{"vars":{{"pageTitle":"Inflacja rośnie, ale rząd nic nie robi. Choć ma narzędzia, by ją zwalczać","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["akcyza","budzet","ceny-benzyny","ceny-energii","dochody","finanse-publiczne","inflacja","inflacja-bazowa","klin-podatkowy","main","makroekonomia","podatki","polski-lad","vat","wydatki","wydatki-budzetowe"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"19 października 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"10","pagePostDateDay":"19","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":205158}} }
300Gospodarka.pl

Inflacja rośnie, ale rząd nic nie robi. Choć ma narzędzia, by ją zwalczać

Nie tylko bank centralny może zatrzymać szybki wzrost cen. Da się to także robić odpowiednią polityką podatkową.

Bezpośredni wpływ na to, ile konsument płaci za kupowany towar lub usługę mają podatki VAT i akcyza. Ten pierwszy naliczany jest od wartości sprzedaży, ten drugi – co do zasady – od ilości towaru. Teoretycznie stawkami VAT-u i akcyzy można więc oddziaływać na ceny w pożądanym kierunku.

Ale póki co rząd nie zamierza wprowadzać tu zmian. Argument pierwszy: o ile podniesienie VAT-u niemal natychmiast powoduje wzrost cen, o tyle jego obniżenie nie sprawia, że ceny spadną. Raczej poprawia to marżę sprzedawców, niż pozycję kupujących. Podobnie jest z akcyzą.

Drugi argument rządu: nie możemy ciąć podarków pośrednich, które są przecież głównym źródłem dochodów budżetowych. Tak bardzo potrzebnych w obliczu wyzwań, jakie przed nami stoją.

Benzyna po 6 zł? Można obniżyć akcyzę

Jednak są takie branże, gdzie zmiana w podatkach pośrednich, w połączeniu z innymi czynnikami, mogłaby przynajmniej zatrzymać galopadę cen. To przede branża paliwowa. Podatek, który można by ruszyć, to akcyza od paliw. A te inne czynniki to fakt, że karty na rynku rozdaje spółka Skarbu Państwa, jaką jest Orlen. Obniżenie akcyzy i choćby utrzymanie niskich marż mogłoby spowodować, że nie mówilibyśmy teraz o 6 zł za litr benzyny.

A to ona staje się wiodącym inflacyjnym tematem. Według danych GUS, we wrześniu benzyna była droższa o 28,3 proc. niż rok wcześniej. Analitycy Biura Maklerskiego Reflex wieszczą, że jeśli na rynek detaliczny przeniosą się trendy z rynku hurtowego, to 6 zł za litr mamy niemal pewne.


Średnie ceny paliw zbliżą się wkrótce do 6 zł za litr, podają komentatorzy BM Reflex


Co warte uwagi, w tym przypadku rząd mógłby mieć większy wpływ na rynek, niż Rada Polityki Pieniężnej, której trudno jest walczyć z inflacją cen paliw za pomocą stóp procentowych. To dlatego, że w dużym stopniu jest to inflacja importowana, czyli zależna głównie od notowań ropy na świecie, a nie od popytu w kraju.

Obniżka akcyzy na paliwa – choćby czasowa – miałaby przełożenie na ceny, bo to właśnie akcyza stanowi dziś ich dużą część. Według danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego w ubiegłym roku podatek ten składał się na około 34 proc. ceny detalicznej najpopularniejszej benzyny EU95. W przypadku oleju napędowego było to 26 proc.

 

Papierosy i alkohol jeszcze podrożeją

Ale rząd odrzuca pomysł z czasową obniżką. Mówił o tym ostatnio prezes PiS i wicepremier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla RMF. Główny powód to argument numer dwa, czyli obawa o uszczerbek w dochodach budżetowych.

Tymczasem w budżecie tak dobrej sytuacji pod tym względem jeszcze nie mieliśmy. Według ostatnich dostępnych danych nadwyżka w nim to już rekordowe ponad 40 mld zł.

Co więcej, rząd nie tylko nie chce słyszeć o zmniejszeniu akcyzy na paliwa, ale szykuje coś przeciwnego, czyli wzrost stawek tego podatku na alkohol i papierosy, średnio o 10 proc. Ma to mu dać dodatkowe 2 mld zł w kasie, choć – jak twierdzi Ministerstwo Finansów – to nie jest główny powód. Ale nawet jeśli podatek ma wzrosnąć z troski o zdrowie obywateli, to nie można było go podnieść w gorszym momencie. Według większości ekonomistów inflacja jest cały czas na wznoszącej, a jej apogeum przypadnie właśnie na przełom 2021 i 2022 r.

Z dużym prawdopodobieństwem wyższa akcyza ją dodatkowo podbije, bo wyroby tytoniowe i napoje alkoholowe to prawie 7 proc. koszyka inflacyjnego.

Konsumpcyjny dopalacz

A co, jeśli rząd nie chce zbijać inflacji, bo – w gruncie rzeczy – jest ona dla niego korzystna? Przecież wysoki wzrost cen to jeden budżetowych sterydów, który odpowiada za wysokie wpływy z VAT. Wiceminister finansów Sebastian Skuza wyliczał, że wzrost cen większy od zakładanego to dodatkowo ponad 9 mld zł.


Budżet na wspomaganiu. Skąd się wzięła rekordowa nadwyżka


Co więcej, inne elementy polityki podatkowej wyglądają tak, jakby ktoś chciał tę podwyższoną inflację podtrzymać. I nie chodzi tu już tylko o plany dotyczące opodatkowania alkoholu i papierosów.

Mowa o Polskim Ładzie: jeśli wejdzie w życie w takim kształcie, w jakim przyjął go Sejm, to w kieszeniach podatników powinno zostać dodatkowo co najmniej 16,5 mld zł. W czasie prac parlamentarnych posłowie rządzącej koalicji nie ukrywali, że za zmianami w podatkach stoi chęć nie tylko zerwania z degresją w systemie (co udało się połowicznie), ale również podkręcenia konsumpcji.

Bo głównymi beneficjentami Polskiego Ładu będą podatnicy o niskich i średnich dochodach, w tym większość emerytów. A więc grupy, które raczej wydają niż oszczędzają.

O inflacji przeczytasz również: