomniane wyżej standardy SBTN i kolejne, opracowane przez grupę zadaniową do spraw ujawnień informacji finansowych dotyczących natury (TFND).

Ważne było także umieszczenie bioróżnorodności w zakresie nowych regulacji europejskich dotyczących sprawozdań firm, czyli dyrektywy CSRD, a konkretnie nowego standardu raportowania ESRS 4.

Nie chcemy jednak, żeby temat bioróżnorodności był traktowany przez firmy po macoszemu i w kontekście celów, które w żaden sposób nie są mierzalne ani dostosowane do faktycznego charakteru działalności – dodaje Michał Okuń.

Przyrodnicze ryzyko dla biznesu

Ekspert Deloitte wskazuje, że na szeroko pojętym zachodzie firmy zaczęły już traktować utratę bioróżnorodności jako jedno z ryzyk dla ciągłości działania biznesu.

Przykładem mogą być firmy, które wykorzystują kakao jako surowiec, który jest obecnie jednym z bardziej zagrożonych na świecie z punktu widzenia zmian klimatu. Biorą ją również pod uwagę w kontekście ryzyka greenwashingu czy ryzyka niedostosowywania się do regulacji, szczególnie w kontekście należytej staranności w informowaniu o wpływie i zależności od natury – wskazuje ekspert.

Firmy zachodnie, na przykład banki, coraz częściej jako grupy kapitałowe cedują odpowiedzialność na swoje spółki zależne, również w Polsce. Chodzi na przykład o obowiązki dotyczące analizy portfela inwestycyjnego czy portfela kredytobiorców. W ten sposób cele dostosowywane są do lokalnych uwarunkowań.

W Polsce jeszcze brakuje świadomości

Według Michała Okunia w Polsce działania związane z różnorodnością biologiczną podejmują na przykład firmy z sektora nieruchomości czy branży odzieżowej. Są to między innymi ograniczanie zużycia albo poprawa zarządzania wodą, na przykład na terenie budowy albo na terenie, na którym stoi magazyn.

Barbara Skuła-Dąbek zgadza się, że dla firm z branży spożywczej czy kosmetycznej kwestia różnorodności biologicznej jest częścią zarządzania ryzykiem. Nie jest to jednak czynnik powszechnie brany pod uwagę w Polsce.


Interesuje cię energetyka i ochrona klimatu? Zapisz się na 300Klimat, nasz cotygodniowy newsletter


Fundacja WWF zbadała na przykład rynek pod kątem stosowania certyfikowanego oleju palmowego. Konsumpcja produktów z tym składnikiem w Polsce rośnie, ale nie rośnie poziom jego certyfikacji. Tymczasem brak certyfikacji wiąże się nie tylko z wylesianiem na obszarach, skąd pochodzi olej, ale i złym zarządzaniem plantacjami.

Mamy więc taką sytuację, że najbardziej efektywny olej, jakim jest olej palmowy, może przestać być efektywny przez to, że jest nie certyfikowany – wyjaśnia Barbara Skuła-Dąbek.

Duża część gospodarki – ponad połowa PKB – zależy od przyrody. Wiele firm korzysta z usług ekosystemowych, szczególnie firmy produkcyjne. Badania też wskazują na to, że 75 proc. kredytów udzielonych przez banki jest udzielanych takim firmom które zależą od co najmniej jednej usługi ekosystemowej – dodaje.

Nie wszyscy biorą przyrodę pod uwagę

Z doświadczenia Fundacji WWF w Polsce wynika, że tematem różnorodności biologicznej interesują się banki i branże produkcyjne. Firmy ubezpieczeniowe już niekoniecznie. Natomiast sektory energetyczny i transportowy zwracają uwagę na kwestie klimatyczne, ale już nie na przyrodnicze.

Mieliśmy rozmowy z branżą kurierską, która się bardzo bardzo szybko rozwija. Ale ich interesuje tylko bioróżnorodność w miastach i kontekst dotarcia do potencjalnych klientów – mówi Barbara Skuła-Dąbek.

Według niej w budownictwie nie ma specjalnego zainteresowania tematem. Z drugiej strony w tej branży są istotne certyfikaty BREEAM i LEED. Przepisy stanowią, że te firmy muszą zadbać o bioróżnorodność, ale nie jest określone w jakim wymiarze.

Na przykład często się spotykam z tym, że w deweloperce robi się zielone ściany. One w mieście może mają znaczenie, ale globalnie – to nie ta skala. Gdybyśmy mieli do czynienia z odzyskiwaniem dla przyrody takiej samej wielkości terenu, na jakim wybudowano coś dla człowieka, to mówilibyśmy o pozytywnym wpływie – wskazuje ekspertka.

Unikanie ekościemy

Jak firmy mogą uniknąć oskarżenia o greenwashing? Przykładem dobrej praktyki może być badanie, jakie gatunki występują w otoczeniu fabryki czy elektrowni. Musi to być jednak praktyka stosowana regularnie – co kwartał, co pół roku, co rok. Dopiero po kilku latach możemy bowiem stwierdzić, czy na przykład populacja jakiegoś gatunku rośnie czy maleje. Problematyczne jest natomiast stawianie uli dla pszczół miodnych.

Chęci były dobre, ale badania pokazują, że nadmierne inwestowanie w ule, konkretnie dla pszczół miodnych, ma negatywne skutki dla całego środowiska miejskiego. To dlatego, że na terenie zurbanizowanym mamy i tak ograniczoną ilość miejsca dla zapylaczy. Kiedy inwestujemy bardzo intensywnie w jeden gatunek, to niejako wypieramy pozostałe. To zaprzeczenie bioróżnorodności – mówi Michał Okuń.

To pokazuje problem z zarządzaniem bioróżnorodnością – nawet jeśli chęci są dobre, to problem może być bardziej skomplikowany. Zależności pomiędzy gatunkami i pomiędzy ekosystemami są skomplikowane. Firmy powinny w pierwszej kolejności zapoznać się z danymi dotyczącymi działalności i łańcucha dostaw, zasięgnąć porady ekspertów i dopiero wtedy myśleć o potencjalnych działaniach, radzi ekspert Deloitte.

Polecamy także: