W kwietniu ofertowe ceny mieszkań zatrzymały się w miejscu, ale i tak są o 13 proc. wyższe niż przed rokiem, a kredyty hipoteczne są obecnie najtańsze w historii – wynika z raportu Expandera i Rentier.io.
Jak wynika z raportu, średnie oprocentowanie dla kredytów z 25-proc. wkładem własnym wynosi już tylko 2,93 proc., a dla tych z najniższym (10 proc.) wkładem jest to natomiast 3,6 proc..
Autorzy raportu wskazują, że problemem jest natomiast ich dostępność.
„W naszym zestawieniu pozostały już jednak tylko cztery banki udzielające kredytów przy 10 proc. wkładu. Banki wprowadziły też ograniczenia dotyczące źródła dochodu, czy branży, w której ktoś pracuje. To sprawia, że część Polaków ma obecnie bardzo małe szanse na uzyskanie kredytu hipotecznego” – napisano w raporcie.
W badanych 15 miastach ceny są przeciętnie o 13 proc. wyższe niż przed rokiem, ale to efekt tego, co działo się jeszcze przed epidemią. W kwietniu ceny już nie rosły, lecz zatrzymały się na poziomie z marca.
Ceny najbardziej obniżyły się w Katowicach (-4,1 proc.), Radomiu (-3,2 proc.) oraz Lublinie (-3 proc.).
Z kolei spadku popytu zdają się nie zauważać sprzedający w Toruniu (+4,3 proc.) i Białymstoku (+2 proc.).
Z raportu wynika, że w maju obserwujemy też zdecydowany wyższe zainteresowanie kredytami hipotecznymi niż w kwietniu. Nie wiadomo jednak czy to przełoży się na faktyczne transakcje.
Autorzy wskazują, że z jednej strony mamy rekordowo tanie kredyty hipoteczne, a z drugiej brak pracy lub ryzyko jej utraty, a także trudność w uzyskaniu kredytu.
„Dlatego bardzo trudno przewidzieć, który z tych elementów będzie decydujący i jak zmienią się ceny mieszkań w przyszłości” – komentują eksperci.
Czytaj także:
Koszty wynajmu mieszkań w 2020 spadają przez epidemię, ale i tak jest drożej niż rok temu