{"vars":{{"pageTitle":"Stacje benzynowe bez alkoholu? Organizacje pomocowe są za, branża mówi "nie"","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","news"],"pageAttributes":["akcyza","alkohol","izabela-leszczyna","main","najnowsze","piwo","polska-izba-handlu","sprzedaz-alkoholu","zakaz-sprzedazy-alkoholu-na-stacjach-benzynowych"],"pagePostAuthor":"Dorota Mariańska","pagePostDate":"19 kwietnia 2024","pagePostDateYear":"2024","pagePostDateMonth":"04","pagePostDateDay":"19","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":704556}} }
300Gospodarka.pl

Stacje benzynowe bez alkoholu? Organizacje pomocowe są za, branża mówi „nie”

Czy na stacjach benzynowych powinien obowiązywać zakaz sprzedaży alkoholu? Według przedstawicieli instytucji, które walczą z uzależnieniami, każde działanie, które ogranicza dostęp do alkoholu jest dobre. Odmiennego zdania są organizacje branżowe, które przekonują, że społeczeństwo należy edukować, a restrykcje jedynie uszczuplą sprzedaż, która i tak spada. 

Minister zdrowia Izabela Leszczyna chciałaby wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Jej zdaniem dobrze byłoby też ograniczyć reklamy piwa. Według szefowej resortu zdrowia mogłoby to zmniejszyć spożycie alkoholu wśród Polaków.

Propozycje na etapie analiz

– Propozycje o zakazie sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych i o reklamach są na etapie analiz, o które prosił premier Donald Tusk – powiedziała minister zdrowia w Radiu ZET.

Przyznała jednak, że bez zgody wszystkich koalicjantów nie uda się wprowadzić tych zmian.

– Uważam, że alkohol w ogóle nie powinien być sprzedawany na stacji benzynowej. Będę przekonywała do tego kolegów i koleżanki z rządu. Skutki leczenia osób, które nadużywają alkoholu, obciążają wszystkich podatników – dodała Izabela Leszczyna.

Trzeba ograniczać dostęp do alkoholu

Pomysł wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych pozytywnie ocenia Katarzyna Łukowska, zastępca dyrektora Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom.

– Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych jest dobrym pomysłem, ponieważ jedną ze strategii ograniczania spożycia alkoholu jest ograniczenie liczby punktów sprzedaży. Dodatkowo alkohol na stacjach jest dostępny całodobowo, co jest niekorzystne i może sprzyjać spontanicznym zakupom w sytuacji kiedy alkohol się skończył. W Polsce spożycie alkoholu to ponad 9 litrów 100 proc. alkoholu na osobę rocznie, dlatego każde działanie ograniczające dostępność jest pozytywne – mówi.

Wątpliwości co do tego, że każda forma ograniczenia sprzedaży alkoholu jest dobra nie ma także Żaneta Marmon-Leśniak, dyrektor Poradni Monar w Jeleniej Górze.

– Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych może pomóc szczególnie pacjentom z problemem alkoholowym, którzy teraz wchodząc na stację widzą pełne półki tego, po co nie powinni sięgać. Kiedy widzą półki pełne alkoholu ich problemy wracają. Uczymy pacjentów, że powinni omijać półki z alkoholem w sklepach. Na stacji nie da się ich ominąć, bo podchodzimy do sprzedawcy za którym stoi alkohol – podkreśla w rozmowie z 300Gospodarką.

Żaneta Marmon-Leśniak uważa też, że reklamy alkoholu wywołują chęć spożycia, szczególnie u pacjentów z problemem alkoholowym. Pacjenci są uczeni, żeby przełączać te reklamy. Ale w mojej ocenie one są zbędne mówi szefowa jeleniogórskiego Monaru.

Podkreśla również, że Polacy piją coraz więcej. Według niej to sposób na poradzenie sobie z lękami, które pojawiły się w związku z pandemią, a potem wojną w Ukrainie.

Edukacja zamiast restrykcji

Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych nie przypadł natomiast do gustu branży producentów i sprzedawców alkoholu.

– Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy popiera wszelkie inicjatywy mające na celu promowanie bardziej świadomej i odpowiedzialnej konsumpcji alkoholu. Jesteśmy przekonani, że najlepszą drogą do osiągnięcia trwałej zmiany jest edukacja, a nie restrykcje – podkreśla Emilia Rabenda, prezes Zarządu Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.

Jak wskazuje, 60 proc. Polaków, uważa, że działania edukacyjne są bardziej skuteczne w zapobieganiu problemom związanym z alkoholem niż wprowadzanie zakazów.

– Historia pokazuje, że ograniczenia dostępności alkoholu nie eliminują problemu nieodpowiedzialnego jego spożycia. Często prowadzą one do nieprzewidzianych konsekwencji, takich jak wzrost działalności w szarej strefie. Ponadto, według badań, aż 77,7 proc. Polaków spożywa alkohol w sposób odpowiedzialny, a roczne spożycie alkoholu na głowę mieszkańca utrzymuje się na stabilnym poziomie od wielu lat. Dlatego też uważamy, że państwo wraz z instytucjami pożytku publicznego oraz sektorem prywatnym, powinno skupić się na prowadzeniu i wspieraniu programów edukacyjnych, które adresują problemy związane z ryzykownym i szkodliwym spożyciem alkoholu – tłumaczy Emilia Rabenda.


Polecamy również: Była zabawa, jest kac. Jeden rodzaj alkoholu wywołuje bóle głowy częściej, niż inne


Podobnego zdania jest prezes Polskiej Izby Handlu Maciej Ptaszyński:

– Jak pokazują doświadczenia innych krajów, wszelkiego rodzaju próby narzucania ograniczeń w sprzedaży alkoholu są przeciwskuteczne. W naszej ocenie ważniejszą kwestią jest budowanie odpowiedzialnej kultury spożycia alkoholu. Duże znaczenie ma edukacja, ale prawodawcy mają również do dyspozycji inne środki, które przyniosłyby oczekiwane skutki w walce z nadużywaniem alkoholu przez Polaków.

Według niego efektywnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie obowiązku legitymowania każdego klienta kupującego alkohol.

– Ponieważ to sklepy są odpowiedzialne za jego bezpieczną sprzedaż, warto dać im narzędzie do kontroli kupujących – uważa Maciej Ptaszyński. – Polska Izba Handlu promuje kontrolę wieku konsumentów kupujących alkohol od lat. Uważamy, że przede wszystkim wspieranie kultury bezpiecznego i odpowiedzialnego spożywania alkoholu przyniesie wymierne efekty w walce z jego nadużywaniem – dodaje.

Kolejny cios w branżę

Natomiast Magdalena Zielińska, prezes Polskiej Rady Winiarstwa przekonuje, że Polacy, wbrew obiegowym opiniom, nie są liderami w konsumpcji alkoholu: – Spożycie alkoholu w Polsce per capita plasuje się na 17. miejscu w Europie, a w ostatnim czasie odnotowywane są znaczące spadki sprzedaży wszystkich kategorii napojów alkoholowych.

Jak podkreśla, kwestia zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych wymaga gruntownej analizy.

– Nie ma wątpliwości, że taki zakaz będzie skutkował uszczupleniem wyników sprzedaży sklepowej na stacjach. Jednak wątpliwe wydaje się, czy rzeczywiście spowoduje ograniczenie nieodpowiedzialnej konsumpcji alkoholu, czy może, w efekcie zakazu, sprzedaż napojów alkoholowych przeniesie się po prostu ze stacji do pobliskich sklepów przewiduje Magdalena Zielińska.

Z kolei zdaniem Bartłomieja Morzyckiego, dyrektora Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego, nie należy spodziewać się, że zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych, pomoże zmniejszyć spożycie alkoholu wśród Polaków.

– Jeśli to miałby być pomysł, który miałby ograniczyć konsumpcję patologiczną, to jest to pomysł chybiony. Stacje nie są głównym miejscem zakupu alkoholu. Tylko około 2 proc. piwa konsumenci kupują na stacjach benzynowych. To utrudnienie dla tych, którzy spieszą się i traktują stację benzynową jak sklep. To także kolejny cios w branżę, która i tak kurczy się, po pandemii, wzroście kosztów związanych z inflacją, po podwyżkach stawek akcyzy – przekonuje Bartłomiej Morzycki.


Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!


Przedstawiciel branży piwowarskiej odniósł się także do potencjalnych ograniczeń dotyczących reklamowania piwa:

– Obecne przepisy są jednymi z najbardziej restrykcyjnych regulacji reklamowych. Reklama nie ma bezpośredniego przełożenia na ilość sprzedawanego alkoholu. Reklama ma pokazywać nowości producentów i transformować rynek. A obecnie promowane są produkty bezalkoholowe.

Co mówią liczby?

Zwolnennicy zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych również powołują się na statystyki. Zwracają uwagę, że jesteśmy krajem, w którym statystycznie aż 3,9 proc. domowego budżetu wydawane jest na alkohol – to nam daje czwarte miejsce w UE, po Estonii, Łotwie i Litwie.

Najgorsze jest jednak to, że łączna liczba zgonów Polaków z powodu wszystkich chorób odalkoholowych to ok. 35 tys. osób rocznie. W przedziale wieku 25-44 lata co czwarty przypadek śmiertelny w Polsce spowodowany jest alkoholem.

W 2021 roku łącznie mieszkańcy Unii Europejskiej i kilku krajów ościennych wydali w 2021 r. około 127,8 mld euro na wódkę i inne napoje alkoholowe. Najwięcej pieniędzy przepili Niemcy: ponad 26,8 mld euro. Na drugim miejscu znalazła się Francja (22,7 mld euro), a na trzecim Polska z wynikiem 11,7 mld euro.

Średni poziom wydatków w ujęciu do PKB w całej UE to 0,9 proc. Tymczasem Polacy w 2021 r. wydali na wódkę, piwo, czy wino równowartość 2 proc. polskiego PKB. Więcej pod tym względem wydawali tylko Łotysze (2,8 proc.), Chorwaci (2,5 proc.), Estończycy (2,2 proc.) i Litwini (2,1 proc.).

To też może Cię zainteresować: