{"vars":{{"pageTitle":"Reformy w USA za 370 mld dolarów. Cel: walka z inflacją i miękkie lądowanie gospodarki","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["explainer","news"],"pageAttributes":["inflacja","joe-biden","kamala-harris","najnowsze","podatki","recesja","reforma","sluzba-zdrowia","transformacja-energetyczna","usa"],"pagePostAuthor":"Martyna Maciuch","pagePostDate":"9 sierpnia 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"08","pagePostDateDay":"09","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":338598}} }
300Gospodarka.pl

Reformy w USA warte 370 mld dolarów. Cel: walka z inflacją i miękkie lądowanie gospodarki [EXPLAINER]

Senat Stanów Zjednoczonych poparł rządowy pakiet reform mających pomóc w walce z rekordowo wysoką inflacją. Jednym z głównych zadań jest przyspieszenie przejścia USA na OZE. Docelowo ma to obniżać ceny energii, ale tez zapewnić amerykańskiej gospodarce tzw. miękkie lądowanie dzięki inwestycjom publicznym.

Inflacja w Stanach Zjednoczonych jest najwyższa od dekad. W czerwcu wyniosła 9,1 proc. i była najwyższa od 1991 roku. Jednocześnie kraj znajduje się także na krawędzi recesji. Będzie to duża zagwozdka dla Rezerwy Federalnej, która ma jednocześnie dbać o niską inflację i nie dopuścić do wzrostu bezrobocia. A do tego drugiego może dojść, jeśli gospodarka popadnie w recesję.

Amerykańska administracja także nie patrzy na rosnące ceny i zbliżające się spowolnienie gospodarcze z założonymi rękami. Kongres USA właśnie wykonał pierwszy krok w stronę przyjęcia ogromnego pakietu reform zaproponowanego przez prezydenta Joe Bidena.

Ustawa o redukcji inflacji (ang. Inflation Reduction Act) to warte miliardy dolarów inwestycje w transformację energetyczną, zmiany w podatkach i niższe koszty leczenia dla objętych ubezpieczeniem zdrowotnym Amerykanów. Wyjaśniamy, co dokładnie znalazło się w antyinflacyjnym programie Bidena.

Założenia reformy

Zahamowanie inflacji amerykański rząd chce osiągnąć inaczej, niż tradycyjnymi metodami polityki monetarnej. Podstawowa z nich – podwyżka stóp procentowych – zwykle uderza w gospodarkę, bo zwiększa koszt kredytowania. To zmniejsza ilość pieniądza na rynku, a przez to zmniejsza pole do inwestycji. I często łączy się ze wzrostem bezrobocia.

Chociaż amerykański Fed rozpoczął już cykl podwyżek stóp, to reforma Bidena ma zadziałać na gospodarkę od drugiej strony. Po pierwsze, zwiększenie dochodów podatkowych ma obniżyć deficyt budżetu. To zmniejszy potrzeby pożyczkowe USA.

Po drugie, reforma ma wzmocnić gospodarkę i stworzyć miejsca pracy. Tu z pomocą mają przyjść inwestycje publiczne, głównie w transformację energetyczną.

Dodatkowo rząd chce dokonać szeregu transferów społecznych, choćby przez obniżenie kosztów leczenia i energii dla dużej części Amerykanów. A więc zredukować wielkość ponoszonych przez nich co miesiąc wydatków.

Najważniejsze rozwiązania obejmują więc zmiany w podatkach, w systemie refundacji leków oraz w finansowaniu zielonej transformacji.

Zarabiasz w USA? To tam zapłacisz podatek

Jednym z najistotniejszych założeń reformy jest zmniejszenie deficytu USA. Ale wcale nie przez cięcie wydatków publicznych. Zamiast tego rząd Bidena chce zwiększyć przychody budżetu.

Dodatkowe środki do federalnego budżetu mają trafić z opodatkowania korporacji. Ustawa wprowadza dla nich dwa nowe podatki.

Będzie to przede wszystkim minimalny podatek od zysków. Firmy osiągające zyski w Stanach Zjednoczonych będą musiały od nich zapłacić 15-procentowy podatek. Wprowadzenie takiego podatku ma zagwarantować, że korporacje stracą możliwość całkowitej ucieczki z systemu podatkowego USA.

Do tej pory firmy działające w USA, ale np. zarejestrowane w innych jurysdykcjach podatkowych, podlegały prawu podatkowemu tych miejsc. Korporacje sprzedające swoje towary lub usługi w Stanach, ale zarejestrowane formalnie np. na Wyspach Dziewiczych albo w innych karaibskich rajach podatkowych nie musiały dzięki temu płacić podatku dochodowego w USA.

Opodatkowanie zysku osiąganego w Stanach Zjednoczonych sprawi, że ich dochody, osiągane w USA, będą opodatkowane też tam.

Nowe podatki kapitałowe

Drugim rozwiązaniem jest podatek od odkupowania akcji. Firmy, które weszły na giełdę, często na powrót skupują swoje akcje. Najprościej rzecz ujmując, to pozwala im wypaść lepiej w zeznaniach finansowych, podbić ceny akcji na rynku i przekazać akcjonariuszom środki finansowe w tej formie (zamiast wypłaty dywidendy od zysku spółki). Firmy zwiększają więc swoją wartość, a akcjonariusze bogacą się bez żadnej zmiany w faktycznej działalności danej spółki.


Czytaj też: 130 krajów za, 9 przeciw. Dlaczego niektóre państwa wetują nowy globalny podatek


Korporacje wydały w ostatnich latach biliony dolarów na skup akcji. To gratka dla kadry kierowniczej i innych bogatych akcjonariuszy. Rekord wartości takich transakcji został pobity w 2021 roku, w samym środku globalnej pandemii – mówi o reformie senator Ron Wyden, jeden ze współautorów reformy.

I dodaje: – Wykupy akcji sprawiają, że wielu zamożnych ludzi na papierze staje się jeszcze bogatszych, ale bez przełożenia w silniejszej gospodarce, napędzaniu innowacji czy poprawy warunków pracy Amerykanów.

Obłożenie takich transakcji podatkiem ma sprawić, że przestaną być tak opłacalne dla firm. Te zaś, które i tak zdecydują się na ten krok, zyskami będą musiały podzielić się z budżetem państwa.

W ramach pakietu podatkowego popłyną też dodatkowe środki do amerykańskiej skarbówki. Urzędy skarbowe (w USA znane pod nazwą Internal Revenue Service) dostaną 80 mld dolarów wsparcia na przeprowadzanie audytów i kontroli podatkowych. Celem jest poprawa ściągalności danin. Według szacunków amerykańskiej administracji, wartość należnych, ale niepobranych podatków w Stanach może sięgać biliona dolarów rocznie.

Refundacja leków

Drugim filarem reformy jest stworzenie rządowi możliwości negocjowania cen leków na receptę dla najuboższych Amerykanów w ramach programu ubezpieczeń Medicare.

Amerykańska służba zdrowia jest sektorem w dużej mierze prywatnym. Większość Amerykanów musi polegać na prywatnych ubezpieczeniach i płatnym leczeniu.

Ale osoby z niektórymi niepełnosprawnościami oraz seniorzy powyżej 65. roku życia o najniższych dochodach kwalifikują się właśnie do Medicare. To rządowy program, a ubezpieczenie w jego ramach pokrywa połowę kosztów terapii.

Zgodnie z założeniami nowej ustawy, rząd USA będzie mógł negocjować ceny leków na receptę dla pacjentów objętych tym programem. To pozwoli obniżyć koszty leczenia, które dotąd dyktowały firmy farmaceutyczne.

Według szacunków amerykańskich agend federalnych, systemem Medicare jest objętych ok. 60 milionów osób (ok. 18 proc. populacji). To oni będą więc beneficjentami tej reformy.

Stany Zjednoczone na drodze do zeroemisyjności

Trzecim aspektem reform są ogromne inwestycje w zieloną transformację. Chodzi zarówno o wpływ na wielki przemysł, jak i wsparcie zmian w gospodarstwach domowych.

Dla firm to przede wszystkim kary administracyjne za przekroczenie norm emisji metanu. To drugi najczęściej emitowany gaz cieplarniany, mający olbrzymi wpływ na globalne ocieplenie. Od 2024 roku przedsiębiorcy będą musieli płacić 900 dolarów za każdą tonę metanu wyemitowaną ponad normę. A od 2026 roku będzie to już 1500 dolarów – wyliczają dziennikarze „Financial Times”, podsumowując najważniejsze rozwiązania reformy.


Czytaj też: Redukcja emisji metanu może powstrzymać katastrofalne zmiany klimatyczne. Co ustalono na COP26?


Dodatkowo rząd zamierza przeznaczyć 30 mld dolarów dla firm na inwestycje w odnawialne źródła energii oraz energetykę atomową. Kolejne 27 mld dolarów pójdzie na finansowanie zielonych inwestycji w mniej rozwiniętych regionach. 20 mld dolarów  USA przeznaczą na zmniejszanie emisyjności w rolnictwie, a 10 mld dolarów na inwestycje w transformację przemysłu motoryzacyjnego.

Z kolei gospodarstwa domowe będą zachęcane funduszami i ulgami podatkowymi do zmniejszania emisyjności budynków i pojazdów. Chodzi zarówno o wart 10 mld dolarów program wsparcia do termomodernizacji i wymiany źródeł ciepła jak i możliwość odliczenia od podatku zakupu pojazdu elektrycznego w gospodarstwach domowych o niskich dochodach – podaje dziennik.

Dodatkowo aż 60 mld dolarów ma trafić na zielone inwestycje w społecznościach podatnych na wykluczenie – chodzi zarówno o czarną czy latynoską ludność Stanów, jak i ogółem biedne regiony. Tym samym wsparcie będą mogły otrzymać także miejsce zamieszkiwane przez białą i ubogą ludność.

Ogółem inwestycje w energetykę mają przynieść średnio 500 dolarów oszczędności rocznie każdemu gospodarstwu domowemu i przyczynić się do powstania 600 tys. nowych miejsc pracy – szacują Demokraci.

Głosowanie w Senacie

Głosowanie w Senacie to dopiero początek procesu legislacyjnego. Poparcie Senatu ma jednak olbrzymie znaczenie, gdyż w izbie tej połowę głosów mają opozycyjni Republikanie, a połowę Demokraci, z których wywodzi się Joe Biden.

Dokładnie 50/50 rozłożyły się zresztą wyniki głosowania nad ustawą. Jednak w USA w takiej sytuacji decydujący głos ma wiceprezydent kraju i jednocześnie przewodniczący Senatu. W tej kadencji funkcję tę pełni Kamala Harris i to właśnie jej głos przesądził o przyjęciu projektu ustawy.

Teraz ustawa trafi do drugiej izby amerykańskiego Kongresu. Przewodnicząca Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi (także Demokratka) zapowiedziała jednak, że prace w niższej izbie Kongresu „odbędą się sprawnie”, aby ustawa mogła szybko trafić do podpisu Joe Bidena.

Koszt proponowanej reformy wyniesie ok. 369 miliardów dolarów.

Polecamy też: