{"vars":{{"pageTitle":"Oficjalne statystyki nt. dziennej liczby zakażeń w Polsce są co najmniej dwukrotne niedoszacowane - wskazuje ekspert","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["dane","koronawirus","main"],"pagePostAuthor":"Daniel Rząsa","pagePostDate":"31 stycznia 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"01","pagePostDateDay":"31","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":87648}} }
300Gospodarka.pl

Oficjalne statystyki nt. dziennej liczby zakażeń w Polsce są co najmniej dwukrotne niedoszacowane – wskazuje ekspert

W rzeczywistości w Polsce mamy ok. 10-15 tys. zakażeń koronawirusem dziennie, co pokazuje, że musimy utrzymywać generalnie ogólny lockdown, ale można pewne dziedziny odblokowywać pod ścisłą kontrolą – uważa ekspert.

Ministerstwo Zdrowia (MZ) poinformowało w niedzielę, że potwierdzono 4 706 nowych zakażeń koronawirusem, zmarło 98 osób.

Jak zauważa dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19, nie ma w tej chwili żadnych danych, które by mówiły o większym spadku zakażeń.

„Jak co weekend wirus ma wolne, ale nie w rzeczywistości, tylko w statystykach” – wskazał Grzesiowski.

Ekspert podkreślił, że nie należy brać pod uwagę przy ocenie sytuacji epidemicznej danych jednodniowych, ponieważ one są zaniżone: „jest mniej testów, mniej otwartych przychodni, mniej laboratoriów. Takie dane są włączane do średniej tygodniowej”.

„Wydaje się, że na podstawie zgonów mamy co najmniej dwukrotne niedoszacowanie liczby zakażeń dziennych” – ocenił Grzesiowski. Wyjaśnił, że jeżeli przeciętnie umiera dziennie 200-300 osób, a śmiertelność jest 2-proc., to „łatwo policzyć, że aby zmarło 200 osób, to musi zachorować 10 tys.; żeby zmarło 300 – 15 tys.”.

„Mamy więc stabilny poziom zachorowań w rzeczywistość na poziomie 10-15 tys. dziennie, co pokazuje, że musimy utrzymywać generalnie ogólny lockdown, ale można pewne dziedziny odblokowywać pod ścisłą kontrolą i pod warunkiem przestrzegania zasad bezpieczeństwa” – ocenił.

Według Grzesiowskiego wielkopowierzchniowe galerie handlowe nie są miejscem intensywnego rozprzestrzeniania się wirusa, „jeśli przestrzegamy zasad i są zamknięte punkty, w których spożywamy posiłki”. „Sklepy i galerie są wentylowane, więc jeśli ludzie są w maskach, nie widzę zagrożenia” – ocenił.

Grzesiowski pytany o dalsze rozmrażanie gospodarki ocenił, że powinniśmy „zdecydowanie przyjrzeć się” branżom związanym z wszelką aktywnością fizyczną: od parków rozrywki, stoków narciarskich, basenów, po większe siłownie, gdzie jest możliwość dobrej wentylacji i zachowania zasad bezpieczeństwa. „Jestem za tym, żeby otwierać miejsca, gdzie nie ma dużych skupisk ludzi w zamkniętych, źle wentylowanych pomieszczeniach”.

Dodał, że np. większość hoteli jest obecnie „znakomicie przygotowana do przyjęcia gości; ma procedury sanitarne, właściwie nie sposób się zarazić”.

Zdaniem Grzesiowskiego najtrudniej będzie z otwieraniem szkół i miejsc takich, jak restauracje, gdzie większość czasu spędzamy w bliskim kontakcie bez maseczek.

To przełom: badania potwierdzają skuteczność jednodawkowej szczepionki Johnson & Johnson