W 2025 r. ceny nowych samochodów mogą wzrosnąć o nawet 15 proc., m.in. w związku z koniecznością wyposażenia ich w nowoczesne systemy bezpieczeństwa, takie jak kamery na podczerwień oraz tzw. czarne skrzynki, wymagane przez unijne rozporządzenie GSR2, szacują eksperci Automarket.pl.
Unijne rozporządzenie General Safety Regulation (GSR2), które obowiązuje od 7 lipca 2024 roku, ma za zadanie podnieść poziom bezpieczeństwa kierujących pojazdami oraz pieszych i rowerzystów. Wcześniej, od 7 lipca 2022 roku, określone normy musiały spełniać wszystkie nowo homologowane w UE samochody. Z końcem okresu przejściowego w lipcu tego roku wymogi GSR2 muszą być spełniane przez każde nowe auto sprzedawane na terenie UE.
Co konkretnie spowoduje wzrost cen aut?
– W dłuższej perspektywie obowiązkowe stosowanie dodatkowych rozwiązań, które zwiększają bezpieczeństwo jest słuszne i korzystne, z pewnością zmniejszy liczbę kolizji i wypadków. Wyraźny spadek statystyk zobaczymy jednak dopiero za kilka lat. Szybciej pojawi się inny efekt regulacji GSR2 – wzrost cen samochodów w 2025 roku. Modele wprowadzane na rynek w przyszłym roku będą droższe, ponieważ ich konstrukcja musi zawierać nowe, wymagane elementy bezpieczeństwa – powiedział dyrektor Departamentu Strategii i Marketingu platformy Automarket.pl Tomasz Otto, cytowany w komunikacie.
Jak wskazują eksperci, producenci samochodów od kilku lat przygotowywali się do wdrożenia dyrektywy GSR2. Wiele modeli premium miało już takie wyposażenie przed datą graniczną. Inaczej jest z pojazdami klasy ekonomicznej, gdzie wyposażenie z listy GSR2 często było oferowane jako opcjonalne i dodatkowo płatne. Teraz musi być montowane fabrycznie, co zwiększy koszt bazowego modelu.
– Oczywiście, nie wszyscy producenci podnieśli ceny od razu po 7 lipca. Większość robi to stopniowo. Wzrost cen już się zaczął i będzie kontynuowany w przyszłym roku. Szacujemy, że ceny niektórych samochodów mogą być większe w 2025 roku nawet o 10-15 proc. Część kierowców chce tego uniknąć i przyspiesza decyzje o zmianie samochodu – zamiast czekać do przyszłego roku, planują to zrobić jeszcze w 2024 r. Widzimy to także po większym zainteresowaniu leasingiem i wynajmem na naszej platformie tej jesieni. Badania pokazują również, że 15 proc. pytanych internautów zamierza kupić samochód w ciągu najbliższego roku – dodał Otto.
Może zabraknąć wersji spalinowych
Według znawców tematu, wdrażanie dyrektywy zwiększającej bezpieczeństwo to nie jedyny czynnik mogący podnieść ceny samochodów w przyszłym roku. Sama dostępność pojazdów może być zagrożona.
Większość koncernów przestawia swoje fabryki na produkcję aut elektrycznych, co wiąże się z dużymi inwestycjami realizowanymi w dłuższym okresie. Mimo to dane o rejestracjach pokazują, że konsumenci nadal chętnie wybierają pojazdy z napędem konwencjonalnym oraz hybrydy. W konsekwencji na rynku może zabraknąć wersji spalinowych, ponieważ koncerny nie są w stanie szybko zwiększyć produkcji tych modeli. Jeśli ich dostępność będzie ograniczona, ceny mogą wzrosnąć.
Polecamy też:
- EBI wypłaci 10 mld zł. Będą dopłaty na bezemisyjne samochody ciężarowe
- Branża motoryzacyjna jest pod kreską. Samochody będą jeszcze droższe
- Samochody spalinowe pozostaną z nami na dłużej. Były szef Volkswagena tłumaczy dlaczego
- Niemiecki eksport to wciąż przede wszystkim samochody. USA największym odbiorcą