Największa na świecie firma z sektora transportu kontenerowego – duńskie AP Moller-Maersk – przezwyciężyła potencjalny kryzys, jaki mógł być spowodowany wojną handlową między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, informuje Financial Times.
Ostatnie liberalizacje zasad międzynarodowej wymiany handlowej okazały się być bardziej lukratywne, niż “wojenne” staty. Zdaniem szefa Maerska Sørena Skou “to nie taryfy decydują o popycie, a wydatki konsumpcyjne w Stanach Zjednoczonych”.
Te nie zmalały, a amerykańskie firmy zmieniły jedynie miejsce zakupów z Chin na kraje w Azji południowo-wschodniej, takie jak Wietnam. Globalny popyt na kontenery nieznacznie wzrósł w drugim kwartale tego roku – o 2 proc. Zysk EBITDA Maerska w drugim kwartale wyniósł 1,36 mld dol.; średnia prognoza analityków wynosiła 1,24 mld dol. Przychody wzrosły o 0,6 proc. do 9,62 mld dol.
Pomimo tego Skou przestrzega, że jeśli administracja Donalda Trumpa wprowadzi zapowiedziane na grudzień taryfy na kolejne dobra chińskie o wartości 300 mld dol. globalny popyt na kontenery obniży się o 1 proc. Firma przygotowuje się także na wyhamowanie wzrostu gospodarczego w przyszłym roku.
„Czy znajdziemy się w recesji, czy też nie, jest zbyt wcześnie, by to powiedzieć. Ale planujemy scenariusz niskiego wzrostu” – mówi szef Maerska.
Przedsiębiorstwo obsługuje ok 18 proc. światowego transportu morskiego, w związku z czym postrzegane jest jako papierek lakmusowy sytuacji w światowym handlu.
>>> Czytaj też: Co ma „chemia z Niemiec” do polskiej gospodarki? Może przepowiedzieć kryzys