{"vars":{{"pageTitle":"Wojna w Izraelu. Sytuacja może zachwiać cenami ropy naftowej i gazu","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["atak-hamasu-na-izrael","izrael","main","najnowsze","palestyna","pie","polski-instytut-ekonomiczny","wojna"],"pagePostAuthor":"Emilia Derewienko","pagePostDate":"12 października 2023","pagePostDateYear":"2023","pagePostDateMonth":"10","pagePostDateDay":"12","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":612034}} }
300Gospodarka.pl

Wojna w Izraelu. Sytuacja może zachwiać cenami ropy naftowej i gazu

Wojna w Izraelu zagraża procesowi normalizacji stosunków saudyjsko-izraelskich, co opóźni decyzję Arabii Saudyjskiej o wycofaniu się z przedłużonych cięć wydobycia ropy naftowej i wraz z czynnikiem powrotu USA do zaostrzonych sankcji wobec Iranu, który prawdopodobnie brał udział w atakach Hamasu, doprowadzą do zmniejszenia podaży na rynku ropy i wzrostu cen surowca, ocenia Polski Instytut Ekonomiczny (PIE).

Ponadto Izrael zamknął swoje pole gazowe na skutek wojny, co zagraża dostawom gazu z Egiptu do Europy.

Rosnąca cena ropa naftowej wpłynęła również na wzrost cen gazu w Europie już o ok. 30 proc. do blisko 49 euro/MWh. Głównym powodem podwyżek był najpierw wyciek w gazociągu łączącym Finlandię i Estonię, spowodowany prawdopodobnie celowym aktem sabotażu, a następnie obawy inwestorów o ograniczenie dostaw surowca z Bliskiego Wschodu. Powołując się na obawy o bezpieczeństwo, Izrael zamknął pole gazowe zaopatrujące Egipt. Eksport w tym kierunku spadł o 20 proc., zagrażając również dostawom gazu z Egiptu do państw europejskich. W I połowie 2022 r. Izrael zwiększył produkcję gazu o 22 proc., a eksport o 35 proc., stając się ważnym dostawcą gazu do Europy. Obecna sytuacja może jednak zachwiać długofalowymi planami współpracy gazowej między wskazanymi regionami – czytamy w Tygodniku Gospodarczym PIE.


Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter! Obserwuj nas też w Wiadomościach Google.


PIE podał, że obecnie inwestorzy obawiają się przede wszystkim destabilizacji większej części Bliskiego Wschodu, który jest regionem istotnym dla globalnej podaży surowca.

W ostatnim roku Iran, w związku ze słabszym egzekwowaniem amerykańskich sankcji, stopniowo zwiększał produkcję o ok. 0,5 mln do 3 mln baryłek dziennie, czyli ok. 3 proc. globalnej konsumpcji. Obniżało to cenę na globalnych rynkach i niwelowało problemy z zaspokojeniem zapotrzebowania. Według doniesień „The Wall Street Journal”, Iran mógł być jednak zamieszany w atak Hamasu, co by oznaczało powrót do zaostrzonych sankcji USA i zmniejszenie podaży na rynku ropy – czytamy dalej.

W następstwie niespodziewanego ataku Hamasu na Izrael cena ropy naftowej Brent wzrosła na początku tygodnia o ok. 5 proc. do ponad 87 dolarów za baryłkę.

Nie mamy obecnie do czynienia z powtórką kryzysu naftowego z 1973 r., ponieważ kraje arabskie nie są bezpośrednim uczestnikiem wojny, a sytuacja na rynku ropy naftowej jest bardziej stabilna. Co więcej, konflikty izraelsko-palestyńskie w tym stuleciu nie miały istotnego znaczenia dla cen ropy naftowej. Izrael i kraje sąsiednie nie są dużymi producentami surowca, w związku z czym krótkoterminowe ryzyko dla podaży ropy naftowej jest ograniczone – czytamy także.

Czytaj także: