{"vars":{{"pageTitle":"Unijni urzędnicy: To fałsz, że za 60% wysokości rachunków za prąd w Polsce odpowiada polityka klimatyczna UE","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","news","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["ceny-gazu","ceny-pradu","energetyka","energia-odnawialna","eu-ets","klimat","komisja-europejska","kryzys-energetyczny","main","pge","polityka-klimatyczna","spolki-energetyczne","system-handlu-emisjami","transformacja-energetyczna"],"pagePostAuthor":"Barbara Rogala","pagePostDate":"1 lutego 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"02","pagePostDateDay":"01","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":256244}} }
300Gospodarka.pl

Unijni urzędnicy: To fałsz, że za 60% wysokości rachunków za prąd w Polsce odpowiada polityka klimatyczna UE

Gdy ceny uprawnień do emisji CO2 wzrosły w grudniu do rekordowych poziomów, firmy energetyczne w Polsce i niektórzy politycy wskazali, że to ETS odpowiada za wysokie ceny energii nawet w 60 proc. “Te liczby są mylące” – mówią urzędnicy Komisji Europejskiej i podkreślają, że polityka klimatyczna UE nie przekłada się na drogą energię.

Gdy w grudniu ceny uprawnień do emisji CO2 sięgnęły niemal 90 euro za tonę, polscy posłowie poparli uchwałę mającą wezwać Unię Europejską do zawieszenia unijnego systemu EU ETS. W debacie publicznej pojawiły się głosy, że wysokie ceny uprawnień do emisji gazów cieplarnianych odpowiadają za wysokie ceny energii nawet w 60 proc., a także zwiększają ubóstwo energetyczne i zagrażają polskiemu bezpieczeństwu energetycznemu.

Na przykład kontrolowana przez państwo spółka PGE, największy dostawca prądu w Polsce, podaje na swojej stronie, że 59 proc. średniej ceny energii to ceny uprawnień do emisji CO2 wynikające z polityki klimatycznej UE. Dziś także premier Mateusz Morawiecki wskazywał politykę klimatyczną UE za jedną z trzech głównych przyczyn wysokiej inflacji w Polsce.

Jednak urzędnicy Komisji Europejskiej mówią 300Gospodarce, że te liczby są mylące, a wspomniane niemal 60 proc. to cena wytworzenia energii, a nie 60 proc. kwoty na rachunku konsumenta.

Cena energii – to skomplikowane

60 proc. kosztu EU ETS wskazywane przez polskie spółki energetyczne jako koszt wyprodukowania energii to nie jest 60 proc. kosztu na rachunkach konsumentów. Według urzędników, z którymi rozmawialiśmy i którzy zastrzegli anonimowość, to tak, jakbyśmy założyli, że 60 proc. kosztu wyprodukowania bawełny to 60 proc. ceny, którą widzimy na metce, kupując ubranie.


Czytaj też: Źle szacujemy koszty energii węglowej. Pomijamy szkody dla zdrowia, rolnictwa i klimatu


Na cenę polskiej energii składają się nie tylko koszty wytwarzania energii, w których mieści się cena za emisje dwutlenku węgla z systemu handlu emisjami ETS. To także koszty związane z wykorzystaniem sieci przesyłowej, krajowe podatki, opłaty i inne koszty tego rodzaju. Składają się na cenę na rachunku konsumenta odpowiednio:

Te 60 proc. kosztów wytwarzania energii, o których mówią polscy politycy i spółki energetyczne, dotyczy pierwszych 32 proc. kosztów składowych – wskazują urzędnicy. To oznacza, że EU ETS stanowi 60 proc. 32 proc. ceny na naszych rachunkach, a nie całej kwoty.

Jak obniżyć ceny energii w Polsce?

Do pewnego stopnia prawdą jest, że rynek EU ETS wpływa na wzrost cen energii. Frans Timmermans twierdził ostatnio, że uprawnienia wpływają na ceny energii w Europie w około jednej piątej (więcej o tym piszemy tutaj).

Jednak wysokie ceny uprawnień do emisji mogłyby być dla Polski niższe, gdyby nasz kraj postawił na dekarbonizację sektora energetycznego. W końcu to cena emisji gazów cieplarnianych, których moglibyśmy wypuszczać w powietrze mniej.

Tymczasem w latach 2005 – 2020 Polska zmniejszyła swoje emisje gazów cieplarnianych o 8 proc. Mniej zredukowano je tylko na Litwie (4 proc.). W tym samym czasie średnia redukcja dla całej wspólnoty sięgnęła 27 proc., a państw członkowskich o niskich przychodach – 20 proc.

Wysokie ceny energii elektrycznej wynikają też z kosztów związanych z utrzymaniem starej infrastruktury energetycznej – zarówno sieci, jak i elektrowni. To na ich modernizację przeznaczone są pieniądze uzyskane z podatków i opłat składających się na 46 proc. rachunku za prąd konsumenta w Polsce.


Czytaj także: Stara energetyka w Polsce. Większość elektrowni ma ponad 50 lat


Czemu tak drogo? Polska ma najstarszy park infrastruktury energetycznej w Europie. 14000 mocy zainstalowanych w Polsce jest w elektrowniach starszych niż 35 lat, kolejne 3000 w tych 30-35 letnich. Mamy najstarszą taką instalację w Europie – 62-letnią elektrownię zlokalizowaną w woj. podlaskim.

W ciągu najbliższych 10 lat – w ramach polityki ekologicznej lub bez niej – Polska będzie zmuszona wymienić około ⅔ przestarzałych instalacji energetycznych. Będzie mogła wymienić je na przykład na odnawialne źródła energii, z których energia nie jest obciążona cenami uprawnień do emisji.

Rachunek ekonomiczny wskazuje, że odejście od węgla i transformacja energetyczna Polski będzie tańsza niż brak zmian: według wyliczeń Polskiego Instytutu Ekonomicznego, publicznego think tanku, utrzymanie obecnego status quo sektorów paliwowo-energetycznych, miksu energetycznego i kluczowych inwestycji do 2040 roku kosztowałoby Polskę 1046 miliardów złotych. Z kolei transformacja energetyki będzie nas kosztować około 890 miliardów złotych.

Oznacza to, że zachowanie status quo w polskiej energetyce byłoby więc wyższe o niemal 20 proc. od transformacji.

EU ETS – źródło finansowania zielonej transformacji

Skąd Polska może wziąć środki na ekologiczną transformację swojej energetyki? Stąd, skąd m. in. brała je dotychczas – z systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Od 2013 roku Polska uzyskała z niego około 64 mld zł, a w samym 2021 roku, kiedy ceny uprawnień wystrzeliły w górę, około 28 mld.

Zgodnie z prawem UE, cała kwota z handlu uprawnieniami zasila krajowy budżet, a jej 50 proc. należy przeznaczyć na cele związane z klimatem i energetyką. Dokładnie tyle przeznaczała dotąd Polska z tych środków, m.in. poprzez program Mój Prąd czy Czyste Powietrze. A w wielu państwach wspólnoty nawet 100 proc. środków z EU ETS przeznacza się na cele związane z klimatem i energetyką.

Te środki można by zgodnie z polityką UE także przeznaczyć na cele związane ze zmniejszaniem ubóstwa energetycznego, np. poprzez obniżenie opłat podatkowych zawartych dziś w cenach energii.

Bezpieczeństwo energetyczne, czyli niezależność od importu kopalin

Jeśli zaś chodzi o bezpieczeństwo energetyczne, to jej gwarantem może okazać się większa dywersyfikacja źródeł energii, a więc ponownie – dołączenie do europejskiej transformacji energetycznej i zwiększenie udziału OZE w miksie.

Rekordowo wysokie ceny gazu w ostatnich miesiącach, spowodowane m.in. obcięciem dostaw tego surowca do Europy przez rosyjski Gazprom, to jeden z przykładów słabości uzależnienia od importu. Tymczasem, niedawno think tank energetyczny Forum Energii wyliczył, że przez ostatnich 20 lat Polska wydała na import kopalin (ropy, węgla i gazu) ponad 1 bilion złotych. ⅔ tych środków popłynęło do Rosji.

Jak wskazuje Komisja Europejska, inwestycje w ramach pakietu Fit for 55 pomogłyby zmniejszyć zależność od paliw kopalnych o 160 mld metrów sześciennych w 15 lat.

Więcej o cenach energii, gazu i ich związku z polityką klimatyczną piszemy m.in. tutaj: