Po wygaśnięciu mechanizmów ochronnych 1 lipca 2025 r. tysiące mieszkańców bloków w całej Polsce znalazło się w dramatycznej sytuacji. W wielu spółdzielniach koszty ogrzewania wzrosły gwałtownie, a niektóre podwyżki przekraczają wszelkie wyobrażenia. Najbardziej spektakularny przykład to Ruda Śląska, gdzie mieszkańcy muszą się liczyć z podwyżką miesięcznych opłat za ciepło z 500 do 1730 zł – o 246 proc. więcej. Dane Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP potwierdzają, że podobne skoki dotknęły 68 proc. ankietowanych podmiotów.
Mieszkańcy bloków w najtrudniejszej sytuacji
Właściciel domu jednorodzinnego może samodzielnie zdecydować o wymianie pieca czy termomodernizacji. W blokach takie decyzje zależą od wspólnoty lub spółdzielni, a te często odwlekają inwestycje na lata. W efekcie mieszkańcy budynków wielorodzinnych mają bardzo ograniczony wpływ na wysokość swoich rachunków.
Rozliczanie ciepła opiera się na umowach zawieranych między zarządcą a dostawcą energii, który rozlicza cały budynek jako jedną całość. Koszt jest później dzielony na lokale – poprzez podzielniki, liczniki lub według metrażu. Mieszkańcy nie mogą więc indywidualnie negocjować warunków ani zmienić sposobu ogrzewania.
Absurdy cenowe
Skala podwyżek pokazuje, jak głęboko problem zakorzenił się w systemie. W ponad 300 spółdzielniach wzrost cen ciepła stał się faktem. Wiele podwyżek mieści się w przedziale 5-20 proc., kolejne 60 spółdzielni doświadczyło wzrostów 20-30 proc. W 28 przypadkach skoki sięgały 30-50 proc., a w 14 spółdzielniach – ponad 50 proc. Najbardziej dotknięte są regiony górnicze i przemysłowe.
W Rudzie Śląskiej cena energii wzrosła z 116,06 zł/GJ do 401,70 zł/GJ. Podobne, choć nieco niższe skoki zanotowały SM Człuchów (111,72 proc.), Górnicza SM Bytom (98–106 proc.) i SM Koksownik Zdzieszowice (103 proc.).
Nie wszędzie sytuacja wygląda źle – 112 spółdzielni utrzymało ceny na dotychczasowym poziomie, a 24 zanotowały obniżki od 0,06 proc. do 20 proc. To jednak niewielki margines wobec ogólnokrajowej skali problemu.
Ubóstwo energetyczne staje się realnym zagrożeniem
Wysokie rachunki za ciepło wpychają wiele rodzin w obszar ubóstwa energetycznego. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego od 16 do 30 proc. gospodarstw domowych w Polsce znajduje się dziś w tej grupie, przeznaczając ponad 10 proc. swoich dochodów na energię. Już w 2022 roku przeciętny budżet domowy wydawał na energię 8,6 proc. – znacznie więcej niż średnia UE (6,5 proc.).
Mieszkańcy bloków są tu szczególnie narażeni. Według danych CBOS stanowią 26 proc. społeczeństwa, a jednocześnie funkcjonują w systemie, w którym modernizacje są trudne, kosztowne i wymagają zgody wielu właścicieli. W praktyce różnice finansowe między mieszkańcami często uniemożliwiają jakiekolwiek inwestycje.
Blokowiska Europy Środkowo-Wschodniej w pułapce
Raport projektu LOCATEE wskazuje, że w krajach regionu aż 33,3 proc. gospodarstw dotkniętych ukrytym ubóstwem energetycznym mieszka w wielkich blokach. To efekt starzejącej się infrastruktury, skomplikowanych układów własności i braku możliwości indywidualnych decyzji energetycznych.
W Polsce sytuację pogarsza struktura oparta na wspólnotach i spółdzielniach. Zgoda na inwestycję bywa trudna do osiągnięcia, a brak jednomyślności skutecznie blokuje potrzebne modernizacje.
Rozwiązania istnieją, ale na razie głównie dla właścicieli domów
– Właściciele domów mogą dziś wybierać spośród zaawansowanych rozwiązań, takich jak systemy ogrzewania podłogowego z regulacją pokojową, które pozwalają na precyzyjne zarządzanie temperaturą w każdym pomieszczeniu. Inteligentne systemy sterowania umożliwiają oszczędności energii dzięki automatycznej regulacji temperatury w zależności od obecności domowników i warunków zewnętrznych – mówi Piotr Serafin, ekspert ds. systemów instalacyjnych GF (dawniej Uponor).
Ekspert dodaje, że rozwiązanie problemu wymaga systemowych zmian. Jego zdaniem spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe muszą otrzymać lepsze wsparcie w termomodernizacji i wymianie źródeł ciepła.
Obecny kryzys pokazał, że mieszkańcy bloków znajdują się w wyjątkowo trudnej sytuacji strukturalnej. Nawet najlepsze zarządzanie budynkiem nie zastąpi kompleksowych programów modernizacyjnych, finansowania inwestycji i uproszczenia procedur decyzyjnych. Brak wsparcia może skutkować dalszym pogłębianiem ubóstwa energetycznego i rosnącą niewydolnością całego sektora ogrzewania w budownictwie wielorodzinnym. Eksperci podkreślają, że to ostatni moment, by wprowadzić zmiany, zanim kolejne sezony grzewcze przyniosą jeszcze wyższe koszty.