We wrześniu br. 13 proc. badanych firm planowało wzrost wynagrodzeń pracowników w kolejnych trzech miesiącach. Na obniżki płac wskazywało tylko 3 proc. przedsiębiorstw. 84 proc. firm chciało utrzymać wynagrodzenia na niezmienionym poziomie.
Udział firm planujących wzrost wynagrodzeń zmieniał się w kolejnych miesiącach 2021 r. Jeszcze w sierpniu plany związane z podwyższaniem wynagrodzeń miała co dziesiąta firma, w maju tylko 6 proc., a w styczniu, kiedy wchodziły w życie regulacje dotyczące nowej wysokości płacy minimalnej, aż 16 proc. firm.
Polski Instytut Ekonomiczny, publiczny think tank gospodarczy, przyjrzał się dokładniej, które firmy myślą o podwyżkach i co determinuje ich decyzje?
Kto chciał podnieść płace?
We wrześniu podwyżki wynagrodzeń deklarowały głównie firmy budowlane (19 proc.). Znacznie więcej firm z branży transportowo-spedycyjno-logistycznej (TSL) i produkcyjnej deklarowało planowane podwyżki w porównaniu z poprzednim miesiącem. Wskaźniki wzrosły odpowiednio o 10 i 5 pkt. proc.
Warto też zwrócić uwagę, że we wrześniu firmy z branży TSL i handlowe najrzadziej planowały zmniejszanie wynagrodzenia. Najbardziej ostrożne w podnoszeniu płac są firmy usługowe, wśród których tylko 7 proc. chciało zwiększać wynagrodzenia.
Czytaj także: GUS: Pensje pędzą w górę, ale zatrudnienie hamuje. Ekonomistka: „To może być niebezpieczne zjawisko”
Firmy planujące podwyżki stwierdzały u siebie dobrą sytuację finansową. Zdecydowana większość (65 proc.) dysponowała środkami finansowymi, pozwalającymi na bezpieczne funkcjonowanie na rynku powyżej trzech miesięcy.
Ponadto wśród firm, które planują zwiększać wynagrodzenia, 27 proc. w sierpniu tego roku zanotowało wzrost wartości sprzedaży. U 24 proc. zwiększyła się w skali miesiąca liczba nowych zamówień.
Wynika z tego, że dość znaczny udział w firmach planujących podwyżki stanowią te, które mają dobrą kondycję finansową.
Większy popyt, większe wynagrodzenia
Przedsiębiorstwa chcące zwiększyć płace często deklarowały zbyt małe moce produkcyjne przy aktualnym portfelu zamówień i przewidywanym na najbliższy miesiąc popycie.
Obserwowany obecnie duży popyt na produkty i usługi powoduje, że coraz więcej przedsiębiorstw boryka się ze zbyt małymi mocami produkcyjnymi. We wrześniu 15 proc. firm wskazywało na zbyt małe moce produkcyjne i co trzecia taka firma planowała podnieść wynagrodzenia.
Czytaj także: Dane stają się kolejnym czynnikiem produkcji. Co trzeba uregulować w handlu danymi?
Jak pokazuje poniższy wykres, wskazania na podwyżki w firmach o zbyt małych mocach produkcyjnych różnią się w branżach. Wzrost wynagrodzeń planuje połowa firm budowlanych i 38 proc. firm TSL ze zbyt małymi mocami produkcyjnymi.
Natomiast w usługach żadna firma spośród deklarujących zbyt małe moce produkcyjne nie planuje podwyżek.
Co to oznacza dla firm?
Zachęty finansowe mogą okazać się skuteczne przy pozyskiwaniu pracowników i stanowić dla firm narzędzie do konkurowania. W konsekwencji podwyżki w najbardziej produktywnych firmach mogą zmusić resztę przedsiębiorstw do podniesienia wynagrodzeń.
Plany podwyżek mają związek z obserwowanym dużym niedoborem pracowników o odpowiednich kompetencjach. W Polsce obecnie notujemy jeden z najniższych poziomów stopy bezrobocia w UE.
Dodatkowo odłożony popyt konsumencki wymusza na przedsiębiorstwach zwiększenie podaży oferowanych produktów lub usług. To przekłada się na zbyt małe moce produkcyjne w firmach, a ratunkiem może być zwiększenie liczby pracowników przy odpowiednich zachętach finansowych.
Znów rynek pracownika w usługach. Zaczyna brakować rąk do pracy