{"vars":{{"pageTitle":"Coraz większe kredyty, ale coraz mniej chętnych. Niektórzy odpadają z wyścigu z cenami mieszkań","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["inwestycje","news","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["ceny-mieszkan","kredyty","kredyty-hipoteczne","main","mieszkania","nieruchomosci","oprocentowanie","rynek-mieszkaniowy"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"7 września 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"09","pagePostDateDay":"07","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":185885}} }
300Gospodarka.pl

Coraz większe kredyty, ale coraz mniej chętnych. Niektórzy odpadają z wyścigu z cenami mieszkań

Popyt na kredyty hipoteczne był w sierpniu aż o 39,4 proc. większy, niż rok wcześniej – wynika z najnowszych danych Biura Informacji Kredytowej.

BIK szacuje to na podstawie zapytań, jakie dostaje od banków i SKOKów w sprawie potencjalnych kredytobiorców. Wzrost o 39,4 proc. oznacza, że o tyle była większa kwota we wnioskach kredytowych osób sprawdzanych w biurze.

Głównym motorem rosnącego popytu jest wartość kredytów, która szybko rośnie. Przeciętny kredyt, o który ubiegają się klienci banków, to 330,2 tys. zł. To kolejny rekord, w porównaniu z sierpniem 2020 r. wzrost wynosi 40,3 tys. zł., czyli niemal 14 proc.

O ponad 28 proc. względem 2020 r. zwiększyła się liczba chętnych. Teraz o pieniądze z banku na zakup mieszkania stara się niemal 42 tys. osób.

Jednak eksperci BIK zwracają uwagę, że przed rokiem tzw. indeks popytu na kredyty hipoteczne był na minusie, co oznacza, że porównując dane rok do roku można dojść do błędnych wniosków. Owszem, w porównaniu z sierpniem 2020 r. zainteresowanie bardzo się zwiększyło, ale też poziom odniesienia był ustawiony dość nisko.

Dlatego lepiej sprawdzać, jak zapotrzebowanie na hipoteczny dług zmienia się z miesiąca na miesiąc.

I tu dwa spostrzeżenia. Pierwsze: średnia kwota wnioskowanego kredytu rośnie z miesiąca na miesiąc nieprzerwane od połowy 2020 r. co może świadczyć o tym , że – z jednej strony – trwa pościg za cenami mieszkań, albo – z drugiej – kupujący wybierają większe mieszkania, lub w lepszej lokalizacji, co przekłada się na wzrost wartości transakcji.


W 11 polskich miastach ceny mieszkań są najwyższe w historii, wskazuje raport


Drugie spostrzeżenie: liczba chętnych spada w ujęciu miesięcznym. W porównaniu z lipcem była mniejsza o 2,8 proc. Proces ten trwa od marca.

I to sugeruje, że część osób przegrywa wyścig z cenami mieszkań, bo nie stać ich na coraz większy kredyt. Mimo, że jest on dziś rekordowo tani w obsłudze ze względu na historycznie niskie oprocentowanie, co pokazuje ten wykres:

Prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK zwraca uwagę, że w zdecydowanej większości transakcji na rynku mieszkaniowym (70 proc.) klienci płacą gotówką. Co wynika z faktu ,że coraz częściej kupują mieszkania inwestorzy instytucjonalni i indywidualni, którzy w ten sposób lokują kapitał.

W konsekwencji może to doprowadzić do zmniejszenia i tak już obecnie ograniczonej dostępności do własnego mieszkania, szczególnie młodym osobom – dodaje prof. Rogowski.

Według niego dalszy wzrost cen będzie zależał też od tego, jak będą się kształtowały dochody potencjalnych kupujących. Zwraca uwagę, że od 2018 r. pogarsza się wskaźnik płaca netto do ceny metra kwadratowego. Co oznacza, że wzrost dochodów nie nadąża za cenami.


CZYTAJ TAKŻE: Ceny mieszkań w Polsce rosły najszybciej w UE. Co to oznacza i jak to się ma do średniej pensji?


Jest to jeden z czynników, który może ograniczyć popyt. Drugim z czynników może być zmiana podejścia do liczenia zdolności kredytowej dla kredytów powyżej 25 lat. Pomimo możliwego dłuższego okresu na jaki kredyt może zostać udzielony, np. na 30 lat, to zdolność kredytowa będzie liczona tak, jakby był on udzielony na maksimum 25 lat – uważa Waldemar Rogowski.