Brytyjscy urzędnicy szacują, że na Ukrainę zmierza kolejnych 14 rosyjskich batalionów, z których każdy liczy około 800 żołnierzy, oprócz 100 batalionów już zgrupowanych na granicach – sił, które uważano za zdolne do przeprowadzenia inwazji.
Brytyjscy ministrowie są zdania, że prezydent Rosji nie zdecydował się jeszcze na atak na Ukrainę i może tego nie zrobić. Jednak ciągłe gromadzenie sił na granicy, skłoniło premiera Wielkiej Brytanii, Borisa Johnsona, do skrócenia podróży do Cumbrii, aby we wtorek przewodniczyć zebraniu nadzwyczajnemu – informuje The Guardian.
Wielka Brytania uważa, że Rosja zmobilizowała już około 60 proc. swoich sił lądowych i podwoiła dostępne siły powietrzne w regionie granicy z Ukrainą. Jednocześnie brytyjskie władze są zdania, że Putin może chcieć przedłużyć kryzys o tygodnie lub nawet dłużej.
W poniedziałek wieczorem premier Wielkiej Brytanii, Boris Johnson, rozmawiał z prezydentem USA, Joe Bidenem. Stwierdził, że „pozostało kluczowe okno dla dyplomacji i dla Rosji, aby wycofać się z groźby wobec Ukrainy” i „jest jeszcze czas, by prezydent Putin zrobił krok w tył”.
Waszyngton nie wierzy jednak w pokojowe rozwiązanie napiętej sytuacji. Władze USA są zdania, że deklaracje Putina rozmijają się z jego poczynaniami i wzywają swoich obywateli do opuszczenia Białorusi – przy granicy białorusko-ukraińskiej dochodzi bowiem do koncentracji wojsk rosyjskich. Amerykanie zadecydowali również o przeniesieniu ambasady z Kijowa do Lwowa.
Zarówno USA jak i Wielka Brytania podkreślały znaczenie jedności, i choć żaden z tych krajów na wyśle swoich wojsk do obrony Ukrainy, twierdzą, że „dalsze rosyjskie wtargnięcie spowoduje przedłużający się kryzys dla Rosji”.
W razie wybuchu konfliktu zbrojnego, Unia Europejska i Stany Zjednoczone mają odpowiedzieć sankcjami nałożonymi na Kreml.
– Aby wywrzeć oczekiwany wpływ, jako Zachód musimy zdecydować się na sankcje, które uderzą w całą rosyjską gospodarkę. Skutki mogą więc odczuć także obywatele tego kraju, a nie jedynie ośrodki władzy – wskazuje Brian O’Toole, ekspert Rady Atlantyckiej, wpływowego amerykańskiego think tanku. O tym, jak jego zdaniem może wyglądać zaostrzenie sankcji wobec Rosji, pisaliśmy w tym artykule.