W Egipcie rozpoczyna się COP27 – dwudziesty siódmy szczyt klimatyczny ONZ. Obok redukcji emisji, kluczowym tematem rozmów będzie finansowanie dla państw rozwijających się.
COP to konferencja państw, które podpisały Ramową konwencję Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (United Nations Framework Convention on Climate Change – UNFCCC) w 1994 roku.
Konwencję podpisało jak dotąd 197 państw. Ich przedstawiciele spotykają się co roku na szczytach klimatycznych. Wyjątkiem był pandemiczny 2020 r.
W tym roku COP odbywa się w Sharm El-Sheikh w Egipcie. Obrady potrwają od 6 do 18 listopada.
Jaką tematyką zajmuje się COP?
Celem konferencji jest wynegocjowanie kolejnych zobowiązań poszerzających te przyjęte w 1994 r. Jednym z efektów było tzw. porozumienie paryskie z 2005 r. Państwa zgodziły się wówczas zwiększyć wysiłki, aby ograniczyć globalny wzrost temperatury do 1,5°C powyżej temperatur ery przedprzemysłowej.
Podczas ubiegłorocznego COP26 w szkockim Glasgow, państwa zobowiązały się do sformułowania nowych celów klimatycznych. Jednak do tej pory tylko 24 kraje przedłożyły swoje plany ONZ.
O ustaleniach z Glasgow pisaliśmy w tym artykule.
Egipska prezydencja deklaruje, że chce położyć nacisk na działania, wobec dotychczasowych negocjacji i planowania.
– Musimy zharmonizować nasze globalne wysiłki. Jeśli mamy spełnić nasze obietnice i zobowiązania, słowa muszą zamienić się w czyny. W skali globalnej rosnąca częstotliwość i intensywność ekstremalnych zjawisk pogodowych wpływa na życie i środki do życia milionów ludzi – czytamy na oficjalnej stronie konferencji.
Przewidziane tematy to: redukcja emisji gazów cieplarnianych, adaptacja do skutków zmian klimatu, finansowanie strat i szkód, światowy rynek emisji, redukowanie zużycia węgla.
Wszelkie ustalenia COP27 będą stanowić kroki przygotowawcze do globalnego bilansu. Ten państwa mają przeprowadzić za rok, na COP28.
Co z pieniędzmi na transformację?
Jedną z najtrudniejszych kwestii jest finansowanie likwidacji strat i szkód wynikających ze zmian klimatu. Chodzi tu o konsekwencje globalnego kryzysu klimatycznego, które w większym stopniu ponoszą państwa rozwijające się. Oczekują one od państw rozwiniętych pomocy w pokryciu kosztów zielonej transformacji.
Państwa rozwinięte miały zapewnić na ten cel 100 mld dolarów rocznie do 2020 r. Później termin przesunięto na 2023 r.
– Okazuje się że w tym momencie niestety ten cel nie został wypełniony. W tym roku prawdopodobnie też nie zostanie. Powoduje to bardzo poważne problemy z zaufaniem ze strony państw rozwijających się – mówił podczas niedawnego briefingu prasowego Marcin Kowalczyk z WWF Polska.
Tematem rozmów w Sharm El-Sheikh ma być nowy plan finansowania od 2025 r.
Kwestie polityczne
COP27 to szczyt “afrykański”. W związku z tym mocniej wybrzmią na nim głosy państw z tego kontynentu i innych państw rozwijających się. A te mogą być niewygodne dla Europy. Nie tylko w związku z finansowaniem.
– W Glasgow EBI i kilkanaście państw europejskich zobowiązywało się do do zaprzestania finansowania projektów związanymi z paliwami kopalnymi za granicą. A teraz Europa przeszukuje świat w poszukiwaniu dodatkowych dostaw tych paliw, zwłaszcza gazu – komentowała podczas briefingu ekspertka klimatyczna Urszula Stefanowicz.
Jednocześnie Europa utrzymuje sprzeciw wobec tworzenia przez te kraje rezerw paliw na własne potrzeby. W związku z tym pojawiły się oskarżenia o hipokryzję klimatyczną.
– Jednocześnie sytuacja geopolityczna i gospodarcza sprawia, że próbujemy odkładać politykę klimatyczną na później. I to jest poważnym błędem, dlatego że w dobie nakładających się tak naprawdę na siebie kryzysów musimy szukać rozwiązań które jednocześnie rozwiązują wiele z nich – dodała.