{"vars":{{"pageTitle":"Węgla na zimę jednak nie zabraknie? Są na to szanse, szacuje polski bank","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["analiza","dodatek-weglowy","energetyka","najnowsze","wegiel","wegiel-kamienny"],"pagePostAuthor":"Zespół 300Gospodarki","pagePostDate":"27 lipca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"07","pagePostDateDay":"27","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":333025}} }
300Gospodarka.pl

Węgla na zimę jednak nie zabraknie? Są na to szanse, szacuje polski bank

Węgiel na opał – „przy pewnej dozie szczęścia”, Polsce do końca tego roku go nie zabraknie. Tak wynika z stosunkowo optymistycznych szacunków mBanku. 

Ekonomiści mBanku przeanalizowali dane o popycie na węgiel, jego produkcji, zapasach oraz już zapowiedzianych kontraktach na dostawy. Ich wnioski, w kontekście ostatnich obaw, czy węgiel w Polsce na zimę w ogóle będzie, są dość optymistyczne.

Jeśli horyzont analizy jest krótki i nie wykracza poza okres zimowy, wówczas – przy pewnej dozie szczęścia – Polska prześlizgnie się bez deficytu, choć z minimalnym poziomem poduszki bezpieczeństwa. Istotnie mogłaby pomóc racjonalizacja zużycia – wskazują.

Popyt w sezonie zimowym

Węgiel jako opał w gospodarstwach domowych to 12 proc. całkowitego zużycia tego surowca w Polsce. To odpowiada 8,5-9 mln ton rocznie. Reszta zapotrzebowania na węgiel to elektrownie i elektrociepłownie.

Ekonomiści zakładają, że zużycie węgla w tym sezonie będzie takie samo, jak w ubiegłych latach. To konserwatywne założenie, bo w ubiegłych latach wielkość zużycia węgla w gospodarstwach domowych wykazywała tendencję spadkową.

Dodatkowo zdaniem mBanku ryzyko dla prognozy zużycia jest raczej w dół. W nadchodzącym sezonie czeka nas spowolnienie gospodarki i prawdopodobnie większy udział OZE w energetyce – a to obniża zapotrzebowanie na węgiel.

Łączne zapotrzebowanie Polski na węgiel energetyczny wyniesie więc w 2022 roku ok. 57 mln ton – zakłada analiza.

Wydobycie i import

Podstawowym zadaniem na ten rok jest pokrycie deficytu w imporcie, spowodowanego odcięciem się od węgla z Rosji.

Jeśli chodzi o wolumen importu z tego kraju i jego udział w strukturze zużycia, mBank przyjmuje, że deficyt węgla mógłby wynieść w tym roku 10,6 mln ton. Ale tylko o ile nie zwiększy się import i zużycie zapasów. Z tego 7 mln ton ma być pokryte przez już zawarte kontrakty na dostawy (autorzy analizy cytują tu ministrę klimatu i środowiska).

Pozostałe deficytowe 3,6 mln ton mają pokryć zlecone awaryjnie Węglokoksowi i PGE dodatkowe zakupy zagranicą. Ale można też założyć wykorzystanie zapasów węgla, dostępnych w kraju. Na koniec I kwartału 2022 roku, według danych GUS, węgla „w zapasie” było 7,4 mln ton.

Jak wskazują ekonomiści mBanku, zapasy wystarczyłyby więc na pokrycie deficytu i to z nawiązką. Nawet przy założeniu, że dodatkowy import (ponad już zakontraktowane przez rząd 7 mln ton) się nie zrealizuje.

Umiarkowany optymizm

Analiza mBanku zawiera jednak pewne uproszczenia, jak wskazują sami jej autorzy. Po pierwsze nie wzięto pod uwagę jakości węgla. Węgiel wydobywany z różnych złóż może mieć różną energetyczność. To oznacza, że spalenie tony węgla z dwóch różnych kopalni może dać zupełnie inną ilość energii.

To istotne zwłaszcza, że zmieni się struktura pochodzenia węgla, który będzie użyty na opał tej zimy. Przede wszystkim rosyjski węgiel, na który nałożono embargo, zastąpi węgiel importowany z innych krajów. Może się więc okazać, że nawet jeśli Polsce uda się zaimportować brakujące 11 mln ton węgla, to nie starczy to na zaspokojenie całego krajowego popytu na energię z tego źródła.

Dodatkowo ekonomiści mBanku zastrzegają:

Mamy ograniczoną wiedzę dot. górnictwa i energetyki. Nie jesteśmy w stanie zagłębić się w niuans. Potrafimy pewne rzeczy wyczytać z danych, ale formalnie nie zbudujemy funkcji produkcji, czy funkcji popytu. 

Wymieniają też inne możliwe zastrzeżenia. To przede wszystkim czynniki logistyczne (przepustowa portów), konieczność utrzymania rezerw strategicznych węgla czy też po prostu fakt, że zima nie kończy się 31 grudnia.

– Na osłodę można jednak wskazać przypuszczenie z pierwszej części tekstu, że prawdopodobnie popyt na węgiel jest też przeszacowany. Szklanka pozostaje do połowy pełna – podsumowują swoją analizę.

Polecamy też: