{"vars":{{"pageTitle":"Polska zaczyna korzystać na "drenażu mózgów"? Ponad połowa osób migrujących do naszego kraju ma wyższe wykształcenie","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["bialorus","emigracja","imigracja","main","mckinsey-and-company","migracja","praca","pracodawcy","pracownicy","przedsiebiorcy","przedsiebiorczosc","przedsiebiorstwa","raport","rynek-pracy","ukraina"],"pagePostAuthor":"Jacek Rosa","pagePostDate":"16 października 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"10","pagePostDateDay":"16","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":64658}} }
300Gospodarka.pl

Polska zaczyna korzystać na „drenażu mózgów”? Ponad połowa osób migrujących do naszego kraju ma wyższe wykształcenie

W 2018 roku po raz pierwszy od 30 lat saldo migracji do państw Europy Środkowo-Wschodniej było dodatnie, wynika z raportu firmy konsultingowej McKinsey & Company. Do Polski przyjechały głównie osoby z wyższym wykształceniem.

Państwa Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska, przez wiele lat po 1989 roku, a następnie po wejściu do Unii Europejskiej większości z nich w roku 2004, stanowiły źródło wykwalifikowanych i wykształconych pracowników dla Europy Zachodniej i Północnej.

Polska domem dla imigrantów

Niewykluczone jednak, że ten trend po wielu latach zbliża się do wyczerpania, a państwa naszego regionu zaczynają same korzystać na zjawisku migracji. W 2016 roku po raz pierwszy od okresu powojennego saldo migracji zagranicznych w Polsce osiągnęło dodatni wynik.

Z kolei według danych McKinsey w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej dodatnie saldo po raz pierwszy od 1989 roku zanotowano w roku 2018. Ten regionalny wzrost miała napędzać właśnie Polska.

„Polska była głównym czynnikiem napędzającym dodatnie saldo migracji w regionie – w 2018 roku przyznała najwięcej wiz w całej Europie” – czytamy w raporcie McKinsey & Company „Digital Challengers in the next normal”.

To o tyle istotne, że przy niskiej dzietności w Polsce i całym regionie EŚW to właśnie migracja, podobnie jak w Europie Zachodniej i Północnej, może stać się w niedalekiej przyszłości największą szansą na wzrost populacji i źródłem talentu i kwalifikacji w gospodarce.

Inna sprawa, że może się ona stać wręcz koniecznością – jeszcze w grudniu 2019 roku agencja ratingowa Moody’s wymieniała Polskę w gronie europejskich państw, w których niedobór pracowników może się wręcz przełożyć na zwiększenie ryzyka kredytowego.

„Drenaż mózgów” po polsku

Szczególnie istotne wydaje się jednak to, że zgodnie z danymi McKinsey & Company ponad połowa (52 proc.) z osób, które wyemigrowały do Polski w 2018 roku miała wyższe wykształcenie – to ponad 21 pkt proc. więcej niż wynosi odsetek osób wyżej wykształconych w całej polskiej populacji.

To potencjalna okazja dla polskich firm do skorzystania z potencjału intelektualnego i umiejętności osób, które decydują się na przyjazd do naszego kraju.

„Pytaniem pozostaje czy wykształceni migranci są w stanie znaleźć pracę odpowiednią dla ich wykształcenia, czy ze względu na bariery językowe lub kulturowe zmuszeni są do podjęcia profesji wymagających niższych kwalifikacji” – piszą analitycy McKinsey & Company.

Z drugiej strony, co również zauważają autorzy raportu, problem trudności w komunikacji w dużym stopniu nie dotyczy przedstawicieli branży IT, którzy w swojej pracy najczęściej posługują się językiem angielskim lub międzynarodowymi językami programowania.


Czytaj także: Badanie: Ukraińcy w Polsce mogą zarobić 4-6 razy więcej niż u siebie. Dlatego zostali u nas mimo epidemii


Dowody na to, że Polska coraz intensywniej działa na rzecz przyciągnięcia pracowników z zagranicy stają się widoczne szczególnie w ostatnim czasie.

W związku z politycznym konfliktem na Białorusi polski rząd otworzył dla pracowników z tego kraju 24-godzinną infolinię, uruchomił szybką ścieżkę wydawania wiz i lekcje języka polskiego dla dzieci imigrantów, a także zaoferował finansowanie dla startupów.

Migranci zresztą nie tylko z sukcesami działają w Polsce jako pracownicy, ale stają się także przedsiębiorcami budującymi własne firmy – czasem zarabiające na samym procesie migracji.

Przykładem zastosowania takiego modelu jest firma SPOKO.app (działająca wcześniej pod nazwą PayUkraine), którą w Polsce założyło dwóch Białorusinów – Evgeny Chamtonau i Aliaksandr Horlach – a która zajmuje się usługami transferów pieniężnych dla osób pracujących poza granicami swojego kraju.

Migracja z głową

Polska polityka migracyjna – choć coraz bardziej liberalna i odważna – spotyka się jednak z krytyką.

Brytyjski tygodnik The Economist w swoim tekście z lutego wskazuje, że Polska, zamiast uczyć się na błędach, które w tym temacie popełniły kraje Zachodu, „ignoruje je i entuzjastycznie powtarza wtopy innych”.

Do błędów Polski ma należeć przede wszystkim wiara w to, że imigranci będą tymczasowi i unikanie pytań o to, jak zintegrować przybyszów.

Innym powtarzanym według The Economist przez Polskę błędem jest założenie, że skoro imigrantów nie ma tak dużo – a np. Ukraińcy są podobni kulturowo – to imigracja nie wpłynie na politykę wewnętrzną.

Biorąc pod uwagę burzliwe historie migracyjne państw zachodnich wydaje się, że warto zwrócić uwagę na tego rodzaju istotne problemy i znaleźć sposób na ich spokojne rozwiązanie jeszcze zanim nadejdą ich możliwe przykre konsekwencje.

16 wykresów pokazujących, kim jest i czego chce przeciętny pracownik z Ukrainy w Polsce