{"vars":{{"pageTitle":"Zakaz aut spalinowych. Szansa dla gospodarki, która przyszła zbyt szybko","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","news"],"pageAttributes":["auta-elektryczne","auta-spalinowe","gospodarka","janusz-kobus","main","motoryzacja","najnowsze","polska-izba-motoryzacji","transport","zakaz"],"pagePostAuthor":"Emilia Derewienko","pagePostDate":"31 marca 2023","pagePostDateYear":"2023","pagePostDateMonth":"03","pagePostDateDay":"31","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":528051}} }
300Gospodarka.pl

Zmierzch samochodów spalinowych to szansa dla gospodarki, która przyszła zbyt szybko

Unia Europejska zakazała produkcji samochodów spalinowych po 2035 roku. Polski rząd od początku był na „nie”, podnosząc postulaty wolności i sprzeciw wobec „ekoideologii”. Tymczasem nowy zapis może być dla gospodarki kraju niebywałą szansą.

We wtorek 28 marca Rada UE w ramach pakietu Fit for 55 przyjęła restrykcyjne przepisy. Jednym z nich jest 100 proc. redukcji emisji CO2 zarówno dla nowych samochodów osobowych, jak i dostawczych od 2035 roku. W praktyce oznacza to zakaz rejestracji nowych samochodów z silnikiem spalinowym od 2035 roku. Wyjątkiem są paliwa syntetyczne, tzw. e-paliwa.


Czytaj także: Nie tylko zakaz dla samochodów spalinowych. Co to jest Fit for 55 i co jeszcze oznacza dla Polski?


Temu zapisowi od początku sprzeciwiał się polski rząd. Polska była ostatecznie jedynym krajem, który zapis odrzucił – od głosu w tej sprawie wstrzymały się Bułgaria, Rumunia i Włochy.

Premier Mateusz Morawiecki wprost nazwał nowe prawo „ekoideologią”.

Zakaz sprzedaży aut spalinowych po 2035 roku to pomysł nie do zaakceptowania przez rząd PiS; zrobimy wszystko, żeby ochronić polskie rodziny przed kolejnym pseudoekologicznym wymysłem bogatych krajów i biurokratów z Brukseli – grzmiał Morawiecki podczas konferencji prasowej.

Motoryzacja mówi twarde „nie”

Janusz Kobus, prezes Polskiej Izby Motoryzacji (PIM), mówi w rozmowie z 300Gospodarką, że producenci aut opowiadali się za przedłużeniem okresu przejścia na samochody elektryczne. Co prawda sami zainwestowali duże pieniądze w elektryfikację i będą wycofywali się z produkcji aut spalinowych wcześniej. Ale tak szybkie przejście na elektryki może stanowić nie lada wyzwanie dla branż pokrewnych. np. dla sprzedawców samochodów.

Skutek może być taki, że ok. 30 proc. dostawców motoryzacyjnych umrze śmiercią naturalną. W Polsce zniknie 50 tys. miejsc pracy. A producenci aut? Po prostu zmontują inne auto – mówi Janusz Kobus w rozmowie z 300Gospodarką.

Kobus podkreśla, że nowe prawo odbije się negatywnie nie tylko na przemyśle, ale także na „zwykłym Kowalskim”.

Średni koszt nowego auta elektrycznego to obecnie ok. 51 tys. euro wobec 6 tys. euro za używane auto spalinowe. Straci na tym zwykły konsument, którego nie będzie stać na nowy pojazd, a będzie zmuszony wciąż naprawiać stary samochód. Idziemy więc w stronę Kuby, będziemy musieli wciąż naprawiać auto – dodaje.

I podkreśla, że zakaz aut spalinowych na niewiele się zda także w kwestii ekologii. Polska ma bowiem zbyt niski udział OZE w miksie energetycznym.

Z punktu widzenia ekologii w Polsce ten zakaz nie ma sensu przez najbliższych kilkanaście lat, dopóki nasza energia nie stanie się zielona – tłumaczy.

Produkujemy baterie na potęgę

Ale zakaz rejestrowania nowych samochodów spalinowych od 2035 r. ma też potencjalnie dobre strony. Zwracali już na to uwagę w zeszłym roku Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) i Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych (FPPE). Z opublikowanego przez nich raportu wynika, że zakaz produkcji aut spalinowych to olbrzymia szansa dla gospodarki. Polska jest bowiem jednym z potentatów w produkcji baterii litowo-jonowych, wykorzystywanych w samochodach elektrycznych.

Według tych danych, polskie PKB może wzrosnąć dzięki temu o 2,6 proc. Bilans netto produkcji wyrobów motoryzacyjnych i bateryjnych w 2035 r. może wynieść w Polsce 16,9 mld euro. Na zakazie produkcji zwykłych aut, kraj straci natomiast 7 mld euro.

Bilans jest więc korzystny, choć prezes PIM Janusz Kobus zwraca uwagę, że firm tych jest stosunkowo mało, z równie niewielką liczbą osób w nich zatrudnionych.

Polska nadal jest czołowym producentem baterii jonowo-litowych, polski rząd nadal chce uruchomić produkcję chińskich pojazdów elektrycznych w Jaworznie, pod logiem Izera, samorządy zmieniają autobusy na elektryczne itd. – komentuje natomiast Jacek Grzeszak, ekspert ds. transportu i mobilności z ramienia Miasto Jest Nasze oraz Minds&Roses.

Działania rządu ekonomista ocenia krytycznie, jako „czysto polityczny teatr, nastawiony na wyborców i budowanie wizerunku przed wyborami”.

Mówiąc lekko złośliwie, o tempie przejścia do elektromobilności w Polsce nie będą decydowały głosy polskiego premiera czy ministrów, a sytuacja na rynku motoryzacyjnym w Niemczech. To zza Odry trafia do Polski większość aut używanych, które z kolei stanowią większość nabywanych przez Polaków aut. Niemcy mocno przyspieszyły w ostatnich latach odchodzenie od pojazdów spalinowych, więc prawdopodobnie te pojazdy używane zaczną do nas trafiać za jakieś 7-8 lat – opowiada 300Gospodarce.


Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!


Czy ten zapis pomoże polskim miastom, walczącym ze smogiem? Grzeszak jest sceptyczny. Uważa, że w tym aspekcie zakaz produkcji aut spalinowych w ogóle nie jest istotnym tematem. Jego zdaniem znacznie ważniejsze są strefy czystego transportu i ograniczanie ruchu aut w zatłoczonych miastach.

Największymi trucicielami są stare diesle, a nie nowe pojazdy benzynowe – ale tak naprawdę każdy pojazd w centrum miasta dokłada swoje chmurki spalin do wiszącego nad nami smogu. Tutaj potrzebne są rozwiązania w miastach, a nie w europejskim przemyśle – tłumaczy.

Czytaj także: