{"vars":{{"pageTitle":"Pełne wagony metra i restauracje - tak wygląda Szwecja podczas epidemii. Dlaczego kraj wybrał inną strategię niż reszta Europy?","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["explainer"],"pageAttributes":["epidemia","explainer","koronawirus","pandemia-koronawirusa","szwecja"],"pagePostAuthor":"Zespół 300Gospodarki","pagePostDate":"1 kwietnia 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"04","pagePostDateDay":"01","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":47169}} }
300Gospodarka.pl

Pełne wagony metra i restauracje – tak wygląda Szwecja podczas epidemii. Dlaczego kraj wybrał inną strategię niż reszta Europy?

W zeszłym tygodniu w całej Europie królowały zdjęcia pustych ulic normalnie najbardziej zatłoczonych zakamarków metropolii, dzisiaj zdjęcia ze Szwecji robią wrażenie – pisze The Wall Street Journal.

Co przedstawiają? No, na przykład ludzi siedzących przy restauracyjnych stolikach oraz pełne wagony metra.

Na początku epidemii premier Wielkiej Brytanii chciał wyrobić w swoim społeczeństwie „herd immunity” (z ang. odporność stadna) poprzez niezamykanie przymusowo obywateli w domach i nieodwoływanie życia społecznego i gospodarczego?

Wszyscy wtedy pukali się w głowę na tyle mocno, że pomysł upadł, a tymczasem zupełnie niepostrzeżenie w Szwecji jest dokładnie tak samo, jak chciał Johnson, żeby było w Wielkiej Brytanii.

Jakie jest szwedzkie podejście do epidemii? W Szwecji stoki narciarskie są otwarte, restauracje robią normalne utargi, a centra handlowe są pełne kupujących.

Kraj przyjął dramatycznie różne od np. polskiego czy niemieckiego podejście do pandemii koronawirusa. Szwecja zostawiła otwarte biura i sklepy; wydała zalecenia, a nie ograniczenia i czekała, aby zobaczyć, co się stanie.

Przedsiębiorstwa, przedszkola i szkoły pozostają otwarte. Jedyne obowiązkowe zasady to zakaz spotkań ponad 50 osób i nakaz zmuszający bary i restauracje do obsługi tylko klientów siedzących przy stolikach, aby uniknąć przepełnienia.

Osoby starsze zachęca się do samoizolacji.

>>> Czytaj też: 6 statystyk pokazujących, kto jest najbardziej narażony na śmierć na skutek Covid-19

Kto wymyślił taką strategię i jak ją uzasadnia? Twórcą tej polityki jest Anders Tegnell, główny epidemiolog Szwecji. Tłumaczy, że tamtejsze podejście, podobnie jak w przypadku oryginalnej polityki brytyjskiej, polega na tym, aby wirus rozprzestrzeniał się tak wolno, jak to możliwe, przy jednoczesnym zapewnieniu bezpieczeństwa osobom starszym i z grup ryzyka.

I tak ma się rozwijać aż do momentu, w którym duża część populacji stanie się naturalnie odporna lub dostępna będzie szczepionka.

Szwecja ma długą tradycję dobrowolnych zaleceń. Obecne wzywają osoby starsze do samoizolacji, a osoby młode do ograniczenia aktywności społecznej. I one raczej przestrzegają tych zaleceń.

„Większość ludzi zostanie w domu, jeśli wystąpią u nich objawy. Chcemy spowolnić epidemię do czasu, aż Szwecja przeżyje jakiś szczyt, a jeśli szczyt nie będzie zbyt dramatyczny, będziemy mogli kontynuować”, tłumaczy dr Tegnell.

Czy Szwedzi popierają strategię rządu? W odróżnieniu od Wielkiej Brytanii, w Szwecji nie ma żadnych oznak sprzeciwu wobec tego podejścia.

Sondaż przeprowadzony w zeszłym tygodniu przez Novus wykazał, że 80 proc. osób poparło przemówienie premiera Stefana Löfvena, w którym zaapelował on do każdego dorosłego obywatela o osobistą odpowiedzialność za zapobieganie rozprzestrzenianiu się choroby.

Czy strategia się sprawdza? Jeszcze za wcześnie, aby ferować, ale jak dotąd wirus nie rozprzestrzenił się tam jakoś wyjątkowo.

Według danych zebranych przez Uniwersytet Johnsa Hopkinsa Szwecja, licząca 10 mln mieszkańców, miała do poniedziałku 4 028 potwierdzonych zakażeń i 146 zgonów. Austria, kraj europejski o podobnej wielkości, z około 8,8 mln mieszkańców, który jest na lockdownie, miała 9 200 przypadków i 108 zgonów.

Polecamy także:

>>> Reuters: Europa przespała nadejście epidemii. Rządy krajów UE zapewniały Brukselę, że nie potrzebują dodatkowego sprzętu

>>> To już oficjalne: dane pokazują, że mamy rekordowe załamanie w polskim przemyśle