Po burzliwym referendum Szwajcaria przegłosowała ustawę klimatyczną, która ma pomóc ograniczyć emisję gazów cieplarnianych przez szwajcarską gospodarkę. Jednak głosowanie ujawniło problemy, na które nie jest odporny aktualny system polityczny kraju.
W Szwajcarii w ogólnokrajowym głosowaniu, które odbyło się w weekend, ustawa klimatyczna, wdrażająca nowe środki mające na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych do 2050 roku została przyjęta większością, tj. 58 proc. głosów.
Referendum rzuciło jednak również światło na przeszkody, przed którymi stoi Szwajcaria.
Czytaj także: Niemcy nie aż tak zieloni. Są sceptyczni wobec polityki klimatycznej rządu
Problemem okazuje się system polityczny kraju. Jego zdecentralizowany charakter ułatwia stawianie skutecznego oporu nie tylko wobec szybkich zmian legislacyjnych. Ale powoduje, że kraj jest bardziej podatny na populizm – donosi Financial Times.
Pomimo wzrostu popularności Partii Zielonych podczas ostatnich wyborów federalnych, około 42 proc. szwajcarskich wyborców głosowało przeciwko ustawie klimatycznej. Kampania przeciwko ustawie ostrzegała, że kraj spotka podobny los do Niemiec, gdzie plan zastąpienia kotłów gazowych systemami energii odnawialnej wywołał polityczne zamieszanie.
Co zmieni ustawa klimatyczna w Szwajcarii?
Ustawa klimatyczna stanowi punkt zwrotny w szwajcarskiej polityce klimatycznej. Jednak jaki będzie zakres tej zmiany dopiero się okaże. Ustawa zobowiązuje Szwajcarię do osiągnięcia neutralności węglowej do 2050 r. Przewidziane są także dotacje równe 2 miliardom franków szwajcarskich na wsparcie gospodarstw domowych w odejściu od paliw kopalnych oraz 1,2 miliarda franków dla przedsiębiorstw przeznaczone na inwestycje w zrównoważone technologie energetyczne.
Ustawa nie jest jednak pozbawiona wad. Najważniejszą z nich jest brak określenia, skąd będzie pochodzić zielona energia elektryczna, z której mają korzystać konsumenci – wskazuje FT.
Dwie trzecie energii elektrycznej Szwajcarii wytwarzania jest przez elektrownie wodne i jądrowe już dzisiaj. Ale prognozy wskazują na znaczny wzrost zapotrzebowania na energię do 2050 roku. A potencjał dodatkowych projektów hydroenergetycznych praktycznie nie istnieje, zaś moc elektrowni słonecznych i wiatrowych jest niska.
Idealny system polityczny jest nieidealny?
Szwajcarskie przedsiębiorstwa energetyczne wskazują na brak postępów w planowaniu zmian, co jest konsekwencją zdecentralizowanej polityki. Szwajcarski system pozwala bowiem pojedynczej osobie lub grupie na blokowanie lub opóźnianie projektów. Aby złagodzić te wyzwania, rząd wprowadził środki mające na celu ograniczenie liczby zastrzeżeń dotyczących planowania, które może złożyć osoba fizyczna lub organizacja. To doprowadziło do zatwierdzenia ostatnich projektów.
Jednak by Szwajcaria osiągnęła swoje cele do 2050 roku, musiałoby powstać 80 kilometrów kwadratowych farm fotowoltaicznych – informuje FT.
Populistyczna Szwajcarska Partia Ludowa (SVP), największa partia polityczna w kraju, uczyniła debatę środowiskową jedną z głównych kwestii podczas kampanii przeciwko prawu klimatycznemu. SVP określiła tę politykę jako „nieszwajcarską” i „antywolnościową”, powołując się na szerszy europejski kryzys energetyczny jako dowód na to, że dekarbonizacja jest niepraktyczna i szkodliwa dla zwykłych ludzi. Debata ta uwypukliła podział między miastem a wsią, a SVP zyskała poparcie społeczności wiejskich, które polegają na paliwach kopalnych i sprzeciwiają się zewnętrznej ingerencji w lokalne procesy decyzyjne.
Czytaj także:
- Wiceminister klimatu: Energetyka odnawialna będzie rozwijać się szybciej niż planujemy [WYWIAD]
- Polityka klimatyczna musi kosztować. Eksperci podpowiadają, jak uniknąć napięć społecznych
- Nie tylko własne OZE. Jak działa mikrosieć energetyczna na jednej z polskich uczelni [ZDJĘCIA]
- Atom kontra wiatr i słońce. Jak USA i Niemcy rywalizują o ukraińską energetykę