{"vars":{{"pageTitle":"Arak: Bądź jak Shakira, zdobywaj umiejętności. Rynek pracy w przyszłości może nie być taki, jak nam się wydaje","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","opinie"],"pageAttributes":["bezrobocie","edukacja","koronawirus","kultura","praca","rynek-pracy"],"pagePostAuthor":"Martyna Trykozko","pagePostDate":"8 maja 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"05","pagePostDateDay":"08","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":52947}} }
300Gospodarka.pl

Arak: Bądź jak Shakira, zdobywaj umiejętności. Rynek pracy w przyszłości może nie być taki, jak nam się wydaje

Nie da się określić, jak będzie wyglądał rynek pracy za 30 lat, ale kreatywność, zdolność do współpracy i rozwiązywania problemów przygotuje nas do rozwoju wieloscenariuszowego – pisze Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, publicznego think tanku.

Nie wiem, jak wiele debat na konferencjach i ile artykułów poradnikowych było do tej pory poświęconych pracy w przyszłości. Wydaje mi się, że po prostu rytualnie trzeba ten temat odbębnić przy każdej okazji, mimo że większość nie ma nic nowego do powiedzenia. Każdy internauta w końcu kilka w tekst pod hasłem: „siedem kluczowych umiejętności XXI wieku, by odnieść sukces”. Jest raptem kilka badań, które poza obietnicą dostarczają nam trochę wiedzy o tym, co czai się za rogiem.

Shakira uczy nas się uczyć

Osiem lat temu napisałem o tym, czego można się spodziewać na rynku pracy w najbliższych latach. Tekst się zestarzał, a wiele kwestii, które były wtedy świeże i ciekawe, dziś zamieniło się w komunały wygłaszane powszechnie – od HR-owców po prezesów.

Szczególnie aktualny w kontekście domorosłych epidemiologów i ekonomistów widocznych w internecie w dobie COVID-19 staje się jeden fragment: „Najbardziej wymagany (…) jest konglomerat kompetencji związanych z różnymi aspektami zarządzania informacją – przetwarzanie danych, wnioskowanie oraz interdyscyplinarność.

Ten zestaw leży u podstaw większości stanowisk specjalistycznych. Pracownik w coraz większej mierze staje się specjalistą interdyscyplinarnym, który musi umieć ocenić źródło informacji, określić jego ważność, wiarygodność i przydatność. Nie wykonuje przy tym tylko jednego typu zadań, ale łączy kompetencje, np. przygotowuje analizę danych, pisze na jej podstawie rekomendację działań, a następnie prezentuje ją przełożonemu. Główny ekonomista Google, Hal Varian, powiedział nawet, że za 10 lat bycie statystykiem będzie sexy.”

Statystycy chyba bardziej sexy się nie stali, ale pomimo ogólnego braku zaufania do nauki i szerzących się faktów alternatywnych – w tym o tym, że wybielacz może np. pomóc w zwalczaniu koronawirusa – wielu „nerdów” rzeczywiście zyskało popularność. Serial „Silicon Valley” niech będzie tutaj koronnym dowodem. Wielu z nas jednak nadal nie umie oceniać jakości danych, a każdy może dość szybko przenieść się z jednego sektora do drugiego.

Faktem jest bowiem, że kompetencje w poszczególnych obszarach gospodarki się zacierają. Szczególnie widać to w sektorze usług, który w Polsce generuje prawie 60 proc. PKB.

Studenci i absolwenci polskich uczelni już widzą ten problem – tylko 26 proc. spośród tych, którzy już pracują uważa, że studia dobrze przygotowują do pracy zawodowej. Wyznacznikiem sukcesu polskich pracodawców, a zatem i całej rodzimej gospodarki, jest umożliwienie pracownikom szybkiego i efektywnego nabywania nowych kompetencji i umiejętności.

Jeśli popularna piosenkarka Shakira decyduje się odbyć kurs z filozofii klasycznej, uznając, że to świetna zabawa na czas pandemii (co spodobało się niemal 184 tys. osób na Twitterze i o czym rozmawiało prawie 20 tys. ludzi), to dlaczego i my nie mielibyśmy skorzystać z takiej formy poszerzania horyzontów ku rozwojowi własnej kreatywności. Amerykańskie uczelnie, a coraz częściej także europejskie i polskie, mają naprawdę szeroką ofertę szkoleń i kursów online.

Trzy wizje przyszłości

Im więcej wydarzeń, które trudno przewidzieć, lub których ryzyka nie będziemy uwzględniać, jak pandemie czy konsekwencje zmiany klimatu, tym mniejszy sens ma pisanie o przyszłości bez kreowania możliwych scenariuszy. One, chociaż mogą się nie zdarzyć, są dziś niezbędne do utrzymywania pionu – po prostu wskazują JAKĄŚ opcję. Jakąkolwiek. Potrzebujemy tego jako punktu odniesienia, tak jak żeglarz potrzebuje gwiazd, by móc określić swoje położenie na nieznanych wodach.

Ciekawe podejście reprezentuje Bertelsmann Stiftung i Millenium Project zajmujący się badaniami foresight. W raporcie właśnie o kompetencjach przyszłości do 2050 r. stworzyli pod koniec 2019 r. trzy alternatywne wizje przyszłości pracy. Odległy horyzont czasowy i nieprzewidywalność możliwych zmian technologicznych skutkują dużym stopniem niepewności – to słowo w tym roku towarzyszy nam nierozłącznie. Łatwiej jednak dziś mówić, co będzie za 30 lat niż za rok, bo sytuacja jest dalece nieprzewidywalna.

Foresight jako metoda badawcza zawsze oferuje alternatywne wizje przyszłości i choć uwzględnia najważniejsze kierunki rozwoju, to nigdy nie pomija innych, mniej prawdopodobnych z dzisiejszej perspektywy ścieżek rozwoju. W takich badaniach bierze udział duża grupa naukowców (w tym wypadku z wielu krajów), by móc uśrednić konsensus co do tego, co się może wydarzyć w ciągu następnych kilku lat.

Wszystkie trzy scenariusze Millenium Project oparte są na założeniu, że zmiany technologiczne będą szybkie (znacznie szybsze, niż wielu ludzi dzisiaj sądzi) i że radykalnie zmienią sposób, w jaki ludzie pracują. Już dzisiaj wielu analityków przewiduje, że COVID-19 zmieni rynek pracy – sprawi, że przestaniemy marnować czas na dojazdy, stanie w korkach itp. Wiele z nich to na razie tylko myślenie życzeniowe, ale kto wie. Pandemia sprawiła przecież, że od 7 tygodni wszyscy uczymy się pracy zdalnej i obsługi kolejnych serwisów do prowadzenia wideokonferencji czy webinariów. Uczniowie nie chodzą do szkoły, studenci nie pojawiają się na zajęciach.

Te trzy scenariusze to:

Skomplikowany – jak związek na Facebooku. W tym scenariuszu, w zależności od kierunkowo dobrych lub złych decyzji, rządzącym nie udaje się ograniczyć pewnych procesów, jak wzrost nierówności i polaryzacji, wyścigu największych umysłów (szczególnie między Azją a USA), przyspieszenia zmian technologicznych, większego wpływu międzynarodowych korporacji na świat i pracy prawie do śmierci dzięki nowym rozwiązaniom medycznym. Świat taki jest miksem dystopii z obecnymi trendami.

Polityczna i ekonomiczna turbulencja. Drugi scenariusz nakreślony w tym badaniu zakłada ekstremalną polaryzację społeczną i polityczną. Prowadzi to do podziałów społecznych, jakich nie widzieliśmy od XIX wieku, mamy problemy z rosnącą liczbą osób starszych, ale też z bezrobociem wśród młodych. Ludzie boją się przyszłości. Normy społeczne i tradycyjne wartości przestają mieć znaczenie. Nowe technologie dość skutecznie niszczą wiele modeli biznesowych, przedsiębiorstw i miejsc pracy. Zmiana klimatu dzieje się tak, jak wszyscy przewidują i powoduje głód oraz susze. Na deser mamy upadłe państwa i wysoki poziom zorganizowanej przestępczości. To bardziej scenariusz kolejnego epizodu Mad Maxa.

Gdyby ludzie byli wolni – świat z reklamy WeWork. Świat się jednoczy i kooperuje w ramach systemu organizacji międzynarodowych, mamy pierwsze eksperymenty gwarantowanego dochodu podstawowego, które okazują się sukcesami, zaczynamy opodatkowywać roboty, inwestujemy w edukację, a do tego dzięki nowym technologiom powstaje więcej nowych miejsc pracy niż jest likwidowanych. Następuje boom na samozatrudnienie, a AI staje się ludzkim pomocnikiem. Praca staje się czymś, co chcemy robić dla samorealizacji.

Nie da się ukryć, że ta ostatnia wizja jest trochę romantyczna, bo kto nie chciałby zostać prawdziwie wolnym człowiekiem, który nie musi chodzić do pracy z konieczności, a robi to dla przyjemności?

Faza transformacji
Źródło: Opracowanie włane na podstawie Metropolitan Project, Bertesmann Stiftung.

Pisząc o przyszłości często w sposób życzeniowy opisujemy, co chcielibyśmy, by wydarzyło się dzisiaj – kompetencje na 2020 r. były tak naprawdę kompetencjami AD 2012 r., a wydarzenia, które tyczą się 2050 r. dotyczą faktycznie roku 2020.

