W Polsce będą tworzone specjalne składowiska odpadów popowodziowych, które zostały po przejściu żywiołu. Zalanych rzeczy nie należy używać, nie pomoże im pranie i czyszczenie, są siedliskiem bakterii i chorób, ostrzega Główny Inspektor Sanitarny. I zaleca specjalny nadzór nad nowo powstającymi wysypiskami.
W ostatni piątek (20 września) rząd znowelizował wydane zaledwie cztery dni wcześniej rozporządzenie o stanie klęski żywiołowej. Głównym celem zmiany jest przygotowanie specjalnych składowisk odpadów popowodziowych, organizacja zbiórki i transportu śmieci zebranych w czasie sprzątania po wielkiej powodzi.
Zniszczeniu uległ ogrom majątku publicznego i prywatnego. W opinii Głównego Inspektora Sanitarnego pozostałości zalane przez wodę stanowią nie tylko problem, ale przede wszystkim zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia ludzi, którzy będą się z nimi stykać. Są siedliskiem bakterii i potencjalnie różnych chorób.
– To, co przechodząc pozostawia fala powodziowa to szlam i szambo pełne bakterii. Tych rzeczy nie da się wyprać, wyczyścić, one zawsze będą skażone, bakterii nie widać – powiedział Główny Inspektor Sanitarny, dr Paweł Grzesiowski, w rozmowie w PR24.
Nowy przepis ma rozwiązać problemy transportu i składowania odpadów poprzez stworzenie możliwości podejmowania dodatkowych działań w zakresie gospodarowania odpadami, powstałymi w wyniku powodzi, informuje Ministerstwo Klimatu na stronie internetowej.
„Kluczowe jest poradzenie sobie z ogromną ilością odpadów, by nie stanowiły problemu czy wręcz zagrożenia dla mieszkańców. Zaproponowaliśmy dodanie do rozporządzenia o stanie klęski żywiołowej nowego narzędzia, by poradzić sobie w trudnej sytuacji” – mówi Paulina Hennig-Kloska, ministra klimatu i środowiska, cytowana w komunikacie.
Lokalizacja nowych wysypisk
Gdzie dokładnie zostaną utworzone wysypiska tych szkodliwych odpadów popowodziowych? To zależy od wojewodów – to oni maja wskazać lokalizację i zorganizować ich uruchomienie – znowelizowane rozporządzenie rozszerza ich uprawnienia w tym zakresie. Także do nich będzie należało wskazanie firm, które będą odbierać i przewozić zalane śmieci.
W normalnych warunkach tego typu działania wymagają specjalnych zezwoleń dla podmiotów, które je realizują. Zmiana prawa ma pozwolić na działania interwencyjne. Ilość odpadów po powodzi zwiększa się bowiem drastycznie, przekraczając sumy opisane w zezwoleniach posiadanych przez specjalizujące się w ich odbiorze firmy.
Na razie gminy dotknięte powodzią wskazują mieszkańcom miejsca, gdzie mogą odwieźć to, co pozostało ze sprzętów domowych uszkodzonych w powodzi. Albo podstawiane są kontenery na śmieci, albo wskazywane do ich samodzielnego wywozu punkty selektywnej zbiórki odpadów komunalnych (PSZOK). Trzeba także pamiętać o mieszkańcach zalanych terenów wiejskich. Jeśli samorządy szybko nie umożliwią bezpiecznego sprzątania to wzrośnie ryzyko, że powodzianie zaczną się pozbywać niechcianych śmieci na dzikich wysypiskach.
Recykling – nie tym razem
Odpady popowodziowe to przede wszystkim tony gruzu, metalu i błota wymieszane z ludzkim dobytkiem. Główny Inspektor Sanitarny uważa, że specjalne składowiska popowodziowe, gdy już powstaną, muszą także zostać objęte ochroną. Powinna ona zadbać, żeby z takich miejsc nie zaczęły znikać przedmioty domowe, które ponownie trafią na rynek.
– Nowe wysypisko będzie musiało podlegać kontroli, bo musimy dopilnować, żeby nie doszło do szabrownictwa odpadów. Komuś mogłoby wpaść do głowy odzyskać na przykład żelazko, które było w powodzi – ktoś je wyrzucił, a inny będzie próbował je z tego wysypiska zabrać, wyczyścić i wpuścić na rynek po dobrej cenie. Nie chcemy, żeby w środowisku nagle nie pojawiły się bomby biologiczne czy biologiczno-chemiczne, które będą przez lata zalegały blisko naszych domów – mówił dr Grzesiowski w PR24.
A handel używaną odzieżą, AGD czy drobnym wyposażeniem domów jest w polskim internecie bardzo popularny. Pochodzenia najczęściej nikt nie weryfikuje, liczy się atrakcyjna cena.
Dlaczego na wysypisko?
Główny Inspektor Sanitarny podkreślił też, że większość z odpadów popowodziowych nie nadaje się do utylizacji czy przetwarzania.
– Tego się nie da ani spalić, ani przetworzyć. To musi po prostu być składowane na wysypiskach – mówi dr Grzesiowski.
Zniszczenia w powodzi są ogromne. Tylko na Dolnym Śląsku straty sięgają 4 mld złotych. Według danych wojewodów (z 21 września) straty z trzech województw przekraczają 4,2 mld zł. To zestawienie nie uwzględnia jednak zniszczeń w Głuchołazach i Lewinie Brzeskim, gdzie woda siała największe spustoszenie.
Zniszczenia w czasie powodzi tysiąclecia w 1997 r. wówczas wyceniono na 12 mld zł (według dzisiejszych warunków byłoby to ponad 30 mld zł).
O komentarz i odpowiedź na pytanie, kiedy i na jakich zasadach specjalistyczne wysypiska mają odbierać odpady poprosiliśmy resorty Klimatu oraz Zdrowia, a także Sanepid, a nawet Główny Inspektorat Ochrony Środowiska – żadna z tych instytucji wczoraj nam nie odpowiedziała.
Warto także przeczytać:
- Jedno euro inwestycji w retencję rzek to 4 euro zwrotu. Lepszego zabezpieczenia przed powodzią nie ma
- Odbudowa po powodzi może lekko przyspieszyć wzrost PKB. Analitycy przedstawili szacunki
- Powodzianie masowo zgłaszają szkody. Rośnie też sprzedaż polis mieszkaniowych
- Polska w czołówce wydatków na klimat z KPO. Firmy wciąż czekają na pieniądze
- Miliardy euro z unijnych funduszy na pomoc po powodzi. „Odbudowa po katastrofie”
- Wzrost temperatur podnosi ryzyko powodzi. Ekspert: „Zmiana klimatu będzie dyktować trudne warunki”