{"vars":{{"pageTitle":"Mężczyźni czują presję, gdy zarobki partnerek przekraczają 40% wspólnego budżetu","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["praca","the-conversation","wynagrodzenia"],"pagePostAuthor":"Zespół 300Gospodarki","pagePostDate":"6 lutego 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"02","pagePostDateDay":"06","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":38665}} }
300Gospodarka.pl

Mężczyźni czują presję, gdy zarobki partnerek przekraczają 40% wspólnego budżetu

Najlepsze małżeństwa opierają się w dużej mierze na pracy zespołowej. Ale znaczenie ma tu również podział obciążeń, a konkretnie to, kto dostarcza jaką część dochodu gospodarstwa domowego.

Nowe badania wskazują, że w parach heteroseksualnych mężczyźni są szczęśliwsi, kiedy oboje z partnerów mają swój wkład we wspólny budżet, ale zdecydowanie wolą być głównymi żywicielami rodziny.

Z rolą jedynego żywiciela wiąże się wysoki poziom stresu i mężczyźni wydają się najspokojniejsi, kiedy ich żony lub partnerki przynoszą do domu około 40 proc. wspólnego dochodu. Jednak gdy wynagrodzenie kobiet przekracza ten poziom, poczucie niepokoju u mężczyzn gwałtownie wzrasta. Najbardziej stresująca jest dla nich sytuacja całkowitego uzależnienia finansowego od partnerki.

Wnioski te płyną z obejmującej 15 lat analizy ponad 6000 małżeństw i mieszkających ze sobą par heteroseksualnych. Poziom stresu mierzono na podstawie takich wskaźników, jak odczuwany smutek, nerwowość, niepokój, desperacja, zaniżona samoocena i wrażenie, że zwykłe codzienne czynności wymagają dużego wysiłku.

Mężczyźni będący jedynymi żywicielami rodziny deklarują pewien poziom niezadowolenia, ale nie są tak zestresowani, jak ci, których partnerki przynoszą do domu lwią część wspólnego dochodu. Oba te skrajne scenariusze źle wpływają na zdrowie psychiczne mężczyzn.

Wyjątek stanową mężczyźni wiążący się świadomie z dobrze zarabiającymi kobietami. Tę grupę wydaje się omijać napięcie wynikające z wyższego wynagrodzenia partnerek. Ponieważ nie łączymy się w pary na chybił trafił, jeśli kobieta już przed ślubem dobrze zarabia, to potencjalny rozziew w dochodach nie jest dla jej partnera niespodzianką, a może wręcz być powodem do nawiązania relacji.

>>> Polecamy: Żyjemy w epoce kurczaka. O tym, jak broilery zostały najważniejszym symbolem antropocenu

Równowaga sił

Istnieje wiele powodów, dla których mężczyźni zarabiający słabiej od swoich partnerek mogą odczuwać niepokój.

Kiedy jedna osoba wypracowuje znaczną część wspólnego dochodu, równowaga w związku może zostać zachwiana. Na przykład jeśli relacje między partnerami ulegną znacznemu pogorszeniu, perspektywa rozwodu lub separacji może odebrać jednej ze stron poczucie bezpieczeństwa w wymiarze finansowym. Efekt ten zaznacza się silniej u wspólnie zamieszkujących par niż u małżeństw, prawdopodobnie ze względu na większe prawdopodobieństwo rozpadu takiej relacji.

Nawet jeśli związek nie przechodzi kryzysu, wspólny dochód generowany w większości przez jedno z partnerów może zaburzać równowagę sił. Nabiera to znaczenia przy różnicy zdań na temat tego, co będzie najlepsze dla rodziny, jak dużo pieniędzy należy oszczędzać i na co je wydawać, podczas układania ważnych planów albo podejmowania ważnych decyzji.

Tradycyjny podział ról płciowych

Inne możliwe wyjaśnienie uwzględnia historyczny wpływ norm społecznych, psychologicznych i kulturowych na podział ról płciowych. Społeczny konstrukt mężczyzny jako żywiciela rodziny był w przeszłości niezwykle trwały.

W wielu kulturach od pokoleń oczekuje się, że mężczyźni będą głównym źródłem dochodu w rodzinie, a kryterium męskości ściśle wiąże się ze spełnianiem tego oczekiwania. W związku z tym mężczyźni mogą doświadczać silnego stresu psychicznego, kiedy wynagrodzenie partnerek przewyższa ich zarobki.

Ale zachodzą tu pewne zmiany. Na przykład w Stanach Zjednoczonych coraz więcej żon zarabia więcej od mężów. W 1980 roku tylko 13 proc. zamężnych kobiet zarabiało z grubsza tyle, co partnerzy. W 2000 roku odsetek ten prawie się podwoił, sięgając 25 proc., a w 2017 roku wynosił już 31 proc. Trend ten prawdopodobnie się utrzyma, a podobne tendencje zaobserwowano także w innych krajach.

>>> Czytaj też: Czterodniowy tydzień pracy: wszystkie badania pokazują korzyści tego rozwiązania, ale jest jeden haczyk

Stres związany z rolą jedynego żywiciela

Badania wskazują na najniższy poziom stresu psychicznego u mężczyzn, których partnerki dostarczały nie więcej niż 40 proc. wspólnego dochodu.

Mężczyźni całkowicie odpowiedzialni za wspólny budżet ponoszą emocjonalny koszt: mimo że normatywny podział ról płciowych wspiera ten model, rola jedynego żywiciela rodziny oznacza dużą odpowiedzialność i presję, a więc może generować wysoki poziom niepokoju i napięcia.

I choć nowy model kobiety utrzymującej dom oraz jego możliwe konsekwencje są dziś przedmiotem licznych badań, niewiele uwagi poświęca się psychologicznym problemom, z jakimi borykają się mężczyźni będący jedynymi żywicielami rodziny. Ta luka badawcza wskazuje być może, jak silna jest tradycja osadzająca mężczyznę w tej roli. Badania zdrowia i dobrostanu skupiają się zwykle na nowych zjawiskach, a nie szeroko przyjętych normach społecznych.

Normy dotyczące ról płciowych nadal wywołują powszechną niechęć do układu, w którym żona ma wyższą pensję niż mąż. Ale wraz ze wzrostem liczby kobiet zarabiających więcej od partnerów, tradycyjna norma męskiego żywiciela rodziny może zacząć ewoluować.

Autorka: dr Joanna Syrda – wykłada w School of Management na University of Bath. 

Tłumaczenie: Anna Warso.

Artykuł w oryginale ukazał się na theconversation.com. Tekst w języku angielskim jest dostępny na licencji Creative Commons CC BY-ND 4.0. Tłumaczenie na język polski dla 300gospodarka.pl zostało wykonane za zgodą autora i podlega prawu autorskiemu. Lead, tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.