Wielu polityków i ekonomistów mówi dzisiaj o popularyzacji idei gwarantowanego dochodu podstawowego i użyciu go jako narzędzia walki z kryzysem gospodarczym, a wiele korporacji już dzisiaj unika kontroli państwowej, nie płacąc należnych podatków czy wykorzystując dość liberalne podejście do praw pracowniczych w krajach rozwijających się.

Co zmienić, by było lepiej

Autorzy raportu o przyszłości pracy widzą jednak kilka obszarów, na które można wpłynąć, by zminimalizować szansę realizacji scenariusza drugiego.

Po pierwsze, zgodzić się na zmianę zasad świata pracy i dostosować je do nowych form pracy i samozatrudnionych – taka właśnie praca powoli staje się bowiem standardem. Chodzi więc o stworzenie związków zawodowych dla samozatrudnionych i niezależnych profesjonalistów.

Po drugie, procesy decyzyjne państw i jego instytucje muszą być bardziej nastawione na perspektywy długoterminowe. Państwa muszą proaktywnie próbować przewidywać i kształtować przyszłość. Ta rekomendacja jest niezwykle trudna do realizacji, a zmagania ze strategicznym podejściem do instytucji to nie tylko polska przypadłość.

Po trzecie, potrzebna jest kooperacja międzynarodowa i międzyinstytucjonalna, aby nie dopuścić do tego, by tempo przełomów technologicznych wymknęło się naszemu zrozumieniu, jak i naszej kontroli. Już dzisiaj technologie inwigilacji są niebezpieczne dla naszej wolności, a ich połączenie z mechanizmami uczenia maszynowego mogą stanowić nie lada zagrożenie dla naszych podstawowych praw.

Po czwarte, niezbędny jest alians pomiędzy mediami, kulturą i sztuką, aby stworzyć nowe mechanizmy pracy i jej zabezpieczenia. Tak, by samozatrudnienie, które będzie się stawać nowym standardem, nie było też ciężarem. Chodzi o zminimalizowanie sytuacji, w których technologia zastępuje człowieka na rzecz tych, kiedy mu służy.

Po piąte, bądźmy jak Shakira – zdobywajmy umiejętności, a nie (tylko) wiedzę. Należy też promować meta-umiejętności (jak zdolność do współpracy, kreatywność i rozwiązywanie problemów), aby przygotować się do rozwoju wieloscenariuszowego. Ostatni raport DeLab UW, PFR i Google to dobre źródło wiedzy, co trzeba zmienić, a raport Pearsona pokazuje ryzyka dla miejsc pracy.

Struktura zatrudnienia w 2050 roku według trzech scenariuszy

Opisane wyżej trzy scenariusze kreują różną strukturę zatrudnienia.

W scenariuszu pierwszym, w którym mamy połączenie dystopii z obecnymi trendami, aż 33 proc. z nas będzie w 2050 r. samozatrudniona. Jedna trzecia będzie świadczyć pracę nakładczą. Niestety, aż  17 proc. będzie bezrobotnych, a drugie tyle będzie pracować na czarno.

W scenariuszu drugim, tym najczarniejszym, technologia zabierze nam pracę. 17 proc. z nas będzie na samozatrudnieniu, kolejne 17 proc. będzie zatrudnionych, ale aż 33 proc. będzie bezrobotnymi, a pozostałe 30 proc. będzie pracować na czarno.

Trzecia projekcja mówi o tym, że idziemy w kierunku samozatrudnienia i globalnego uelastycznienia – 49 proc. pracowników jest samozatrudnionych, 17 proc. jest w drodze do samozatrudnienia, a 17 proc. jest na etacie. Pozostali pracujący świadczą pracę na czarno, ale – co kluczowe – nie ma bezrobocia.

Jeśli weźmiemy pod uwagę obecne szybkie tempo transformacji technologicznej w połączeniu z szeregiem globalnych i powiązanych ze sobą wyzwań – od zmiany klimatu do bezpieczeństwa cybernetycznego – okaże się, że nasza praca jest tylko jednym z wielu elementów układanki.

Oczami wyobraźni widzimy autonomiczne samochody czy centra coworkingu. Trudno jednak widzieć przyszłość taką, jaka ona może być, a nie jaką chcielibyśmy ją widzieć.

Optymistycznie powiem, że chociaż przyszłość pracy może być bardzo różna i wcale nie musi być idealna dla tych, którzy oparli swoje zarobkowanie tylko na umiejętnościach miękkich i korzystają głównie ze znajomości social media – czego dowodzi pierwsza w historii recesja u influencerów – przynajmniej w jednym scenariuszu problemem przestaje być bezrobocie. W okresie recesji może to być choć minimalnie pokrzepiające.