Wraz z początkiem sezonu urlopowego obłożenie w nadmorskich hotelach i pensjonatach zmniejszyło się o około 20 – 25 proc, podaje Pomorska Regionalna Organizacja Turystyczna. Inflacja, rosnące koszty transportu oraz brak bonu turystycznego są głównymi czynnikami zniechęcającymi Polaków do wypoczynku nad morzem.
Wszystko wskazuje na to, że tegoroczny sezon wakacyjny będzie gorszy od ubiegłorocznego, ze względu na rosnące ceny noclegów, kosztów transportu oraz artykułów spożywczych w sklepach. Polacy muszą zaciskać pasa mimo tego, że na wakacje wyjeżdżają aby odpocząć.
Czytaj również: Złoty w formie. Polscy turyści zyskują, wakacje zagraniczne tanieją
Słabszy początek sezonu niż w zeszłym roku
W całym pasie nadmorskim zauważalne jest w tym roku nieco mniejsze obłożenie hoteli i pensjonatów niż w roku ubiegłym. Wraz z początkiem sezonu sezonu zmniejszyło się o około 20 – 25 proc rok do roku.
– Początek wakacji pokazuje, że o ile w Trójmieście liczba gości jest stosunkowo wysoka, a obłożenie obiektów noclegowych jest na poziomie 70 – 75 proc. dostępnych miejsc, to w regionie, a zwłaszcza pasie nadmorskim gości jest nieco mniej, a średnie obłożenie to około 60 – 65 proc. – komentuje Łukasz Magrian, Dyrektor biura Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej (PROT).
– Porównując to do roku ubiegłego w przypadku miejscowości z regionu pomorskiego możemy szacować, że w pierwszych tygodniach wysokiego sezonu, obłożenie w obiektach jest około 20 – 25 proc. niższe niż w ubiegłym roku, a w trójmieście około 5 – 10 proc. – dodaje Magrian.
Inflacja dokłada swoją cegiełkę
Cięższe warunki gospodarcze, w tym rosnąca inflacja i ograniczone możliwości finansowe wielu osób, mogą wpłynąć na decyzje o wydatkach na wakacje. Wyższe ceny noclegów, jedzenia i atrakcji turystycznych mogą sprawić, że niektórzy ludzie zrezygnują z wyjazdu nad morze lub poszukają tańszych opcji.
Inflacja rozpycha się na rynku na dobre, co nie napawa optymizmem do wyjazdu na wakacje, które niestety stają się coraz droższe nad polskim morzem.
– Szacujemy, że wzrost cen miejsc w hotelach rok do roku to ok. 12 – 15 proc. w Gdańsku. A przecież rosną też ceny np. posiłków, biletów kolejowych czy atrakcji. W tym roku nie ma też już możliwości skorzystania z bonu turystycznego, który pozytywnie wpływał na sytuację. Istotny jest też fakt, że wobec inflacji w zeszłym roku wiele osób decydowało się na wakacje w obawie, że wzrost cen stopi ich oszczędności. Z pewnością nie wszyscy mogą to powtórzyć w tym roku – podkreśla Michał Brandt, starszy specjalista ds. Promocji i Marketingu Biznesowego Gdańskiej Organizacji Turystycznej.
Nie ma bonu, nie ma turystów
Hotelarze z pewnością odczują brak bonu turystycznego w tym roku, który niejako był motorem napędowym wielu rodzin do spędzenia czasu w kurortach. Jak podaje ZUS, do końca lutego 2021 roku Polacy ponad 425 tys. razy dokonali płatności Polskim Bonem Turystycznym na kwotę przekraczającą 281 mln zł.
– Czynników jest zapewne kilka, z jednej strony ostatnie 3 lata to czas realizacji bonów turystycznych, gdzie hotelarze z regionu Pomorskiego byli na pierwszym miejscu jeśli chodzi o realizację bonu w porównaniu z innymi regionami (dane ZUS). Przed nami pierwsze lato bez bonu i być może część rodzin z dziećmi odłożyła plany wyjazdowe – dodaje Michał Brandt.
Nie wszyscy mają powody do narzekania
Z drugiej strony nie wszyscy mają powody do narzekania. W niektórych nadmorskich kurortach obłożenie nie zmalało, a utrzymuje się na bardzo podobnym poziomie do zeszłorocznego. Właściciele ośrodków wypoczynkowych, nastawieni głównie na przyjazdy grupowe (obozy młodzieżowe, kolonie) nie widzą spadku zainteresowania swoimi usługami.
– Posiadam 7 obiektów i są one nastawione na przyjmowanie grup dziecięcych i kolonijnych. Podpisujemy na to umowy z rocznym wyprzedzeniem. 80 proc. moich klientów to są grupy młodzieżowe. Obłożenie wiosenne orientacyjnie jest bardzo podobne co zeszłoroczne. Przewiduje, że jedyny możliwy spadek obłożenia był nie większy niż 3 proc rok do roku – mówi 300Gospodarce Robert Lubomski, właściciel przedsiębiorstwa turystycznego „Diuna”
– W mojej ocenie nie mamy problemu z obłożeniem. Posiadam 2300 miejsc noclegowych i mogę powiedzieć że na ten moment jest to praktycznie 100 proc. obłożenia. Nie mogę narzekać, ponieważ mam stałych klientów którzy rok w rok wracają do mnie, ze względu na przywiązanie do firmy – dodaje Lubomski.
Robert Lubomski zapewnia również, że nie chce podnosić cen ze względu na ograniczone możliwości portfela klientów i możliwość „odstraszenia” ich od pobytu w ośrodkach.
– Nie jesteśmy w stanie podnieść cen, nasz koszyk inflacyjny wynosi obecnie 30 proc. Podwyżki, które podjęliśmy, są na poziomie 13 proc. i uważam ze jest to maksymalna wartość którą jest w stanie ponieść klient w obecnej sytuacji ekonomicznej. Nie wyobrażam sobie stracić obłożenia do powiedzmy 40 proc. Takiego spadku po prostu nie byłbym w stanie przetrwać – podkreśla Robert Lubomski.
– Turystyka nie jest łatwym biznesem do prowadzenia w Polsce. Wiadome jest to, że rentowność będzie niska, ale na ten moment nie wiadomo jeszcze jak niska. Dane na ten temat uzyskujemy dopiero po sezonie – podsumowuje Lubomski.
300Klimat od września w nowej odsłonie. Zapisz się już dziś na nasz cotygodniowy newsletter.
„Może jeszcze przyjadą”
Obłożenie hoteli, pensjonatów i miejsc noclegowym nad polskim morzem jest bardzo zróżnicowane w zależności od regionu. Przedsiębiorcy mówią o spadku obłożenia nawet o 20 proc. względem ubiegłego roku.
Inflacja i inne czynniki społeczno-ekonomiczne są bezpośrednią przyczyną spadków obłożenia w hotelach i pensjonatach. Wysokie ceny przy braku bonu turystycznego będą wymuszać na właścicielach obiektów zmiany, które pozwolą zatrzymać gości w ich placówkach.
– Przed nami jednak szczyt sezonu wakacyjnego, który zwykle przypada na przełom lipca i sierpnia, liczymy, że kolejne tygodnie przyniosą wzrosty zarówno w liczbie odwiedzających jak i realnych wpływach do budżetów wszystkich osób działających w branży turystycznej – podkreśla Łukasz Magrian, Dyrektor biura Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej (PROT).