{"vars":{{"pageTitle":""Praca dla rządu"? Płacąc podatki i odprowadzając składki, płacisz sobie, a nie rządowi [FELIETON]","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news","opinie","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["akcyza","budzet","cit","finanse","finanse-osobiste","finanse-publiczne","pit","podatki","praca","prognozy-makroekonomiczne","skarb-panstwa","ubezpieczenia-spoleczne"],"pagePostAuthor":"Martyna Maciuch","pagePostDate":"14 czerwca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"06","pagePostDateDay":"14","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":313974}} }
300Gospodarka.pl

„Praca dla rządu”? Płacąc podatki i odprowadzając składki, płacisz sobie, a nie rządowi [FELIETON]

„Na opłacenie wszystkich przymusowych danin Polacy pracowali w 2022 roku 163 dni” – podaje Centrum im. Adama Smitha. To duże uproszczenie – na tyle duże, że właściwie zamazuje obraz tego, jak skonstruowane są i wydatki publiczne, i podatki, i przede wszystkim ubezpieczenia społeczne.

Od kilku lat Centrum im. Adama Smitha, fundacja promująca ideę wolnego rynku, wylicza, kiedy wypada dzień wolności podatkowej. „Do obliczenia Dnia Wolności Podatkowej służy relacja udziału wszystkich wydatków sektora publicznego (tj. budżetu państwa, samorządów, rządowych funduszy celowych itp.) do PKB” – podaje CAS.

Mam trzy podstawowe zastrzeżenia do tego pomysłu.

Przede wszystkim sposób obliczania jest bardzo autorski: CAS sumuje więc to, ile wydatków w budżecie na 2022 rok zaplanował rząd i, jak rozumiem, zakłada, że to wszystko jest finansowane „z naszych podatków”. Jako wartość tego, ile przepracowaliśmy, przyjmuje z kolei PKB. To też duże uproszczenie.

Poza tym zupełnie nietrafnie CAS angażuje w to instytucję składek na ubezpieczenia społeczne – a więc, jak nazywa to sama fundacja, „opodatkowanie ZUS”.

Nie ma czegoś takiego jak „opodatkowanie ZUS”

Moim największym zarzutem do koncepcji Centrum im. Adama Smitha jest to, że zrównuje ze sobą podatki i składki na ubezpieczenia społeczne.

Tak, płacenie tych, i tych jest obowiązkowe. Nie, to nie jest praktycznie to samo.

Podatkiem jest publicznoprawne, nieodpłatne, przymusowe oraz bezzwrotne świadczenie pieniężne na rzecz państwa albo samorządu. Najważniejszym przymiotnikiem z tej definicji, odróżniającym podatki od składek jest nieodpłatność. Chodzi o to, że podatki płacić musimy, ale nie wiemy, na co państwo je wyda. Skarb Państwa ma tu pewną (chociaż tak naprawdę mocno ograniczoną) dowolność przeznaczenia środków, które trafiły do niego z podatków na wybrane przez siebie cele.

Ale ze składkami odprowadzanymi od naszych wypłat do ZUS-u jest zupełnie inaczej.

W polskim systemie są cztery takie składki: na ubezpieczenie chorobowe, emerytalne, rentowe i wypadkowe. Finansują one działanie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). W polskim systemie fundusze są tworzone, by finansować ściśle określone zadania –  w tym przypadku to opłacanie naszych rent, emerytur, zasiłków chorobowych, macierzyńskich, rent rodzinnych itp. I tylko te zadania są finansowane z funduszu.

Środkami z tego funduszu, który jest po prostu, w uproszczeniu, osobnym kontem, zarządza Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Czy to liczy się do wydatków sektora publicznego? W pewnych ujęciach tak, bo owszem, to nie są prywatne ubezpieczenia. Nie podpisujemy sami umowy z prywatną firmą, zazwyczaj odprowadzanie składek nie jest dobrowolne, a kwoty rozdysponowuje publiczna instytucja na ogólnie przyjętych zasadach, takich samych dla wszystkich.

Ale przecież pieniądze, które odprowadzamy jako składki, wracają do nas. Kiedy przechodzimy na emeryturę, idziemy na urlop macierzyński albo otrzymujemy rentę, jeśli nie możemy podjąć pracy zawodowej, trafiają do nas właśnie pieniądze z FUS. Może nie w stosunku 1:1, ale przecież tak działa każde ubezpieczenie. Np. kiedy jedziemy na wakacje i płacimy ubezpieczenie na tydzień, a nic nam się nie stanie i nie zgubimy bagażu, to nikt nam nie zwraca pieniędzy. Tak działają ubezpieczenia.

Na czym „zarabia” budżet

Drugą kwestią jest to, skąd biorą się pieniądze w budżecie. Jeśli chodzi o zaliczone w wybranym przez CAS ujęciu do sektora publicznego samorządy, to owszem, dla wielu z nich głównym źródłem dochodów są wpływy z PIT. Ale już najbogatsze gminy w Polsce, jak chociażby Kleszczów czy Kobierzyce, zarabiają na czymś innym – a mianowicie na podatku od nieruchomości. To dlatego, że na ich terenie mieszczą się olbrzymie przedsiębiorstwa – na terenie gm. Kobierzyce to m. in. zakłady Amazona, LG czy Mondelez. Na terenie gminy Kleszczów z kolei mieści się duża część kopalni i elektrowni Bełchatów.

Na czym „zarabia” rząd centralny? To też w głównej mierze nie są podatki dochodowe, a więc wpływy zależne od tego, ile zarobimy. Zdecydowaną większość dochodów Skarb Państwa czerpie z podatków pośrednich, a więc podatków od konsumpcji.

Najważniejszym podatkiem pośrednim jest VAT. To podatek pośredni, który trafia w stu procentach do budżetu państwa, samorządy nie mają w nim udziału. Co prawda obecnie obowiązują w ramach tarcz antyinflacyjnych obniżki VAT-u na niektóre towary, jednak normalnie przy prawie każdym zakupie płacimy podatek „dla rządu”.

Wartość VAT jest liczona jako procent ceny danego produktu. Warto więc dodać, że w warunkach inflacji, gdy rosną ceny towarów i usług – wpływy z VAT-u są także większe.

Innym podatkiem pośrednim jest też akcyza. W polskim systemie akcyzie podlegają np. używki, jak alkohol i papierosy, ale też energia elektryczna czy samochody osobowe. Dochodem budżetu są również wpływy z podatku od gier hazardowych. Wszystko to podatki też nie od dochodu, ale od konsumpcji.

Jeśli sprawdzimy to na konkretnych liczbach, to, jak wynika z rządowego sprawozdania z wykonania budżetu, łączne dochody 2021 roku wyniosły ok. 495 mld zł, z czego ok. 295 mld zł, a więc 60 proc., pochodziło właśnie z podatków pośrednich.

Ile Skarb Państwa otrzymał z podatków dochodowych od osób fizycznych? Ok. 74 miliardy, a więc około cztery razy mniej, niż z podatków pośrednich. Z podatku od dochodów przedsiębiorstw do budżetu wpłynęło natomiast ok. 52 mld złotych.

Dodatkowo, łącznie nieco ponad 12 proc., do budżetu państwa dotarło z dochodów niepodatkowych (jak wpływy z ceł, grzywien, wpłaty z zysków spółek Skarbu Państwa) i bezzwrotnych transferów z UE.

Na co idą nasze podatki?

Trzecią kwestią, która co prawda nie wybrzmiewa wprost z komunikatu CAS, ale którą jednak ja czytam tam między wierszami, jest traktowanie wszystkich wydatków publicznych jako zła koniecznego. Przecież chociażby to niepłacenie podatków i nieodprowadzanie składek na ZUS miałoby być właśnie „wolnością”.

To, co sama mogłabym powiedzieć w kontrze do takiego stanowiska, świetnie i zwięźle podsumowała moja koleżanka redakcyjna, Katarzyna Mokrzycka – przekazuję więc po prostu jej słowa:

 

Polecamy też: