{"vars":{{"pageTitle":"Kto się cieszy z wysokich płac, czyli blaski i cienie wzrostu wynagrodzeń. Eksperci komentują dane GUS","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["firma","firmy-uslugowe","konsumpcja","main","mieszkania","mieszkania-komunalne","najnowsze","place","praca","pustostany","rynek-pracy","wynagrodzenia"],"pagePostAuthor":"Dorota Mariańska","pagePostDate":"6 września 2024","pagePostDateYear":"2024","pagePostDateMonth":"09","pagePostDateDay":"06","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":724306}} }
300Gospodarka.pl

Kto się cieszy z wysokich płac, czyli blaski i cienie wzrostu wynagrodzeń. Eksperci komentują dane GUS

Czy wysokie płace i ich szybki wzrost pomagają, czy szkodzą lokalnym gospodarkom? Z pewnością ręce zacierają samorządowcy. Ale dla przedsiębiorców nie zawsze jest to dobra informacja.

Jak wynika z nowych danych o medianie wynagrodzeń, w skali całego kraju, połowa pracowników zarabia mniej niż 6549 zł brutto miesięcznie. To ponad 2 tys. zł mniej niż średnia krajowa w sektorze przedsiębiorstw. Z czego wynika ta różnica? Dane o przeciętnym wynagrodzeniu trochę zafałszowują rzeczywistość. Średnią podbija mniej liczna grupa osób zarabiających ponad proporcjonalnie dobrze.

Ale dużo ważniejszy wniosek z nowych danych GUS jest taki, że w przekroju całego kraju pensje są bardzo zróżnicowane, a różnice bywają ogromne. Są powiaty w Polsce, gdzie mediana płac ledwie przekracza poziom minimalnej pensji. Do takich należy na przykład powiat piotrkowski w województwie łódzkim, czy nowomiejski w województwie warmińsko-mazurskim. Mało zarabia się też w powiatach radomskim i białobrzeskim na Mazowszu. We wszystkich tych przypadkach połowa mieszkańców zarabia miej niż 5000 zł brutto miesięcznie.

Ale są też wyspy bardzo wysokich płac, zwłaszcza tam, gdzie są umiejscowione duże przemysłowe firmy. Przykład to choćby powiat polkowicki w województwie dolnośląskim. Tu środek przedziału płac mieszkańców to aż ponad 9800 zł brutto. In plus zadziałało to, że na terenie powiatu polkowickiego znajdują się kopalnie należące do KGHM „Polska Miedź” SA.

Konsekwencje wzrostu zarobków

Chociaż najwyższa mediana wynagrodzeń w Polsce dopiero zbliża się do poziomu 10 tys. zł, to w przypadku średnich wynagrodzeń ta psychologiczna bariera już gdzieniegdzie pęka. W lipcu było tak w Krakowie (10 173,41 zł) i w Gdańsku (10 017,25 zł).

Czy to dobra wiadomość? I tak. I nie.

– Wysoki poziom przeciętnego wynagrodzenia jest dobry dla lokalnego rynku pracy. Przyciąga nowych mieszkańców. Rośnie baza popytowa. Dzięki wyższemu wynagrodzeniu można realizować nie tylko podstawowe, ale też wyższe życiowe potrzeby – mówi 300Gospodarce Marta Petka-Zagajewska, dyrektorka Biura Analiz Makroekonomicznych w PKO Banku Polskim.

Ale, jak podkreśla ekspertka, jest i druga strona medalu.

– Z perspektywy firm utrzymanie rentowności staje się coraz trudniejsze, szczególnie kiedy jest ona w dużym stopniu uzależniona od kosztów pracy. Przy czym zdecydowanie mniejsza liczba firm niż kiedyś szuka oszczędności na pracownikach. Mimo wszystko firmy starają się być konkurencyjne w kontekście wynagrodzeń – wskazuje Marta Petka-Zagajewska.

Kto ciągnie płace w górę?

Na plusy i minusy takiej sytuacji zwraca uwagę także Piotr Bielski, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych w Santander Consumer Banku.

– Największym plusem jest to, że zwiększyły się dochody gospodarstw domowych i mogą one przeznaczać więcej na konsumpcję. Jednocześnie to dobrze dla firm usługowych, które korzystają z tej konsumpcji. Jednak każdy medal ma dwie strony. Bo nie wszyscy zarabiają tak dużo, tylko pewna grupa. Przeciętne wynagrodzenie ciągnie w górę najprawdopodobniej dość wąska grupa specjalistów – wyjaśnia Piotr Bielski.

– Z danych GUS wynika, że najwyższe przeciętne płace występują w branży technologicznej i finansowej i w obu miastach [Kraków, Gdańsk – przyp. red.] mamy do czynienia z rozwojem firm w tych właśnie sektorach. Jednocześnie w tych branżach największa jest rozpiętość między średnią a medianą wynagrodzeń, co wskazuje na skoncentrowanie bardzo wysokich płac w stosunkowo wąskiej grupie ekspertów – dodaje.

Samorządy lokalne korzystają

Ekspert podkreśla jednocześnie, że napływ wysoko wykwalifikowanych specjalistów do Krakowa czy Gdańska to dobra wiadomość dla samorządów lokalnych, ponieważ w ślad za tym powinno iść zwiększenie wpływów z podatków. Z drugiej strony, wydatki wysoko zarabiających ciągną w górę przeciętne koszty utrzymania w regionie, w tym ceny mieszkań. To gorzej dla tych, którzy mają niższe pensje.

Osoby z wysokimi zarobkami mogą sobie pozwolić nie tylko na zakup droższych mieszkań, ale też na nabywanie nieruchomości w celach inwestycyjnych, żeby były np. mieszkaniami na wynajem. To zwiększa ogólny popyt na rynku nieruchomości, i w konsekwencji wpływa na wzrost cen.

Ale nawet jeżeli założymy, że płacowi rekordziści są zainteresowani wyłącznie luksusowymi lokalami, to i tak działa to na niekorzyść pozostałych. Kiedy wysoko zarabiający zaczynają osiedlać się w danym regionie i inwestować w drogie nieruchomości, często towarzyszy temu modernizacja okolicy. Powstają lepsze usługi, infrastruktura, nowe sklepy, restauracje itp. To sprawia, że cała okolica staje się bardziej atrakcyjna, a tym samym rośnie wartość nieruchomości nawet w przeciętnych segmentach.

Wzrost płac przyciąga nowych mieszkańców

Czy to, na co wskazują eksperci, rzeczywiście ma miejsce np. w Krakowie? Jak przekazał nam miejscowy magistrat, miasto przede wszystkim dostrzega rosnącą liczbę mieszkańców.

– Od kilkunastu lat liczba mieszkańców Krakowa ciągle rośnie. W ciągu 15 lat nastąpił wzrost liczby ludności o ponad 50 tys. osób na skutek dodatniego przyrostu naturalnego oraz dodatniego salda migracji, co świadczy o atrakcyjności Krakowa jako miejsca do życia i pracy. Potwierdzają to także badania społeczne prowadzone przez Urząd Miasta Krakowa, w których respondenci deklarują wysokie zadowolenie zarówno z możliwości rozwoju zawodowego, jak i otrzymywanego wynagrodzenia – tłumaczy Małgorzata Tabaszewska z Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Krakowie.

I jak stwierdza, konkurowanie firm o najlepszych absolwentów sprawia, że w niektórych sektorach, szczególnie tam, gdzie występuje niedobór wysoko wykwalifikowanych specjalistów, płace rosną. W rezultacie wysoko wykwalifikowana kadra, zasoby studenckie oraz silne zaplecze naukowe w Krakowie przyczyniają się do wzrostu poziomu płac.

Jednocześnie przedstawicielka krakowskiego ratusza, pytana o ceny mieszkań, tłumaczy, że miasto nie prowadzi tego typu analiz. Ale przyznaje też, że wysokie płace nie są udziałem wszystkich mieszkańców stolicy Małopolski, „dlatego miasto rozwija inicjatywy związane z budowaniem i pozyskaniem nowych mieszkań komunalnych, remontami pustostanów oraz inne działania mające na celu zwiększenie liczby mieszkań o niskim lub umiarkowanym czynszu”.

To też może Cię zainteresować: