{"vars":{{"pageTitle":"Sondaż 300Gospodarki na Twitterze: 58% głosujących przeciwnych przedłużaniu izolacji","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["opinie"],"pageAttributes":["ankieta","koronawirus","opinie","twitter"],"pagePostAuthor":"Katarzyna Mokrzycka","pagePostDate":"9 kwietnia 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"04","pagePostDateDay":"09","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":49107}} }
300Gospodarka.pl

Sondaż 300Gospodarki na Twitterze: 58% głosujących przeciwnych przedłużaniu izolacji

Ministerstwo Zdrowia prawdopodobnie przedstawi dziś nowe zalecenia (czytaj: restrykcje) związane z epidemią Covid-19 – zapowiedział w Polskim Radiu 24 wiceminister Zdrowia Waldemar Kraska.

Po czterech tygodniach domowy areszt zapewne już bardzo Polakom doskwiera, możemy jednak być pewni, że bardziej doskwiera przedsiębiorcom.

W wywiadzie udzielonym 300Gospodarce kilka dni temu, Marek Belka, były prezes banku centralnego Polski, powiedział, że władza stoi w obliczu dramatycznej decyzji, jak dalece dusić gospodarkę, „uznając, że niebezpieczeństwo katastrofy gospodarczej jest mniejsze niż niebezpieczeństwo w postaci dalszych zakażeń”.

Dodał też, że im kraj ma silniejszy, bardziej wydolny system ochrony zdrowia, tym może sobie szybciej pozwolić na zdjęcie hamulca.

Czy Polska może sobie na to pozwolić? Czy już powinna? Czy duszenie gospodarki vel podgrzewanie żaby vel izolacja należy utrwalić czy skończyć?

Chałupniczymi metodami spróbowałam wybadać nastroje, sondując własne grono Twiterowiczów. Zamkniętych jak ja na święta w czterech ścianach, gdy wiosna właśnie zaśmiała nam się w twarz, windując temperaturę na dworze do prawie 20 stopni C.

Nie jest to prawdziwe badanie opinii publicznej, nie ma odpowiedniej grupy, zasięgu ani przekroju, niemniej chętnie się nim z państwem podzielę.

Pytanie zadałam dwa razy – by móc porównać wyniki. Trzy tygodnie odstępu między ankietami zmieniło wynik głosowania. Po dwóch rundach: 1:1.

Za każdym razem pytanie brzmiało:

Pierwsze spostrzeżenie po dwóch rundach: po 4 tygodniach zamknięcia kraju zagłosowało znacznie więcej osób niż za pierwszym razem (zastrzegam raz jeszcze, że stosowałam twiterowe, a nie polexitowe metody, by dotrzeć do ankietowanych).

Czy to dowód na większe zainteresowanie tematem czy tylko na to, że więcej czasu spędzamy w sieci? Tego nie wiem, faktem jest, że za pierwszym razem o jedno kliknięcie pokusiło się 68 osób, a za drugim przeszło trzy razy więcej.

O ile za pierwszym razem oddanie 68 głosów zajęło moim obserwującym całą dobę, to w drugim głosowaniu tę samą liczbę głosów udało się osiągnąć w mniej niż godzinę (w 36 minucie głosowania).

W sumie w ankiecie udział wzięło 297 osób, z czego 229 osób zagłosowało w drugiej rundzie.

Pierwsze głosowanie trwało 24 godziny, skończyło się 20 marca – to był piątek na koniec pierwszego roboczego tygodnia spędzonego przez większość z nas na pracy zdalnej lub obowiązkowych urlopach. Jeszcze byliśmy bardziej zaintrygowani – zastanawiając się „jak to będzie” – niż zmartwieni lub przestraszeni. 75 proc. było na tak – okres izolacji powinien zostać przedłużony, a tylko 25 proc. – chciało odwrotnej decyzji.

Za drugim razem, po prawie trzech kolejnych tygodniach, hasło: „recesja” wygrało widocznie, ale nie spektakularnie: 59 proc. ankietowanych już nie chciało przedłużania izolacji. Ale to oznacza, że 41 proc. nadal uznawało, że troska o zdrowie (i życie) jest priorytetem.

Przez cały okres głosowania strach przed koronawirusem nie ustępował pola obawom o recesję. Przez pierwsze godziny obie odpowiedzi były wybierane równie często. Widać było wyraźnie, że ludzie bili się z myślami, czy – wykorzystam stare powiedzenie – leczenie dżumy cholerą nie skończy się zgonem z głodu.

Zaczęli dostrzegać groźbę już nie tylko skutków zdrowotnych pandemii, ale również blokady w gospodarce, gdy firmy masowo zaczęły zawieszać działalność i zwalniać pracowników. Informacje o tym, że w marcu prawie 50 tys. firm zawiesiło działalność, z czego aż 25 tys. zaledwie w ciągu ostatniego tygodnia w miesiącu, zapoczątkowały zmianę nastrojów opinii publicznej.

Wyniki drugiego głosowania, które przedstawiam, także podliczyłam po jednej dobie – chociaż mój wpis z sondażowym pytaniem pozostał aktywny uznałam, że warto podsumować opinie, zanim Ministerstwo Zdrowia powiadomi o następnym kroku.

Że komunikat MZ nastąpi jeszcze przed świętami można się było spodziewać. Raz, że wielkanocny poniedziałek miał być ostatnim dniem okresu izolacji (trzeba ludziom powiedzieć, co dalej), dwa, że przedłużając zamknięcie przed świętami władze wysyłają wyraźny sygnał: niebezpieczeństwo nie zniknęło i nie warto narażać siebie i innych podróżując do rodziny na święta.

Warto też dodać, że ostatnie siedem godzin głosowania miało miejsce już po zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego o uruchomieniu nowych środków finansowych (100 mld zł) na pomoc dla prawie 700 tysięcy polskich firm. Wydawałoby się, że to znacznie zwiększy przewagę odpowiedzi przeciwko utrzymywaniu dalszej izolacji (czytaj: za reaktywacją życia gospodarczego).

Przedsiębiorcy, którym obiecano wsparcie mogliby chcieć odzyskać swoich pracowników, restauratorzy – móc powoli odkurzać kawiarniane i piwne ogródki, których nie mieli jeszcze szansy rozstawić w tym roku, handel w wielkopowierzchniowych sklepach miałby szansę na wyprzedanie chociaż części wiosennych kolekcji, które zalegają w magazynach.

Ale nie, języczek u wagi drgnął bardzo nieznacznie. Nie było już zapału, a wynik pozostał bez zmian. Może to wynikać z tego, że opinia publiczna ma świadomość, że uruchomienie mechanizmów tarczy finansowej i tak potrwa jeszcze kilka tygodni.

Jeśli za trzy tygodnie wciąż będziemy zamknięci, powtórzę głosowanie. Spodziewam się wówczas albo absolutnego blitzkriegu na rzecz wypuszczenia nas z domu, albo kompletnego braku zainteresowania tematem – raczej z powodu zmęczenia materiału, a nie zakończenia pandemii, niestety.

>>> Czytaj też: Epidemia koronawirusa: sytuacja w Polsce i na świecie [NA ŻYWO]