{"vars":{{"pageTitle":"Złoty w poważnych tarapatach. Dolar najdroższy od dwóch dekad","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["dolar","forex","main","makroekonomia","najnowsze","pln","usd","waluty","zloty"],"pagePostAuthor":"Martyna Maciuch","pagePostDate":"6 lipca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"07","pagePostDateDay":"06","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":322605}} }
300Gospodarka.pl

Złoty w poważnych tarapatach. Dolar najdroższy od dwóch dekad

Gwałtowne osłabienie złotego do dolara i franka. Wyprzedaż polskiej waluty trwa już kolejny dzień. Nawet spodziewana podwyżka stóp nie pomaga.

To, ile kosztuje teraz euro, czy frank szwajcarski, albo dolar, w mniejszym stopniu zależy jednak od polityki pieniężnej Narodowego Banku Polskiego, a od tego, co się dzieje na światowych rynkach. A tam mamy splot niesprzyjających dla złotego okoliczności.

Dolar kosztuje najwięcej od dwóch dekad

Najważniejsze: ekonomiści coraz głośniej mówią o ryzyku światowej recesji. To zawsze powoduje tzw. awersję do ryzyka, czyli odpływ kapitału z rynków wschodzących. Polska się do nich zalicza, więc zloty traci.

Za to umacniają się waluty krajów uważanych za tzw. bezpieczne przystanie. W obawie przed nadchodzącym spowolnieniem gospodarczym, inwestorzy uciekają w kierunku do dolara od innych walut, bo jest on oceniany jako bezpieczna inwestycja.

W środę po południu za dolara płacono już 4,70 zł. To historycznie wysoki poziom. Porównywalne notowane były jedynie w drugiej połowie 2000 r.

Kurs franka blisko rekordów

Kolejna bezpieczna przystań to frank szwajcarski. Szwajcaria od dawna jest uważana za kraj o wyjątkowo solidnych fundamentach makroekonomicznych, a miejscowy system bankowy to uosobienie stabilności. I zawsze w sytuacji odwrotu od ryzykownych aktywów frank zyskuje na wartości.

W środę za franka trzeba było płacił już prawie 4,82 zł. Tak drogiego franka jeszcze nie mieliśmy pomijając króciutki epizod ze stycznia 2015 r., kiedy to informacja o tym, że Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) przestaje bronić parytetu 1,20 franka za euro wywołała chwilową panikę na rynku i umocnienie franka do takich poziomów. No i głębokie osłabienie złotego na początku wojny w Ukrainie, gdy frank dojechał na chwilę do poziomu 4,90 zł.

Tym razem jednak nie wygląda to na jednorazowy wystrzał. SNB nie tylko już nie myśli o żadnych parytetach, ale dał dość wyraźnie do zrozumienia, że umocnienie franka w niczym mu nie przeszkadza. Jak? Nieoczekiwanie podnosząc stop procentowe w czerwcu. To odpowiedź SNB na inflację w Szwajcarii, która w czerwcu wyniosła 3,4 proc., choć oczekiwano, że wyniesie 3,2 proc. Co oznacza, że SNB będzie podwyższał stopy dalej, kolejnej podwyżki rynek oczekuje we wrześniu.

Euro słabnie do dolara

W tym wszystkim złoty najmniej traci do euro. W środę za euro trzeba było płacić ponad 4,78 zł. Drożej było tylko w marcu, na fali wojennej paniki. Ale teraz mogło być gorzej, gdyby nie to, że na światowych rynkach trwa właśnie odwrót od euro i ucieczka do dolara.

Skąd ta słabość euro? Perspektywa recesji w Europie coraz mocniej podważa szanse na ostre zacieśnienie polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny – wskazują analitycy banku PKO BP. To oznacza, że EBC słabiej zareaguje na rosnącą w strefie euro inflację. O godz. 16.20  kurs waluty UE słabł o ok. 0,06 proc. do ok. 1,016 dolara za euro.

Wobec amerykańskiej waluty spadał także brytyjski funt szterling. W środę był blisko poziomu najniższego od lat 80. XX wieku – 1,1906 dolara za 1 funta – po tym jak rezygnacja dwóch czołowych ministrów brytyjskiego rządu, ministra zdrowia i ministra skarbu, pogłębiła kryzys w rządzie premiera Borisa Johnsona.


Polecamy także: