{"vars":{{"pageTitle":"Historycznie mocny dolar. Oto jak może zaszkodzić światowej gospodarce","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","news"],"pageAttributes":["dolar","dolar-amerykanski","inflacja","main","makroekonomia","najnowsze","pkb","rynek-walutowy"],"pagePostAuthor":"Zespół 300Gospodarki","pagePostDate":"18 lipca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"07","pagePostDateDay":"18","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":327054}} }
300Gospodarka.pl

Historycznie mocny dolar. Oto jak może zaszkodzić światowej gospodarce

Kurs dolara w ciągu ostatniego roku mocno rósł w stosunku do innych najważniejszych światowych walut. Ostatnio osiąga poziomy nienotowane od 20 lat. Zyskał 15 proc. w stosunku do funta brytyjskiego, 16 proc. w stosunku do euro i 23 proc. w stosunku do japońskiego jena.

Dolar jest światową walutą rezerwową, co oznacza, że używa się go w większości transakcji międzynarodowych. W rezultacie wahania jego wartości mają wpływ na całą światową gospodarkę. Poniżej pięć głównych skutków, jakie zmiany kursu dolara mogą mieć dla globalnej ekonomii.

1. Jeszcze wyższa inflacja

Handel benzyną i większością (chociaż z pewnymi wyjątkami) innych towarów, takich jak metale i drewno, na światowych rynkach odbywa się zazwyczaj w dolarze. Kiedy amerykańska waluta staje się silniejsza, to towary te drożeją także w lokalnych walutach. Ilość benzyny, warta 100 dolarów, zdrożała przez to np. w ciągu ostatniego roku z 72 do 84 funtów. A ponieważ ostatnio cena za litr benzyny w ogóle gwałtownie wzrosła, jest to podwójny cios.

Kiedy energia i surowce drożeją, ceny wielu innych produktów płacone przez konsumentów i przedsiębiorstwa też rosną. Przyczyniają się tym samym do wzrostu inflacji na całym świecie. Jedynym wyjątkiem są Stany Zjednoczone – tam silniejszy dolar sprawia, że ​​import jest tańszy. A zatem może pomóc okiełznać inflację.

2. Zagrożenie dla krajów o niskich dochodach

Większość krajów rozwijających się zadłuża się w dolarach amerykańskich. Wiele z nich ma więc teraz znacznie więcej długu niż rok temu. W rezultacie wiele państw będzie miało trudności ze znalezieniem coraz większej ilości środków w lokalnej walucie, potrzebnej do obsługi zadłużenia.

Obserwujemy to już na Sri Lance. A inne kraje mogą wkrótce pójść w jej ślady. Będą musiały zdecydować się albo na wyższe podatki, większą emisję pieniądza albo po prostu kolejne pożyczki. Skutkiem może być głęboka recesja, hiperinflacja, kryzys zadłużenia państwowego Albo wszystkie trzy rzeczy naraz, w zależności od tego, na jakie rozwiązania zdecydowało się dane państwo.

Krajom rozwijającym się, jeśli popadną w kryzys zadłużenia, odzyskanie równowagi finansowej może zająć lata, a nawet dziesięciolecia. A to oznacza poważne trudności dla ich obywateli.

3. Większy deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych

Przez silnego dolara inne kraje będą mniej importować z USA. Deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych (czyli różnica wartości eksportu i importu) już teraz sięga ogromnej kwoty miliarda dolarów rocznie.

Prezydent Joe Biden, a przed nim także Donald Trump, obiecywali zmniejszyć negatywny bilans handlowy Stanów – zwłaszcza w relacji do Chin. Niektórzy ekonomiści obawiają się, że deficyt handlowy może napędzać zadłużenie publiczne i odzwierciedlać fakt, że wiele miejsc pracy, które zapewniał amerykański przemysł, przeniesiono za granicę.

4. Deglobalizacja się pogłębi

Najbardziej oczywistą polityką gospodarczą, mającą zapobiec wzrostowi deficytu handlowego, jest stara gra polegająca na nakładaniu ceł, kontyngentów lub innych barier na import. Ale inne kraje często w odwecie za taki amerykański protekcjonizm nakładają własne podatki i cła na amerykańskie produkty.

W epoce, gdy „deglobalizacja” już trwa – przez pogarszające się relacje Zachodu z Rosją i Chinami – silniejszy dolar dodaje politycznego impetu protekcjonizmowi i zagraża światowemu handlowi.

5. Obawy strefy euro

Słabsze państwa członkowskie UE, takie jak Portugalia, Irlandia, Grecja i Cypr, są już nieco mniej podatne na podnoszenie  kosztów obsługi ich zadłużenia przez inwestorów niż w najczarniejszych dniach kryzysu w strefie euro. Dzieje się tak, ponieważ znaczna część ich długu narodowego jest chroniona przez Europejski Mechanizm Stabilności. Został on utworzony, aby pomóc ratować te gospodarki, a także bardziej przyjazne banki inwestycyjne strefy euro.

Jednak silniejszy dolar wywiera presję na Europejski Bank Centralny, aby także podnosił stopy procentowe w strefie euro. Po to, aby wesprzeć europejską walutę i obniżyć koszty importu, w tym importu energii.

Podwyżka wywrze większą presję na kraje strefy euro o wysokim poziomie zadłużenia. Włochy, które są dziewiątą co do wielkości gospodarką na świecie i mają dług publiczny sięgający 150 proc. PKB, byłyby szczególnie trudne do uratowania, gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli.

Podsumowując – bardzo silny dolar jest kolejnym powodem, który każe się obawiać nadejścia globalnej recesji. Wyższa inflacja obniża siłę nabywczą  konsumentów i zmniejsza poziom konsumpcji. Protekcjonizm może ograniczyć handel międzynarodowy i inwestycje. Kryzys zadłużenia państwowego oznacza natomiast poważne kłopoty dla wielu krajów rozwijających się, a być może nawet dla strefy euro.

Czy kurs dolara będzie nadal rósł?

Dolar rósł do tej pory zarówno ze względów ekonomicznych, jak i geopolitycznych. Fed, czyli bank centralny USA, agresywnie podnosi stopy procentowe. Odwraca także swoją dotychczasową politykę wypuszczania pieniądza na rynek poprzez luzowanie ilościowe.

Obecne działania Rezerwy Federalnej mają na celu ograniczenie inflacji spowodowanej problemami z łańcuchami dostaw, wojną w Ukrainie, a także samym luzowaniem ilościowym.

Silniejszy dolar to efekt uboczny wyższych stóp procentowych. Ponieważ zdeponowany w amerykańskim banku dolar oferuje obecnie wyższą rentowność, zachęca to zagranicznych inwestorów do sprzedaży lokalnej waluty i inwestowania w amerykańską.

Oczywiście banki centralne w innych jurysdykcjach, takich jak Wielka Brytania, również podnoszą stopy procentowe. To samo planuje zrobić EBC w strefie euro. Ale nie działają na tym polu tak agresywnie jak USA. A Japonia w ogóle nie zacieśnia polityki pieniężnej. Ostatecznie efektem jest wciąż coraz większy popyt zagraniczny na amerykańską walutę.

Innym powodem wzrostów kursu dolara jest to, że waluta ta jest uważana za klasyczną „bezpieczną przystań”. A więc pewną inwestycję nawet w czasach recesji. Obecna sytuacja geopolityczna czyni takie bezpieczne przystanie jeszcze bardziej atrakcyjnymi.

Euro ucierpiało z powodu dużej ekspozycji UE na ryzyko gospodarcze związane z rosyjską agresją na Ukrainę, dużego uzależnienia Wspólnoty od dostaw surowców energetycznych z Rosji i perspektywy kolejnego kryzysu w eurolandzie. Po raz pierwszy od czasów zaraz po wprowadzeniu europejskiej waluty, euro jest więc blisko parytetu dolara.

Uderzeniem w wartość funta był Brexit. Teraz dochodzi do tego perspektywa drugiego referendum w sprawie niepodległości Szkocji i potencjalnej wojny handlowej z UE wokół protokołu dot. Irlandii Północnej.

Wreszcie jen jest walutą gospodarki, która wydaje się powoli tracić na znaczeniu. Społeczeństwo Japonii się starzeje, a kraj nadal nie otworzył się na opcję zwiększania zdolności produkcyjnych przez imigrację. Słabszy jen jest również ceną, jaką Japonia płaci za kontynuowanie luzowania ilościowego w celu utrzymania niskiego oprocentowania rządowych obligacji.

Trudno przewidzieć przyszły kierunek kursu dolara, gdy w światowej gospodarce jest tak wiele ruchomych elementów. Podejrzewamy jednak, że utrzymująca się inflacja zmusi stopy procentowe w USA do dalszego wzrostu.

To, wraz z geopolitycznymi wstrząsami spowodowanymi wojną i bankructwami gospodarek, prawdopodobnie utrzyma kurs dolara na wysokim poziomie. Silny dolar amerykański to odpowiedź na niespokojne czasy.


Tłumaczenie: Martyna Maciuch. Tekst „Five ways that the super-strong US dollar could hurt the world economy” w oryginale ukazał się w The Conversation 8 lipca 2022 roku.