The Economist przygotował interaktywny wykres, który pokazuje, jak zmieniały się ceny nieruchomości w „najbardziej pożądanych miastach świata” (w org. in the world’s most desirable cities).
Nic dziwnego by może w tym nie było – wykres jak wykres, ludzie lubią porównywać, o ile wzrosły ceny mieszkań w Nowym Jorku, Londynie, Hongkongu, Singapurze…
Tym razem jednak stolica Polski (krakusom przypominamy, że nadal jest to Warszawa) znalazła się wśród „najbardziej pożądanych miast świata”.
W dodatku jako jedyne miasto wśród krajów nowej Unii. Tak, ukochana przez turystów czeska Prago, nie jesteś pożądana tak, jak Warszawa.
Nieźle, co? Od razu pomyśleliśmy, że warto zrobić porównanie do Londynu, zrobić printscreena i wam zaprezentować.
No cóż, może faktycznie lepszą inwestycję zrobił ten, kto w trzecim kwartale 2006 r. zainwestował w Londynie, ale w krótszym terminie od tamtego czasu to Warszawa była bardziej lukratywna.
Może też 6 proc. wzrostu nie robi wrażenia, ale zawsze mogliśmy skończyć jak Dublin, gdzie ceny od trzeciego kwartału 2006 r. spadły (tak, spadły!) o 25 proc.
Aha, dodajmy, że „najbardziej pożądane miasta na świecie” wg. The Economist to nie jakiś tam subiektywny dobór, a 10 proc. najdroższych miast na świecie.
Dziesięć lat temu kryzys w Ameryce prawie obalił światowy system finansowy.
Koszt domów w większości krajów znacznie spadł po tym czasie. Dziesięć lat później w wielu miejscach osiągnęły one nowe szczyty.
Wzrost ten był szczególnie wyraźny w najbardziej pożądanych miastach świata. W Londynie i Sydney ceny podwoiły się, a w Hongkongu potroiły.
Teraz ten entuzjazm wydaje się dobiegać końca. W Londynie ceny najlepszych nieruchomości spadły o 20 proc. od ich szczytu w 2014 r.; w Sydney spadły o 16 proc. w ciągu ostatnich 18 miesięcy.
Ta informacja pojawiła się dziś rano w skrzynkach odbiorczych subskrybentów naszego codziennego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz się na niego zapisać, kliknij tutaj.
>>> Czytaj też: Regionalne rynki powierzchni biurowych depczą Warszawie po piętach