{"vars":{{"pageTitle":"Procedura nadmiernego deficytu dla Polski. Z tym musi teraz zmierzyć się rząd","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","news"],"pageAttributes":["andrzej-domanski","budzet","finanse-publiczne","main","makroekonomia","ministerstwo-finansow","najnowsze","procedura-nadmiernego-deficytu"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"19 czerwca 2024","pagePostDateYear":"2024","pagePostDateMonth":"06","pagePostDateDay":"19","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":715115}} }
300Gospodarka.pl

Procedura nadmiernego deficytu dla Polski. Z tym musi teraz zmierzyć się rząd

Komisja Europejska wskazała Polskę w grupie krajów, w których dyscyplina finansów publicznych jest zbyt słaba i które będą musiały ją wzmocnić To pierwszy krok na drodze do uruchomienia procedury nadmiernego deficytu. Teraz rząd czeka na zalecenia, jak ma kształtować wydatki w kolejnych latach.

– W świetle oceny zawartej w raporcie wszczęcie procedury nadmiernego deficytu opartej na deficycie jest uzasadnione w przypadku siedmiu państw członkowskich: Belgii, Francji, Włoch, Węgier, Malty, Polski i Słowacji – podała Komisja Europejska w komunikacie opublikowanym w środę.

Formalnie procedurę nakłada Rada UE, ale rzadko się zdarza, żeby nie postąpiła zgodnie z rekomendacją Komisji Europejskiej.

– Raport (…) stanowi jedynie pierwszy krok do otwarcia procedur nadmiernego deficytu. W świetle tej oceny oraz po uwzględnieniu opinii Komitetu Ekonomiczno-Finansowego Komisja zamierza zaproponować Radzie otwarcie w lipcu 2024 r. procedur dotyczących nadmiernego deficytu w odniesieniu do tych państw członkowskich w oparciu o deficyt. W ramach pakietu jesiennego europejskiego semestru, aby zapewnić spójność ze ścieżką dostosowania określoną w planach średnioterminowych, Komisja przedstawi Radzie zalecenia dotyczące położenia kresu nadmiernemu deficytowi – podała KE w komunikacie.

Polska nie była jedynym krajem, w którym poziom deficytu przekroczył pułap 3 procent PKB. To poziom odniesienia, na podstawie którego Komisja Europejska (a potem Rada UE) ocenia, czy dany kraj prowadzi odpowiednio zdrową politykę budżetową. Znaleźliśmy w grupie jedenastu państw Unii, które nie utrzymały swoich deficytów poniżej wielkości referencyjnej. Mimo zmian w tzw. ramach fiskalnych UE, 3 proc. PKB nadal jest głównym kryterium oceny państw członkowskich, choć większą uwagę będzie się teraz przywiązywać do poziomu długu.

UE zmodyfikowała swoje zasady fiskalne, ale to procedura nadmiernego deficytu, którą Polska może zostać formalnie objęta na jesieni, nadal jest głównym narzędziem dyscyplinującym dla krajów członkowskich. To, co się właśnie stało, czyli wydanie raportu KE, jest pierwszym krokiem do jej uruchomienia. Na czym konkretnie polega procedura?

Co to jest procedura nadmiernego deficytu?

Zanim przyjęto reformę ram fiskalnych pod koniec 2023 roku, procedura nadmiernego deficytu opierała się na dwóch głównych kryteriach: deficytu sektora finansów publicznych i długu publicznego. Państwa członkowskie, które przekraczały te limity, były zobowiązane do przedstawienia planów korekcyjnych i podjęcia działań w celu zredukowania deficytu i zadłużenia. Komisja Europejska nadzorowała realizację tych planów, a w przypadku niespełnienia wymogów mogła nałożyć sankcje finansowe.

W głównych punktach nic się nie zmienia, ale reforma nieco zmodyfikowała procedruę. Nadal wielkość deficytu jest kluczowa, ale dodano inne wskaźniki, które mają pokazywać poziom dyscypliny fiskalnej w poszczególnych państwach. Jest nim na przykład jednolity wskaźnik operacyjny. Pokazuje on poziom wydatków będących pod kontrolą rządu i samorządów. Wskaźnik jest podstawą do ustalania potem tzw. ścieżki dostosowania fiskalnego. Sama ścieżka to – w uproszczeniu – czteroletni plan działań, który pozwoli krajowi objętemu procedurą na zmniejszenie deficytu poniżej 3 proc. PKB i utrzymanie długu w ryzach. Kraje członkowskie będą potem przedstawiać swoje plany, które będą oceniane przez Komisję.

W nowej procedurze większy nacisk kładzie się na kryterium długu sektora general governence. Samo kryterium się nie zmienia, ale wcześniej patrzono na nie przez palce. To dlatego, że kluczowe gospodarki UE, jak Francja czy Włochy, systematycznie go nie dotrzymywały.

Teraz procedura będzie wszczynana każdorazowo wobec kraju, który ma dług przekraczający 60 proc. PKB i odchodzi od uzgodnionej ścieżki wydatków.

Procedura w nowym wydaniu została również wzmocniona nowymi narzędziami sankcyjnymi. Finansowanie unijne będzie mogło zostać zawieszone także wówczas, gdy państwa członkowskie nie podejmą skutecznych działań w celu skorygowania nadmiernego deficytu.

– Ponadto będzie istniał nowy instrument, który zapewni nadzór nad realizacją zobowiązań dotyczących reform i inwestycji, które stanowiły podstawę do zastosowania dłuższej ścieżki dostosowania. Niezrealizowanie zobowiązań do reform i inwestycji będzie mogło skutkować bardziej restrykcyjną ścieżką dostosowania, a w przypadku państw członkowskich strefy euro – nałożeniem sankcji finansowych – opisuje szczegóły Komisja Europejska.

Procedura nadmiernego deficytu krok po kroku

Opublikowanie raportu Komisji Europejskiej z wyników monitorowania wskaźników deficytu i długu to pierwszy krok na drodze do otwarcia procedury nadmiernego deficytu. Pierwszy krok, którego finałem będzie formalna decyzja Rady UE w tej sprawie za kilka miesięcy. To właśnie Rada oceni raport Komisji. Na jego podstawie stwierdzi, czy istnieje nadmierny deficyt i jeśli uzna, że tak, formalnie nałoży procedurę.

Wcześniej, w lipcu-sierpniu, zostaną wydane szczegółowe zalecenia dla krajów członkowskich. Będzie to zestaw konkretnych działań, które powinny zostać podjęte, aby skorygować nadmierny deficyt. Po otrzymaniu zaleceń, państwo członkowskie musi przygotować szczegółowy plan naprawczy. Plan ten musi opisywać co dany kraj chce zrobić (i kiedy), żeby zmniejszyć deficyt w budżecie zgodnie z zaleceniami Rady. Państwa członkowskie mogą przedłużyć okres dostosowania fiskalnego o maksymalnie trzy lata, jeśli plan obejmuje istotne reformy i inwestycje.

Każdego roku, w grudniu, państwo członkowskie musi przedstawić roczne sprawozdanie z postępów w realizacji planu. Komisja ocenia, czy podjęte działania są wystarczające do skorygowania nadmiernego deficytu oraz sprawdza, czy deficyt budżetowy i poziom zadłużenia znajdują się na ścieżce spadkowej zgodnie z ustaloną ścieżką dostosowania fiskalnego.

Jeśli Komisja stwierdzi, że działania są niewystarczające, może zalecić nałożenie sankcji finansowych oraz tzw. sankcji reputacyjnych. W ostateczności unijne finansowanie, takie jak fundusze strukturalne, może zostać zawieszone.

Polski rząd chce rozmawiać z KE

Otwarcie procedury nadmiernego deficytu na Polskę było nieuniknione, bo to w pewnym sensie automat. Procedura jest uruchamiana, gdy kraj nie wypełni kryterium deficytu w warunkach działania wszystkich reguł. W czasie pandemii, gdy reguły fiskalne UE były zawieszone, państwa mogły zwiększać swoje deficytu bez reakcji KE.

Jednak polski rząd chce rozmawiać z Komisją w sprawie czteroletniej ścieżki dojścia deficytu do poziomu 3 proc. PKB.

Przede wszystkim liczy na to, że niestandardowo zostaną potraktowane polskie wydatki na obronność. Władze w Warszawie argumentują, że to inwestycja w bezpieczeństwo całej Unii, a nie tylko Polski. Nasze nakłady na obronność są największe wśród krajów NATO. W tym roku wyniosą ponad 4 proc. PKB.

– Są kraje które mają niższe deficyty niż Polska, ale nie mają tzw. relevant factor [czynników nadzwyczajnych – przyp. 300G]. My jesteśmy w wyjątkowej sytuacji, inwestując chociażby miliardy złotych w obronność. To jest inwestycja na rzecz bezpieczeństwa nie tylko Polski, ale całej Unii Europejskiej – ocenia minister finansów Andrzej Domański.

Rozmowy w sprawie tzw. ścieżki dostosowania fiskalnego będą dla rządu kluczowe, bo to właśnie od tego planu zależy, czy uda się spełnić wyjątkowo kosztowne obietnice składane w kampanii wyborczej. Do takich należy na przykład podniesienie kwoty wolnej w PIT do 60 tys. zł. Wedle wyliczeń samego Ministerstwa Finansów w warunkach 2024 roku kosztowałoby to około 48 mld zł. Trudno było wypełnić niektóre zobowiązania zawarte już w umowie koalicyjnej, na przykład zmian w składce zdrowotnej dla przedsiębiorców. To ubytek w dochodach NFZ rzędu 3-4 mld zł.

Polecamy: