{"vars":{{"pageTitle":"O krok od błędu. Oto powody, dla których stopy procentowe nie powinny jeszcze spadać [OPINIA]","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news","opinie","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["depozyty","finanse","kredyty","main","najnowsze","nbp","rada-polityki-pienieznej","rpp","stopy-procentowe"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"4 września 2023","pagePostDateYear":"2023","pagePostDateMonth":"09","pagePostDateDay":"04","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":605248}} }
300Gospodarka.pl

O krok od błędu. Oto powody, dla których stopy procentowe nie powinny jeszcze spadać [OPINIA]

Czy Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy procentowe już we wrześniu? Taka decyzja jest bardzo prawdopodobna. Rynek już ją uwzględnia w swoich wycenach, a znaczna część ekonomistów zakłada taki właśnie scenariusz. Ale obniżka stóp już teraz byłaby błędem.

Zwolennicy łagodzenia polityki pieniężnej mają w zasadzie dwa argumenty. Pierwszy to spadek inflacji. Tempo wzrostu cen hamuje od kilku miesięcy, w sierpniu w porównaniu z lipcem ceny nie rosły. I według większości scenariuszy spadek inflacji będzie postępować.

Drugi argument, którego można użyć na obronę decyzji o obniżce stóp, to słabość gospodarki. PKB w II kwartale spadł o 0,6 proc., bardziej niż prognozowano. Na dodatek za spadek odpowiada, poza kurczeniem się zapasów w firmach, tzw. recesja konsumencka. Konsumpcja prywatna była mniejsza w II kwartale o 2,7 proc. mniejsza niż rok wcześniej. To kolejny kwartał, w którym konsumpcja spada, na minusie była już pod koniec 2022 roku.


Nie przegap żadnej ważnej informacji. Zapisz się na nasz codzienny newsletter. Obserwuj nas też w Wiadomościach Google.


Zestawiając ze sobą spadek inflacji i pogorszenie koniunktury można dowodzić, że czas na łagodzenie polityki pieniężnej właśnie nadszedł. Bo przecież recesja konsumencka musi oznaczać osłabienie popytu, które jest naturalnym środowiskiem do przynajmniej wyhamowania wzrostu cen. Rzecz w tym, że nie ma żadnej gwarancji utrzymania tych trendów w kolejnych kwartałach. A nawet jest duże ryzyko, że się nie utrzymają. I obniżka stóp w taki niepewnej sytuacji byłaby błędem.

Inflacja nadal wysoka

Główny argument przeciw obniżkom to fakt, że pomimo spadku inflacja jest nadal bardzo wysoka. Bo choć tempo wzrostu cen hamuje, to jednak nadal jest dwucyfrowe. W sierpniu inflacja wynosiła 10,1 proc., ciągle więc utrzymuje się na dwucyfrowym poziomie. Któremu, co bardzo ważne, daleko do celu inflacyjnego NBP, który wynosi przecież 2,5 proc. z możliwości odchylenia o punkt procentowy na plus lub minus.

Zwolennicy obniżek będą zapewne używać argumentu, że spadek inflacji postępuje i będzie postępował. Nie ma więc powodu by utrzymywać stopy procentowe na poziomie z czasów, gdy wskaźnik inflacji przekraczał 18 proc. rok do roku. Sęk w tym, że nawet bez obniżek stóp procentowych powrót inflacji do celu będzie bardzo trudny. Skąd to wiadomo? Z projekcji inflacji samego NBP. Według ostatniej jej ostatniej edycji, z lipca tego roku, inflacja w tym roku powinna wynieść średnio 11,9 proc. To środek przedziału w jakim, według NBP z 50-procentowym przedziale znajdzie się inflacja.


Czytaj także: WIBOR jest OK? UOKiK: Nie widzimy podstaw by kwestionować wskaźnik w sądach [WYWIAD]


W tej samej projekcji założono, że w 2024 r. środek przedziału dla inflacji wyniesie 5,3 proc. Natomiast w roku 2025 będzie to już 3,6 proc. Zatem według samego NBP inflacja nawet nie zejdzie do przedziału dopuszczalnych odchyleń od celu. I to przy założeniu braku zmian stóp procentowych. 

Projekcja zawsze sporządzana jest przy takim założeniu. Według tego dokumentu trzymiesięczny WIBOR miałby wynosić 6,95 proc. do 2025 roku. Obecnie WIBOR 3M wynosi 6,67 proc. bo rynek wierzy, że RPP zignoruje ten dokument i przystąpi do obniżek, co jeszcze bardziej utrudni dojście inflacji do celu.

Ropa właśnie zaczęła drożeć

Co gorsza czynniki, które do tej pory powodowały szybką dezinflację (czyli spadek inflacji) mogą przestać działać. Choć bank centralny na banerze wywieszonym na siedzibie warszawskiej centrali NBP sobie przypisuje zasługi w obniżaniu inflacji, to prawda jest taka że dezinflacja była wywołana spadkiem cen surowców energetycznych i paliw. Do tego w lecie doszedł sezonowy, przypadający zawsze w lecie, spadek cen niektórych towarów żywnościowych, zwłaszcza warzyw i owoców. I dlatego inflacja w ujęciu miesięcznym przestała rosnąć.

Ale na światowych rynkach właśnie zaczęła drożeć ropa.

Cena baryłki europejskiej ropy brent wzrosła do prawie 89 dolarów. To najwięcej od połowy listopada 2022 roku.

A perspektywy nie są dobre, bo najwięksi producenci ropy zrzeszeni w OPEC+ kontrolują podaż. Po co? By utrzymać odpowiedni poziom cen (w domyśle niezbyt niskich).

A co z żywnością? Rząd założył duży wzrost wpływów z VAT w przyszłym roku, który prawdopodobnie będzie skutkiem cofnięcia obniżki stawki tego podatku na żywność. Zresztą wiceminister finansów Sebastian Skuza powiedział, że w przyszłorocznym budżecie nie ma już tzw. tarcz antyinflacyjnych. Rząd teraz kluczy w tej sprawie, ale jeśli rzeczywiście stawka na VAT wróci do 5 proc. to będzie to impuls do podwyżek cen żywności. A to z grubsza jedna piąta koszyka inflacyjnego.

Ludzie ruszyli po kredyty

Obniżka stóp procentowych przez RPP byłaby przedwczesna również dlatego, że poluzowanie polityki pieniężnej już właśnie dokonało. Tyle, że nie na skutek działań władz monetarnych, a rządu.

Bo właśnie ruszył program Pierwsze Mieszkanie, a dokładnie jego zasadnicza część: kredyt 2 procent. Ludzie ruszyli do banków po kredyty hipoteczne. A ceny mieszkań wzrosły. Tak, ceny mieszkań nie są uwzględniane w inflacji, ale NBP bacznie obserwuje rynek nieruchomości. Przegrzanie tego rynku zwykle zwiastuje kryzys.

Do tego rząd właśnie dał nadzieję kredytobiorcom na przedłużenie wakacji kredytowych. Czyli umożliwienie zawieszania spłaty rat kredytów hipotecznych. Co prawda nie będą to wakacje w pełnej wersji (ma zostać wprowadzone kryterium dochodowe dla beneficjentów), ale jednak to faktyczne poluzowanie polityki kredytowej

W takich warunkach obniżka stóp banku centralnego byłaby jak dolanie benzyny do ognia.

Wydatki rządu w górę

Na koniec jeszcze jeden argument, który RPP, przynajmniej teoretycznie, powinna wziąć pod uwagę. To projekt przyszłorocznego budżetu, a ściślej planowane przez rząd poluzowanie fiskalne.

Deficyt sektora finansów na poziomie 4,5 proc. PKB to dużo jak na gospodarcze odbicie, którego wszyscy się spodziewają. Nie ma tu mowy o tzw. automatycznych stabilizatorach, czyli np. spadku dochodów w wyniku gospodarczej dekoniunktury, który prowadzi do wzrostu deficytu. Dziura w budżecie to skutek wzrostu wydatków, co widać po rosnącym udziale wydatków w PKB. W przyszłym roku ma on sięgnąć 22,5 proc. PKB w porównaniu do 20,1 proc. PKB w tym roku.

Duża część tego wzrostu to efekt większych transferów do gospodarki. Na przykład podniesienie 500 plus do 800 plus to dodatkowe 20 mld zł w portfelach, co może przecież zwiększać popyt i przez to ceny. Z transferów warto też odnotować podwyżkę 14 emerytury, która będzie już w tym roku kosztować o 8 mld zł więcej niż planowano. Mało prawdopodobne, by czternastka w przyszłym roku znów wynosiła 2200 zł brutto, a nie netto.

Polecamy także: