Ekonomiści Credit Agricole porównali skalę restrykcji pandemicznych w Polsce, Czechach, Rumunii i na Węgrzech. Który z tych krajów podjął najbardziej radykalne kroki, a który najmniej?
Ekonomiści wskazują, że podobnie jak w przypadku Polski, obserwowana obecnie skala zachorowań w regionie EŚW-3 (Tak sklasyfikowali Czechy, Rumunię i Węgry) jest zaskoczeniem.
Nie mają oni wątpliwości, że druga fala pandemii najgorzej przebiega w Czechach, co powoduje, że obostrzenia nałożone przez rząd w tym kraju są również najsurowsze – wprowadzony został pełny lockdown.
Co to oznacza? Chociażby to, że u naszych południowych sąsiadów obowiązuje godzina policyjna, większość sklepów jest zamknięta, nie działają również zakłady fryzjerskie, kina, siłownie, basen. Nauka w szkołach prowadzona jest w trybie zdalnym, a restauracje serwują posiłki tylko na wynos.
Ekonomiści Credit Agricole wskazują, że tak znacząca skala obostrzeń przyczyni się do istotnego załamania konsumpcji i inwestycji w Czechach.
Mniejsze obostrzenia – podobne, jak te wprowadzone w Polsce – obowiązują w Rumunii (m. in. imprezy sportowe bez udziału publiczności, nauka w trybie zdalnym, zamknięte restauracje).
Pełna skala obostrzeń w krajach regionu znajduje się w poniższej tabelce:
Z kolei na Węgrzech ograniczenia administracyjne są relatywnie najmniejsze – instytucje kulturalne są otwarte, szkoły działają w trybie stacjonarnym, można organizować imprezy rodzinne dla mniej niż 200 osób.
Zakazane są natomiast imprezy masowe z udziałem ponad 500 osób, a restauracje, kawiarnie i bary są otwarte do 23:00.
W opinii ekonomistów Credit Agricole powyższe obostrzenia – w takiej lub innej formie – będą najprawdopodobniej utrzymywały się do końca I kwartału (czyli do końca marca) 2021 roku.
Nowe obostrzenia to cios w gastronomię. Restauratorzy grożą protestami i publikują postulaty