{"vars":{{"pageTitle":"Zniszczenie tamy w Nowej Kachowce to cios dla ukraińskiej gospodarki. Ekolodzy też biją na alarm","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["ekologia","energetyka","inwazja-rosji-na-ukraine","main","najnowsze","najwazniejsze","rolnictwo","srodowisko-naturalne","wojna-na-ukrainie","zaporoska-elektrownia-jadrowa"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"8 czerwca 2023","pagePostDateYear":"2023","pagePostDateMonth":"06","pagePostDateDay":"08","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":580618}} }
300Gospodarka.pl

Zniszczenie tamy w Nowej Kachowce to cios dla ukraińskiej gospodarki. Ekolodzy też biją na alarm

Wysadzenie przez Rosjan 6 czerwca tamy na Dnieprze w Nowej Kachowce i znajdującej się tam elektrowni wodnej będzie mieć znaczenie nie tylko dla ukraińskiej energetyki. Poważne szkody wyrządzi ukraińskiemu rolnictwu, ekologii i zamieni w pustynię anektowany w 2014 r. przez Rosję Krym.

Korespondencja własna z Ukrainy.

Zbiornik Kachowski, zajmując powierzchnię 2155 kilometrów kwadratowych był drugim co do wielkości sztucznym zbiornikiem na terenie Ukrainy. Pomieścić mógł nawet 18 mld m3 wody.

Szczęście w nieszczęściu

Na szczęście jak zauważają w Kijowie udało się uniknąć najczarniejszego scenariusza.

Rosjanie nie byli w stanie wysadzić całej tamy, zburzyli jedynie jej górną część. Dzięki temu woda ze zbiornika Kachowskiego dość spokojnie się przez nią przelewa. Wszystko wskazuje na to, że za jakiś czas poziom wody się ustabilizuje.

Gdyby zburzono tamę na całej jej wysokości na tereny położone poniżej niej runęłaby ściana wody o wysokości nawet dziecięciu metrów – ocenia ukraiński analityk Aleksjej Koczetkow.

Jak wiele wody pozostanie ostatecznie w zbiorniku kachowskim to już zależy od tego jak wysoka jest część tamy niezniszczona przez Rosjan. Okaże się to w ciągu najbliższych dni. Ale już teraz da się wskazać sektory ukraińskiej gospodarki, które wskutek zburzenia zapory ucierpią najbardziej.

Energetyka minus dwa

Pierwszym i oczywistym takim sektorem jest o ukraińska energetyka. I to podwójnie.

Po pierwsze tama i związana z nią infrastruktura hydrotechniczna zasilała w wodę turbiny Kachowskiej Elektrowni Wodnej o mocy 335 megawatów (MW). Znaczna część samej elektrowni także została zburzona i jak się ocenia jest mało prawdopodobne, by została kiedykolwiek odbudowana. Koszty nowych turbin byłyby wielokrotnie wyższe od potencjalnych zysków z energii, którą dzięki nim można byłoby uzyskać.


Polecamy: Atom kontra wiatr i słońce. Jak USA i Niemcy rywalizują o ukraińską energetykę


Drugi “poszkodowany” to Zaporoska Elektrownia Atomowa położona na brzegu zbiornika. Wodę z niego elektrownia wykorzystywała do chłodzenia sześciu reaktorów.

Na szczęście, jak podkreślają w ukraińskim koncernie energetyki atomowej Enerhoatom, woda jest pobierana nie bezpośrednio ze zbiornika, a z oddzielnego stawu, który wodą z zalewu jedynie uzupełniano. Poza tym reaktory i tak w tej chwili pracują tylko w trybie rozruchu technologicznego.

To, czy elektrowni nic nie zagraża, ma ustalić specjalna komisja Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, która wybiera się z tym celu do elektrowni.

Agroholdingi bez wody

Wskutek wysadzenia tamy woda zalała tysiące hektarów gruntu. Ukraińskie ministerstwo rolnictwa ocenia, że pod wodą, tylko na kontrolowanym przez Ukrainę prawym wyższym brzegu znalazło się 10 tys. hektarów. Pól zalanych po zajętej przez Rosjan stronie Dniepru jest z pewnością kilkakrotnie więcej.


Czytaj także: Eksport zboża to dobry interes. Ale to nie budżet Ukrainy na nim zarabiał


Jednak najgorsze dopiero się zaczyna. Zbiornik Kachowski dostarczał wodę do 31 systemów nawadniania 584 tys. ha pól uprawnych regionie. W obwodzie chersońskim pochodziło z niego aż 94 proc. rozprowadzanej na polach wody, w zaporoskim było to 74 proc., a w dniepropietrowskim 30 proc.

Obniżenie lustra wody albo w ogóle zniknięcie zalewu odcina je teraz od wody. To potężny cios dla ukraińskiego rolnictwa, które zebrało tam w przedwojennym 2021 r. 4 mln ton ziarna o wartości 1,5 mld dolarów.

Straty poniesie też ukraińskie rybołówstwo. Ministerstwo rolnictwa szacuje że z wodą ze zbiornika spłynie do morza 95 tys. ton ryb słodkowodnych.

Szansa dla małych

Zdaniem Wiaczesława Gorobca, ukraińskiego eksperta zajmującego się problematyką lokalnej gospodarki, zniszczenie tamy w Nowej Kachowce i w konsekwencji przerwanie dostaw wody do systemów nawadniających pola to też paradoksalnie wielka szansa na przebudowanie rolnictwa w tym regionie.

Odcięcie nawadniania wymusi rezygnacje z upraw zużywających ogromne ilości wody monokultur – słonecznika i kukurydzy, w których wyspecjalizowały się ukraińskie agroholdingi. Ich działalność na tym obszarze zamiast zysków zacznie przynosić teraz właścicielom straty. Konsekwencja będzie najprawdopodobniej rezygnacja przez nie z dzierżawy pokołchozowej ziemi. To wielka szansa na zbudowanie tysięcy małych rodzinnych gospodarstw rolnych racjonalnie gospodarujących tą wodą, która jest na miejscu i zaopatrujących rynek w zróżnicowaną produkcję owocowo-warzywną.


Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!


Ewentualne zmiany w sektorze rolnym to jednak kwestia przyszłości. Odcięcie nawadniania już w tym roku za to przełoży się na plony, a to z kolei na zyski działających na Ukrainie agroholdingów, z których wiele notowanych jest na europejskich giełdach.

Trujące iły spłyną do morza?

Już kilkanaście lat temu ukraińscy ekolodzy zastanawiali się nad problemem zatrutych iłów zalegających dno Zbiornika Kachowskiego. Teraz związane z nim ryzyko katastrofy ekologicznej stało się namacalne.

Od początku swojego istnienia przez kilkadziesiąt lat zbiornik traktowany był jako miejsce, do którego można bezkarnie zlewać ścieki przemysłowe z otaczających go terenów. Na prawym brzegu rozlokowało się centrum metalurgiczne, z takimi ośrodkami hutniczymi jak Marganiec i Nikopol.

W efekcie zalegający dno zbiornika ił to teraz magazyn trucizn, ze szczególnym uwzględnieniem metali ciężkich. Jeśli spłyną one wraz z wodą Dniepru do Morza Czarnego czeka nas katastrofa ekologiczna na tym akwenie.

Krym znów bez wody

Zbiornik Kachowski od lat 60-tych XX w. zaopatrywał w wodę pitną półpustynny Krym. Dzięki otwartemu wówczas kanałowi Północno-Krymskiemu na znacznej części półwyspu rozwinęło się rolnictwo a jego mieszkańcy przestali mieć problemy z wodą do picia.

Po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r. Ukraina zablokowała dostawy wody. Zajęcie w zeszłym roku południa kraju przez rosyjskie wojsko i przejęcie przez nie kontroli nad kontynentalnym odcinkiem kanału wraz z ujęciem wody ze zbiornika Kachowskiego odtrąbiono więc w Moskwie jako wielki sukces i od razu znów zaczęto pompować tamtędy wodę na Krym. A pompowano jej niemało, bo według danych rosyjskich 1,7 mln m3 na dobę. Teraz tych dostaw nie będzie.

Czytaj także: