Pomoc dla Ukrainy jest konieczna, ale nie może odbywać się kosztem europejskich, indywidualnych rolników. Polska oczekuje decyzji Komisji Europejskiej w sprawie ukraińskiego zboża, poinformował PAP Stały Przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś.
30 marca pięciu premierów państw UE wysłało list do KE w sprawie ukraińskiego zboża. Zawierał on szereg propozycji rozwiązań. Do tej pory na list nie ma jeszcze odpowiedzi. – Czekamy na systemowe działania. W interesie wszystkich jest jak najszybsza reakcja – podkreśla ambasador.
Gdy KE uruchamiała korytarze solidarności, zakładano rozbudowę terminali transportowych, linii kolejowych, silosów zbożowych. Na razie Polska nie otrzymała środków na ten cel. Mamy obietnice inwestycji, jednak nie będą one wystarczająco duże, podkreśla Sadoś w rozmowie z PAP.
Czytaj także: Zboże jest tanie, a co z cenami chleba? Eksperci nie mają dobrych informacji
Polska mówiła o sprawie zbożowej już w styczniu, a następnie w marcu. Według rozporządzenia KE z 5 kwietnia, Polska, Bułgaria i Rumunia otrzymały w sumie 56,3 mln euro jako rekompensatę za straty spowodowane importem zboża. Jak pisze PAP, na decyzje o kolejnych środkach wciąż czekamy.
Zakaz importu
Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda podpisał w sobotę rozporządzenie wprowadzające zakaz importu z Ukrainy m.in. zboża, cukru i jaj do 30 czerwca br. Śladem Polski poszły także Węgry i Słowacja, nakładając tymczasowe blokady. Jednak, jak podkreśla rzeczniczka KE Miriam Garcia Ferrer, decyzje dot. polityki handlowej leżą w kompetencji UE, i muszą być podejmowane na tym poziomie.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!
Premierzy apelują w liście do KE o zwiększenie środków na rozbudowę odpowiedniej infrastruktury i wsparcie dla państw mierzących się z problemem nadwyżek produktów rolnych. Proszą także o przeanalizowanie możliwości zakupu nadwyżek zboża przez inne państwa członkowskie na cele humanitarne, podaje PAP.