{"vars":{{"pageTitle":"Wiceprezes Volvo Buses: Polska to nasz rodzimy rynek. Mamy tu jedyną fabrykę w Europie","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["wywiady"],"pageAttributes":["autobus-elektryczny","autobusy","elektromobilnosc","polska","szwecja","technologia","technologie","transport","transport-drogowy","transport-publiczny","volvo","volvo-buses","wroclaw"],"pagePostAuthor":"Jacek Rosa","pagePostDate":"11 października 2019","pagePostDateYear":"2019","pagePostDateMonth":"10","pagePostDateDay":"11","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":21949}} }
300Gospodarka.pl

Wiceprezes Volvo Buses: Polska to nasz rodzimy rynek. Mamy tu jedyną fabrykę w Europie

W zeszłym roku cały rynek autobusowy w Europie można było oszacować na ok. 30 tys. pojazdów z czego 1,5 tys. to były pojazdy elektryczne. Jak widać, znajdujemy się już u progu rewolucji w sposobie myślenia – powiedział w wywiadzie z 300Gospodarką prezes Volvo Polska i wiceprezes Volvo Buses Ulf Magnusson, z którym rozmawialiśmy podczas konferencji Impact mobility rEVolution’19 w Katowicach.

W jakiej perspektywie możemy się spodziewać wyparcia silników spalinowych w transporcie publicznym przez napęd elektryczny? Jakie przeszkody wciąż stoją na drodze do realizacji tego celu?

Technologia jest już dostępna. Umożliwia ona w praktyce napędzanie transportu publicznego w miastach w stu procentach przy pomocy energii elektrycznej. Warto także zauważyć, że nie mówimy jedynie o ograniczeniu zanieczyszczeń wynikających z emisji gazów, lecz także o znacznym ograniczeniu hałasu.

Moim zdaniem dwie rzeczy muszą ulec zmianie nim nastąpi prawdziwa rewolucja – cena autobusów elektrycznych musi być porównywalna do cen pojazdów zasilanych silnikami diesla, a infrastruktura do ładowania musi być odpowiednio rozbudowana. Elektryczne autobusy są droższe w produkcji od napędzanych silnikami diesla, więc być może należy zwiększyć dostępność subsydiów na zakup tych pojazdów – przynajmniej we wstępnej fazie rozwoju elektromobilności.

Ważne jest, aby koszt dla ostatecznego odbiorcy – operatora linii autobusowej – uległ wyraźnemu zmniejszeniu. Istotna jest także wola polityczna. Obecnie toczy się wiele dyskusji na temat rozwoju elektromobilności, ale podejmowanych jest stosunkowo niewiele działań, przynajmniej w niektórych miastach i niektórych państwach. Jednak są także takie miejsca, gdzie inwestuje się w napędzany energią elektryczną transport publiczny. W zeszłym roku cały rynek autobusowy w Europie można było oszacować na ok. 30 tys. pojazdów. Spośród nich już 1,5 tys. to pojazdy elektryczne. Jak zatem widać, dziś znajdujemy się już u progu rewolucji w sposobie myślenia.

W ostatnim czasie Volvo Buses podpisało duży kontrakt na dostarczenie autobusów elektrycznych do Inowrocławia – czy istnieje szansa, że to właśnie mniejsze miasta, a nie metropolie, szybciej przystosują się do nowych warunków i zamienią floty spalinowe na elektryczne?

Małe miasta mają swoje przewagi nad większymi – są trochę na uboczu wielkiej polityki, poza tym z powodu ich wielkości łatwiej je skomunikować. W Inowrocławiu już niemal połowa floty autobusowej to pojazdy zelektryfikowane. To miasto promuje swój wizerunek ośrodka turystycznego i uzdrowiska. Miasta, dla których istotnym elementem gospodarki i dalszego rozwoju jest turystyka, a także te, które w przyszłości chcą uchodzić za przyjazne do życia i pracy, muszą zainwestować w ograniczenie zanieczyszczeń powietrza i hałasu.

Czy, biorąc pod uwagę duży koszt związany z zakupem autobusów elektrycznych, można powiedzieć, że inwestycja we flotę napędzaną energią elektryczną jest dziś opłacalna?

Należy zauważyć, że w przypadku autobusów elektrycznych operatorzy autobusowi nie muszą obawiać się o normy emisji spalin – a właśnie te zaostrzające się normy podnoszą koszt użytkowania pojazdów z silnikami diesla. W przypadku autobusów elektrycznych wystarczy raz na jakiś czas wymienić baterię i wyposażenie wnętrza. Okres użytkowania takiego autobusu jest tak naprawdę znacznie dłuższy, niż napędzanego silnikiem spalinowym.

W tym roku mija 25 lat od otwarcia fabryki Volvo Buses we Wrocławiu. Czy mają państwo jakieś plany rozwoju produkcji we wrocławskim zakładzie?

Ten rozwój już się dzieje. W tym roku osiągniemy we wrocławskiej fabryce historycznie rekordowe poziomy produkcji. To jest jedyna fabryka naszej firmy, a także dział rozwoju w autobusów elektrycznych w Europie. Wciąż mamy również duże możliwości ekspansji w przyszłości.

Jak porównałby Pan polski rynek autobusów elektrycznych do rynku europejskiego? Czy w Polsce łatwiej robi się interesy w tej branży?

Polska to jeden z liderów elektryfikacji transportu publicznego. Po pierwsze dlatego, że w wielu miastach jest wciąż przestarzała flota autobusów, która wymaga wymiany, po drugie – Polska otrzymuje bardzo duże wsparcie finansowe z Unii Europejskiej, a po trzecie jest tu wiele miast, którym zależy na realizacji działań służących ochronie środowiska. To bardzo ważny rynek dla Volvo, także ze względu na jego wielkość – Polska ma szóstą największą populację w UE. Powiedziałbym nawet, że to właśnie tu jest nasz rodzimy rynek. Zlokalizowaliśmy tu naszą jedyną fabrykę w Europie, przenieśliśmy do Wrocławia także naszą centralę dla Volvo Buses Europe. Jedynie niewielka część naszych pracowników organizacji autobusowej pracuje w Göteborgu. Jesteśmy dumni z tego, że możemy być częścią polskiego społeczeństwa.

>> Jak wodór może wpłynąć na polską rewolucję elektromobilności? [RAPORT 300RESEARCH]

>> Autosan przedstawił swój pierwszy model autobusu elektrycznego