{"vars":{{"pageTitle":"Polskie farmy wiatrowe na Bałtyku coraz bliżej. Ale bez inwestycji w porty prąd z wiatraków nie popłynie","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","news"],"pageAttributes":["300klimat","energetyka","energetyka-odnawialna","farmy-wiatrowe-na-baltyku","main","morska-energeryka-wiatrowa","najnowsze","oze"],"pagePostAuthor":"Kamila Wajszczuk","pagePostDate":"24 października 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"10","pagePostDateDay":"24","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":373907}} }
300Gospodarka.pl

Polskie farmy wiatrowe na Bałtyku coraz bliżej. Ale bez inwestycji w porty prąd z wiatraków nie popłynie

Samo zaplanowanie farm wiatrowych to za mało, by popłynął prąd z morskich wiatraków. Wcześniej potrzebne są porty, bez których budowa farm w ogóle nie ruszy. A także inwestycje w nabrzeża, które w przyszłości staną się zapleczem technicznym. Tych na razie nikt nie buduje.

Budowa morskich farm wiatrowych to jeden ze sztandarowych projektów energetycznych w Polsce. Ten rodzaj wytwarzania energii jest wymieniony wśród celów Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. Już w 2030 r. mamy mieć 5,9 gigawatów w tej technologii. A w 2040 r. – 11 gigawatów.

Gdzie staną wiatraki na Bałtyku

Turbiny wiatrowe będzie można stawiać tylko w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej. To obszar oddalony od lądu i, jak podkreśla rząd i część inwestorów, niewidoczny z nadmorskich miejscowości.

Gdzie mają być zlokalizowane polskie morskie farmy wiatrowe pokazuje mapa poniżej:

Fakt, że lokalizacja farm ma być niewidoczna z brzegu ma tu znaczenie. To właśnie kwestia krajobrazowa jest jednym z powodów, dla których praktycznie ustała budowa wiatraków na lądzie.

Od 2016 r. obowiązuje bowiem tzw. ustawa odległościowa – nazywana też antywiatrakową – która narzuca minimalną odległość lądowych turbin wiatrowych od zabudowań. W praktyce znacznie ogranicza to możliwość powstawania nowych farm wiatrowych.

Planowana od dłuższego czasu liberalizacja tych przepisów wciąż nie może trafić pod obrady Sejmu. Ostatnio znów zepchnięto ją na dalszy plan.

Kiedy ruszą pierwsze wiatraki na morzu?

Projekty morskich farm wiatrowych realizuje w Polsce kilka firm. To m.in. niemieckie RWE, Polenergia we współpracy z norweskim Equinorem i portugalsko-francuskie Ocean Winds. Kolejne inwestycje zostaną z pewnością ogłoszone po przydzieleniu następnych lokalizacji.

Najwięcej jednak słychać o działaniach dwóch spółek Skarbu Państwa, realizujących swoje przedsięwzięcia z zagranicznymi partnerami.

Zarówno farma Baltic Power, jak i Baltica mają dostarczyć prąd w 2026 r. Pierwszą z nich zbuduje PKN Orlen z kanadyjskim Northland Power. Drugą – PGE z duńskim Orstedem.

Pierwszy port w Świnoujściu

Żeby jednak w ogóle projekt farm ruszył z miejsca potrzebna jest inna kluczowa inwestycja: w porty. W końcu budowa farm odbywać się będzie kilkadziesiąt kilometrów od lądu. Później w to samo miejsce musi dopływać personel obsługujący i serwisujący wiatraki. Nie wystarczą do tego funkcjonujące dziś nabrzeża.

Polska jak dotąd nie zbudowała żadnej farmy wiatrowej na morzu, więc nic dziwnego, że jeszcze nie ma odpowiednio dostosowanych terminali. Tylko na razie też ich nie buduje. Powstaje więc pytanie, czy odpowiednia infrastruktura powstanie na czas.

Planujemy, że w 2025 roku terminal wejdzie w fazę eksploatacji obsługując około 80 morskich turbin wiatrowych rocznie – mówił na wspólnej z PKN Orlen konferencji prasowej prezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście Krzysztof Urbaś.

Żaden z obecnych tam przedstawicieli firm i władz państwowych nie podał jednak kwoty, jaka będzie potrzebna do realizacji tej inwestycji. Ani tego, w jaki sposób zostanie ona sfinansowana.

Kiedy port w Gdańsku?

Drugi port instalacyjny planowany jest w Gdańsku, choć jeszcze na początku tego roku rząd zakładał, że będzie to Gdynia.

Tu prace są jeszcze mniej zaawansowane. Ogłoszono postępowanie konkursowe na dzierżawcę terenu w gdańskim porcie, jednak jego termin dwukrotnie przesunięto.

Postępowanie jest w toku – termin składania ofert upływa 30 listopada. Dopiero po tym terminie dowiemy się, ile ofert wpłynęło w ramach tego postępowania – mówiła portalowi Trojmiasto.pl rzeczniczka Zarządu Morskiego Portu Gdańsk Anna Drozd.

Również w tym wypadku nie wiadomo jeszcze, ile będzie kosztować dostosowanie nabrzeża, ani skąd będzie pochodzić finansowanie.

Z portu w Gdańsku chce korzystać PGE przy budowie wspólnych z Orstedem farm. Prezes PGE deklarował niedawno chęć zaangażowania w projekt obok Polskiego Funduszu Rozwoju.

Będziemy mieli udział kapitałowy [w tym projekcie] – mówił dziennikarzom w poniedziałek.

Terminale do obsługi farm

Mniej pilnymi inwestycjami są porty serwisowe. Muszą być gotowe przed rozpoczęciem działania pierwszych farm. To także potencjalnie mniej skomplikowane inwestycje, bo statki serwisowe są mniejsze od tych wykorzystywanych do instalacji i nie potrzebują tak głębokiego toru wodnego.

PKN Orlen wydzierżawił w Łebie teren pod port serwisowy. PGE planuje taką inwestycję w porcie w Ustce.

Budowa terminali serwisowych i jednego terminalu instalacyjnego znalazła się co prawda w Krajowym Planie Odbudowy. Przewidziano w nim 437 mln euro finansowania na te cele. Finansowanie z KPO jest jednak na razie zablokowane.

Według nieoficjalnych informacji cytowanych przez portal Wysokie Napięcie, Polenergia i Equinor mogą skorzystać z portu Roenne na Bornholmie do budowy swoich morskich farm wiatrowych. Być może więc to zagraniczne porty pomogą zrealizować cele polskiej polityki energetycznej.


Polecamy też: