W poniedziałek Stany Zjednoczone obiegł list otwarty podpisany przez 18 najbogatszych mieszkańców tego kraju. Nawołują w nim do opodatkowania aktywów 0,1 proc. najbardziej zamożnych Amerykanów. Czyli m.in. ich samych, pisze Financial Times.
Swoją propozycję argumentują względami etycznymi i moralnymi. Uważają, że pieniądze z opodatkowania mogłyby zostać przeznaczone na walkę z kryzysem klimatycznym, poprawę zdrowia publicznego, wzmocnienie gospodarki czy poprawę standardów demokratycznych.
Wśród sygnatariuszy listu są George Soros, Chris Hughes (współzałożyciel Facebooka) czy Abigail Disney (tak, z tych Disneyów).
W zakresie praktycznym powołują się na propozycje Elizabeth Warren, demokratycznej senator z Massachusetts, która chciała 2-proc. rocznej daniny obejmującej posiadaczy majątku wartego więcej niż 50 mln dol.
Z jej kalkulacji wynika, że pozwoliłoby to zebrać 2,75 bln dol. w dekadę.
Rainer Zitelmann na łamach magazynu Forbes twierdzi jednak, że deklaracja nie jest ani rewolucyjna, ani znacząca. Zwraca on uwagę na fakt, że list podpisało zaledwie 3 proc. z 607 amerykańskich miliarderów, a taka liczba nie robi już wrażenia – 97 proc. miliarderów go bowiem nie podpisało.
Pisze on też, że wśród sygnatariuszy listu są osoby znane z progresywnych poglądów i od dawna wspierające organizacje mające przeciwdziałać rosnącym nierównościom ekonomicznym. Nie jest to pierwszy raz, kiedy składały one deklaracje nawołujące do podwyższenia podatków dla najbogatszych.
Z ankiety amerykańskiej firmy badającej rynek Hill-HarrisX wynika jednak, że 74 proc. amerykańskich wyborców popiera taki postulat. Wśród głosujących na Republikanów odsetek ten wynosi 65 proc. Być może nagłośnienie tego akurat listu sprawi, że pomysł większych podatków dla miliarderów będzie odbierany jako bardziej realistyczny.
Ta informacja pojawiła się dziś rano w skrzynkach odbiorczych subskrybentów naszego codziennego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz się na niego zapisać, kliknij tutaj.