{"vars":{{"pageTitle":"Czeski bank centralny znów podniósł stopy. Presja na NBP rośnie","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","explainer"],"pageAttributes":["czechy","czeski-bank-centralny","inflacja","nbp"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"5 sierpnia 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"08","pagePostDateDay":"05","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":171484}} }
300Gospodarka.pl

Czeski bank centralny znów podniósł stopy. Presja na NBP rośnie

Nie tylko szybki wzrost cen, ale też zaostrzanie polityki pieniężnej przez inne kraje w regionie sprawia, że oczekiwania na podwyżki stóp procentowych w Polsce przybierają na sile. NBP ma jednak więcej instrumentów, z których mógłby skorzystać, zanim podniesie cenę kredytu.

Czesi podnieśli stopy już drugi raz w ciągu półtorej miesiąca, na pierwszy taki ruch zdecydowali się pod koniec czerwca. Teraz główna stopa procentowa w Czechach wynosi 0,75 proc., przed początkiem podwyżek wynosiła 0,25 proc.

Zacieśnianie polityki pieniężnej prowadzą też Węgrzy. Pierwszą podwyżkę zafundowali sobie pod koniec czerwca.

Powód to w obu przypadkach strach przed podwyższoną inflacją. Na Węgrzech w czerwcu wyniosła ona 5,3 proc., czyli znacznie więcej niż wtedy w Polsce (4,4 proc.), ale czeska jest niższa. Według danych CZSO – czeskiego odpowiednika GUS – w czerwcu ceny były wyższe o 2,8 proc. w porównaniu do poprzedniego roku.

Zaostrzanie polityki pieniężnej u sąsiadów i – przede wszystkim – wzrost inflacji w Polsce do 5 proc. w lipcu sprawia, że presja na NBP, by też zaczął działać, jest coraz większa. I widać już pewnie zaniepokojenie w Radzie Polityki Pieniężnej. Najpierw Grażyna Ancyparowicz powiedziała, że o podwyżkach stóp można zacząć rozmawiać w październiku-listopadzie, potem Eryk Łon, zdecydowanie największy zwolennik łagodnej polityki pieniężnej stwierdził, że o podwyżkę można rozważać po projekcji inflacji i PKB, którą NBP opublikuje w listopadzie.


Zobacz, kto zyskuje na wysokiej inflacji


Ale choć szanse na szybsze podwyżki są raczej niewielkie, to zacieśnianie monetarne może się zacząć wcześniej, niż jesienią. NBP może użyć kilku innych narzędzi, którymi dysponuje.

Koniec skupu obligacji

Najbardziej oczywistym pierwszym krokiem byłoby wyjście banku centralnego z rynku długu, na którym jest on obecny od wiosny 2020 r. W odpowiedzi na pandemiczny kryzys NBP zaczął skupować obligacje rządowe i gwarantowane przez rząd, czyli te, które Bank Gospodarstwa Krajowego emituje na rzecz Funduszu Przeciwdziałania Skutkom Covid-19 oraz papiery sprzedawane przez Polski Fundusz Rozwoju do finansowania tarcz PFR.

Analitycy od kilku miesięcy bacznie wczytują się wyniki poszczególnych aukcji odkupu, by na ich podstawie stwierdzić, czy NBP rozpoczął już tapering (czyli wycofywanie się z tzw. luzowania ilościowego w polityce pieniężnej). W tym roku bank centralny jak dotąd skupił aktywa o wartości przekraczającej 33 mld zł w porównaniu do 107 mld zł w 2020 r.

Przywrócenie bufora na ryzyko systemowe

Aby się zabezpieczyć przed skutkami jakichś kryzysów w systemie finansowym, banki powinny utrzymywać odpowiednio duży kapitał na wypadek np. gwałtownego pogorszenia się spłacalności kredytów i strat, jakie to mogłoby wywołać.

Jednym z takich bezpieczników był bufor na ryzyko systemowe: od początku 2018 r. polskie banki miały obowiązek utrzymywania równowartości 3 proc. kredytów na wypadek, gdyby taki kryzys nastąpił.

Ale w marcu 2020 r. z banków zdjęto ten obowiązek, uznając, że jednym z negatywnych skutków pandemii może być wygaszenie akcji kredytowej. Zniesienie bufora odblokowało mniej więcej 30 mld zł kapitału, który banki mogłyby przeznaczyć na dodatkowe kredyty.

Dziś na rynku kredytowym po tamtych wydarzeniach nie ma śladu. Według opublikowanych właśnie danych Biura Informacji Kredytowej hossa jest w niemal wszystkich produktach kredytowych. Boom trwa w kredytach hipotecznych, gdzie wartość zadłużenia przekroczyła już pół biliona złotych, a jedna czwarta bieżącej sprzedaży to kredyty wysoko kwotowe (powyżej 500 tys. zł).

Przywrócenie bufora mogłoby studzić rynek, wpływając na podaż nowych kredytów (podwyżka stóp zwykle działa na popyt). Decyzję o przywróceniu bufora musiałby podjąć Komitet Stabilności Finansowej, w jego skład wchodzą jeszcze przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, minister finansów i szef Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Ale to prezes NBP jest jego przewodniczącym.

Podniesienie stopy rezerwy obowiązkowej

Rezerwa obowiązkowa to pieniądze, które banki komercyjne muszą utrzymywać na rachunkach w banku centralnym. Ma to zapobiegać wstrząsom wynikającym z bieżących wahań poziomu płynności sektora bankowego oraz ograniczać nadpłynność tegoż sektora. Stopa rezerwy to – mówiąc w uproszczeniu – procent od depozytów zgromadzonych przez bank komercyjny. Od kwietnia ubiegłego roku wynosi 0,5 proc.

Jak zadziałałoby podniesienie stopy rezerwy? Ograniczyłoby bilanse banków, czyli w rezultacie akcję kredytową. Jak dotąd wszystkie ostatnio zgłaszane wnioski o podniesienie stopy rezerwy (do 3,5 proc.) nie znajdywały poparcia większości rady Polityki Pieniężnej.

Umocnienie złotego

Do tej pory bankowi centralnemu zależało na słabszym złotym, bo zwiększał on zyski z eksportu i pomagał polskim firmom konkurować ceną na zagranicznych rynkach. A pod koniec 2020 r. umożliwił samemu NBP „wykręcenie” większego zysku na zarządzaniu rezerwami walutowymi, wpłaconego w czerwcu do budżetu.

Ale gdyby złoty zaczął się umacniać, to mogłoby to zadziałać antyinflacyjnie. Na przykład przez ograniczenie wzrostu cen paliw (za surowiec do ich produkcji, czyli ropę, płacimy w dolarach).

NBP mógłby umocnić złotego na dwa sposoby: dokonując bezpośredniej interwencji na rynku (czyli sprzedając cześć swoich rezerw walutowych), albo tzw. interwencji werbalnej. Mogłoby nią być np. nakreślenie przez prezesa NBP harmonogramu podwyżek stóp procentowych.