Sprzedaż detaliczna w Polsce mocno hamuje. W październiku kupiliśmy dużo mniej, niż spodziewali się ekonomiści. A niski poziom konsumpcji może zagrozić PKB.
Sprzedaż detaliczna w cenach stałych wzrosła w październiku o 0,7 proc. w ujęciu rocznym, wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). To dużo mniej, niż spodziewała się większość ekonomistów. Konsensu rynkowy przewidywań wynosił 3,2 proc. wzrostu rok do roku.
Co dalej z konsumpcją
Jak wskazują analitycy mBanku, indeks sprzedaży realnej (czyli uwzględniającej różnicę cen związaną z inflacją) spadł poniżej poziomów z 2018 i 2019 roku. Zdarzyło się to w tym roku po raz pierwszy, wskazują:
Tym samym, po raz pierwszy w tym roku, tegoroczny indeks realnej sprzedaży spada poniżej wyników notowanych w 2018 i 2019. pic.twitter.com/YMr4OKshOf
— mBank Research (@mbank_research) November 23, 2022
A dalsze perspektywy dla konsumpcji są raczej marne. Przede wszystkim ze względu na dane o płacach w gospodarce. Jak pokazały wtorkowe dane GUS, w październiku nastąpił spadek realnych płac o 5 proc. w skali roku. To dlatego, że nominalny wzrost płac nie nadążą za inflacją, która w ubiegłym miesiącu wyniosła 17,9 procent.
Niektórzy ekonomiści sądzą, że to dopiero początek hamowania, jeśli chodzi o sprzedaż i konsumpcję. Ze względu na dalszy spodziewany spadek realnych płac można się spodziewać, że będzie gorzej.
Np. analitycy banku Pekao SA wskazują, że poziom realnego spadku płac może już wkrótce wynieść dwa razy więcej. – W październiku płace spadły realnie o 5 proc. rok do roku. Naszym zdaniem ten trend się pogłębi i w lutym będzie to już spadek o blisko 10 proc. rok do roku – wskazali w mediach społecznościowych:
W październiku płace spadły realnie o 5% r/r. Naszym zdaniem ten trend się pogłębi i w lutym będzie to już spadek o blisko 10% r/r. Po drodze oczywiście wypłaty premii inflacyjnych mogą dawać złudzenie, że z tymi płacami nie jest aż tak źle (jak w lipcu i wrześniu 2022). pic.twitter.com/0TUwlSri7S
— Analizy Pekao (@Pekao_Analizy) November 22, 2022
Tymczasem rola konsumpcji krajowej w polskiej gospodarce jest niebagatelna. To ona była dotychczas głównym motorem wzrostu gospodarczego.
Dlatego też, m. in. ze względu na słabe prognozy dotyczące konsumpcji prywatnej, prognozy dalszego wzrostu PKB też są słabe. Chociażby polski bank centralny ocenia w swojej projekcji, że wzrost gospodarczy spowolni w 2023 roku do 0,7 procent.
Mocnego hamowania spodziewa się również OECD, które opublikowało wczoraj swoją prognozę gospodarczą dla Polski na nadchodzący rok. Organizacja spodziewa się, że tempo wzrostu PKB wyhamuje w Polsce do 0,9 proc. w ujęciu rocznym.
Opracowanie: Martyna Maciuch
Polecamy też:
- OECD wieszczy hamowanie polskiej gospodarki. Inflacja ma być wysoka, a stopy jeszcze wzrosną
- Nastroje polskich konsumentów szorują po dnie. Tak źle nie było od dwóch dekad
- Inflacja pożera nasze oszczędności, a my biernie się przyglądamy. Aktywne inwestycje to nie w naszym stylu
- Zaskakująco duży wzrost PKB. Dane GUS rozstrzygnęły: nie mieliśmy technicznej recesji
- Inflacja zmusza do zaciskania pasa. Na zakupach oszczędzają prawie wszyscy