W Polsce przez 15 lat zrealizowano tylko 174 inwestycje w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Nowe programy unijne mogą zwiększyć zapotrzebowanie gmin na udział prywatnego kapitału w transformacji energetycznej.
Partnerstwo publiczno-prywatne (PPP) nie cieszy się w Polsce wzięciem. Według bazy Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, od 2008 roku w Polsce zrealizowano w ramach PPP zaledwie 174 inwestycje. Najwięcej w województwie mazowieckim, śląskim i pomorskim (łącznie 80).
Najmniej w przeciwległych województwach przygranicznych – lubelskim i lubuskim (tylko po 2 projekty). Łączna wartość zrealizowanych projektów sięga 8,9 mld złotych. Część z nich już się zakończyła, niektóre – głównie te, których celem jest wieloletnie utrzymanie i zarządzanie procesami czy usługami – nadal trwają.
Brak wymogów jakościowych to hamulec dla PPP
Dlaczego inwestycji PPP jest tak mało? Zdaniem Bartosza Korbusa z Instytutu PPP, dlatego, że od wejścia Polski do UE zawsze były do wydania jakieś inne, łatwiejsze pieniądze. Które jednocześnie nie wymagały tłumaczenia się z efektywności inwestycji, a z poprawności przeprowadzonych procedur przy wydawaniu środków.
– Mam taką hipotezę, że PPP w Polsce zostało wdrożone nie po to, żeby lepiej realizować zamówienia publiczne, lecz po to, żeby beneficjenci, szczególnie samorządy, nie musieli się martwić o wkład własny do inwestycji z funduszy unijnych. Gdybyśmy mieli pieniądze na wszystko, w ogóle nikt by się PPP nie zajmował – mówi w wywiadzie dla 300Gospodarki Bartosz Korbus.
Przekonuje, że wartość PPP leży nie tyle w pieniądzach, co w umiejętnościach partnera prywatnego, jego technologii, know-how, zarządzaniu. Zwłaszcza w dziedzinach, które dla lokalnych samorządów są dość nowe. To choćby transformacja energetyczna z tworzeniem własnych odnawialnych źródeł energii na czele.
– Ważnym elementem PPP jest wykonywanie zadań publicznych wskazanych ustawowo. Produkcja energii się w tym mieści się, jeśli dotyczy realizacji zadań własnych samorządu, czyli na przykład oświetlenia miasta, energii dla podległych mu szkół czy szpitali. Jeśli do tego celu w ramach inwestycji powstałoby nowe źródło [OZE], to oczywiście nadmiar produkowanej energii mógłby być też sprzedawany – i do tego idealnie sprawdza się PPP z udziałem prywatnej firmy – mówi szef Instytutu PPP.
Podkreśla, że samorząd też wtedy na tym dodatkowo zarabia: – Gmina ma dochody jako właściciel spółki komunalnej będącej udziałowcem spółki celowej w PPP.
Nowe PPP w drodze
W tej chwili w przygotowaniu są 54 nowe inwestycje PPP. Ich łączna wartość to ponad 8,8 mld zł. Coraz częściej gminy zaczynają się interesować nowymi możliwościami lokalnego wykorzystania taniej energii. Pojawiają się pierwsze inwestycje PPP w OZE – elektrownia fotowoltaiczna ma powstać między innymi na terenie gminy Chorzele.
– Mam nadzieję, że takich projektów zacznie się pojawiać więcej, ale na razie są raczej w powijakach – mówi Bartosz Korbus.
We wtorek prezydent podpisał wreszcie długo oczekiwaną nowelizację ustawy wiatrakowej. Zgodnie z nowym prawem minimalna odległość wiatraków od zabudowań to 700 m. Zdaniem zwolenników zielonej energetyki ta reforma nie jest wystarczająca.
Ustawa wiatrakowa, którą podpisał dzisiaj @prezydentpl nie jest wystarczająca i tylko w minimalnym stopniu odpowiada na problemy polskiej energetyki. 700 m odległości wiatraków od 🏘️ nie odblokowuje pełnego potencjału wiatru w Polsce. Sejm będzie musiał ją poprawić. pic.twitter.com/OuurHkwkgy
— Greenpeace Polska (@Greenpeace_PL) March 14, 2023
Także duże firmy działające w Polsce od miesięcy apelowały do polityków, by minimum odległości ustalono na 500, nie 700 metrów.
– Pierwszym pytaniem inwestora zagranicznego, który przychodzi do Polski jest, czy będzie dostępna zielona energia. To jest związane z tzw. zielonym raportowaniem, ESG oraz potrzebą kredytowania zielonej energii – napisali przedstawiciele dużych korporacji w apelu w lutym.
Lokalne dostarczanie tej energii może się stać atutem wielu samorządów.
Jest przestrzeń dla PPP
W tej perspektywie budżetowej Unia stawia nacisk na zrównoważony rozwój, klimat i środowisko. I chociaż w ciągu kilku następnych lat do Polski znów popłyną ogromne środki z funduszy unijnych – dla Polski przewidziano aż 76 mld euro – a tego dojdą zapewne w końcu także pieniądze z KPO, to ekspert uważa, że nadal jest przestrzeń dla PPP.
– W obszarze optymalizacji energetycznej potrzeby inwestycyjne w Polsce są tak ogromne, że środki unijne, czy generalnie publiczne, nie wystarczą – trzeba sięgnąć po kapitał sektora prywatnego i po PPP – uważa Bartosz Korbus.
Jego zdaniem, po PPP sięgnąć też można do realizacji inwestycji zupełnie dotąd nie podejmowanych przez samorządy, bez których jednak rozwój OZE będzie nadal ograniczony.
– W Polsce mamy ogromny problem z sieciami przesyłowymi, inwestycje idą niezmiernie powoli, mniejszym wytwórcom bardzo trudno dostać przyłącze. Można by pozwolić samorządom budować sieci lokalne wspólnie z prywatnymi udziałowcami – rekomenduje Bartosz Korbus.
Polecamy także: