Branża pirotechniczna ostrzega, że całkowity zakaz stosowania fajerwerków doprowadzi do bankructwa wielu firm. I proponuje strefy wolne od fajerwerków. Zdaniem społeczników nie rozwiążą one jednak problemu. Bo huk wystrzałów niesie się daleko poza miejsce odpalenia. A zwierzęta, które mają wyczulony słuch, odczuwają go znacznie mocniej.
Branża pirotechniczna bije na alarm. W Sejmie znalazły się dwa projekty, które według przedstawicieli tego sektora doprowadzą do jego bankructwa. Pierwszy to poselski projekt Lewicy. Zgodnie z jego zapisami gminy będą mogły zakazywać używania fajerwerków na swoim terenie. Za złamanie zakazu grozić ma kara do 1 tys. zł na cel związany z ochroną zwierząt.
– Projektodawcy zaproponowali okres vacatio legis niezgodny z zasadami demokratycznego państwa prawa – 14 dni. Dla branży pirotechnicznej, która zakontraktowała już produkty na sezon 2024/2025 oznacza to wizję nagłego bankructwa – ocenia Stowarzyszenia Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki.
Zakaz używania fajerwerków przewiduje też obywatelski projekt ustawy „Stop łańcuchom, pseudohodowlom i bezdomności zwierząt”.
– Niepodważalnym faktem jest, że wystrzały fajerwerków i petard wpływają na zwierzęta. Są one dla zwierząt śmiertelnym zagrożeniem. W przypadku zwierząt tzw. domowych, takich jak psy i koty, wywołują silny stres, który może prowadzić do zaburzeń narządowych i układowych: drgawek, ataków paniki, duszności, zaburzeń pracy serca, nawet śmierci. U zwierząt tzw. dzikich skutki są równie tragiczne. Ptaki często zrywają się w panice i giną w wyniku uderzeń w przeszkody, kozice spadają ze skał, niedźwiedzie wybudzają się ze snu zimowego, a sarny w popłochu wpadają na ogrodzenia, co może kończyć się poważnymi obrażeniami i śmiercią – przekonuje Iga Woźniak z Akcji Demokracja, jednej z organizacji, która wchodzi w skład Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stop łańcuchom, pseudohodowlom i bezdomności zwierząt”.
– Pamiętajmy również o zwierzętach tzw. hodowlanych, które nie mają nawet możliwości ucieczki. Są zamknięte w ciemnych pomieszczeniach i nie wiedzą co dzieje się wokół – dodaje.
Strefy wolne od pirotechniki
Stowarzyszenie Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki zamiast pełnego zakazu wykorzystywania fajerwerków proponuje strefy wolne od pirotechniki. Obejmowałyby one parki narodowe, rezerwaty przyrody, obszary Natura 2000, tereny szpitali, placówek oświatowych i wychowawczych, a także obiektów zabytkowych.
Według Stowarzyszenia zakaz powinien też dotyczyć obszarów śródmiejskich, placów centralnych i rynków, terenów sąsiadujących z ogrodami zoologicznymi, schroniskami dla bezdomnych zwierząt oraz lecznicami weterynaryjnymi. Strefy miałyby określoną powierzchnię lub ograniczenia wprowadzane byłyby czasowo.
– Można skupić się na poprawie dobrostanu zwierząt, nie niszcząc całej branży pirotechnicznej, jak to postulują złożone w Sejmie projekty ustaw. To klasyczny przykład wylewania dziecka z kąpielą. Zdaję sobie sprawę, że wraz ze wzrostem świadomości społecznej prawa zwierząt są coraz częściej podnoszone w publicznej debacie. Nam również leżą one na sercu. Dlatego zaproponowaliśmy rozwiązanie kompromisowe, uwzględniające opinie i interesy wszystkich zainteresowanych – mówi Marta Smolińska, prezes Stowarzyszenia Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki.
Strefy nie rozwiążą problemu
Pomysł Stowarzyszenia Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki nie przekonuje jednak społeczników.
– Proponowane przez SIiDP rozwiązanie niewiele zmienia w porównaniu do obecnej sytuacji. W wielu miejscach już teraz obowiązują zakazy korzystania z materiałów pirotechnicznych, ale są one ignorowane. Przykładem są wystrzały podczas ostatniego Sylwestra w Dolinie Pięciu Stawów, mimo że te tereny są formalnie wyłączone z użycia fajerwerków. Nawet w miejscowościach, gdzie obowiązują takie zakazy, hałas towarzyszący fajerwerkom nie kończy się na jednej nocy, co pokazuje, że obecne przepisy nie są skutecznie egzekwowane – wskazuje Iga Woźniak.
I podkreśla, że nawet jeśli strefy ochronne miałyby obejmować miejsca sąsiadujące z zoo, lecznicami czy schroniskami dla zwierząt, nie rozwiązałoby to problemu, bo zwierzęta w tych miejscach nadal odczuwałyby negatywne skutki wystrzałów z oddali: – Huk wystrzałów niesie się daleko poza miejsce ich odpalenia. Zwierzęta, które mają dużo bardziej wyczulony słuch niż ludzie, słyszą te dźwięki znacznie mocniej. To, co dla nas brzmi „z daleka”, dla psa, kota, dzika czy sarny jest wyraźnie słyszalne „z bliska”.
Zdaniem Igi Woźniak nie wiadomo też, które służby miałyby pilnować stref wolnych od pirotechniki i jak wyglądałby system kar.
– Czy są na to odpowiednie środki finansowe? To pytania, na które nie widzę jednoznacznych odpowiedzi – zastanawia się przedstawicielka Akcji Demokracja.
Badania opinii publicznej
Przy czym obie strony sporu powołują się na badania społeczne. Stowarzyszenie Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki przekonuje, że Polacy są zwolennikami fajerwerków.
– Badania Ogólnopolskiego Panelu Ariadna, przeprowadzone w ostatnich latach, wskazują, że aż 65 proc. ankietowanych używało środków pirotechnicznych lub uczestniczyło w wydarzeniu z ich udziałem. Większość Polaków, 51 proc., nie popiera całkowitego zakazu fajerwerków i petard, zaś 10 proc. nie ma opinii w tej sprawie – wylicza SIiDP.
Akcja Demokracja twierdzi natomiast, że jest wiele badań, które wskazują na to, że polskie społeczeństwo opowiada się za ograniczeniami w korzystaniu z fajerwerków.
– W styczniu 2024 roku, jako Akcja Demokracja, zaapelowałyśmy do polskiego rządu, parlamentu i prezydenta RP o wprowadzenie zakazu sprzedaży fajerwerków i petard. Do tej pory naszą inicjatywę wsparło ponad 13 593 osób, co świadczy o rosnącej świadomości społecznej w kwestiach ochrony zwierząt i środowiska. Tak duże poparcie to dla nas ważny sygnał, że ten temat jest coraz bardziej dostrzegany – podkreśla Iga Woźniak.
Obecnie prawo zakazuje używania wyrobów pirotechnicznych w miejscach publicznych, z wyjątkiem 31 grudnia oraz 1 stycznia. Niedozwolone są też przedwczesne próby pirotechniczne i odpalanie resztek. Za nieprzestrzeganie przepisów może grozić grzywna nawet do 5 tys. zł.
Poza tym w wielu gminach, poza ustawowymi ograniczeniami (jak 31 grudnia i 1 stycznia), istnieją dodatkowe zakazy stosowania fajerwerków w określonych terminach, np. w czasie świąt lub w sezonie letnim. Jeśli ktoś chce używać materiałów pirotechnicznych w tych okresach, musi uzyskać zgodę od lokalnych władz.
Polecamy też:
- Nowy Rok z hukiem, czyli co się dzieje ze zwierzęciem, gdy za oknem strzelają fajerwerki
- UOKiK wziął się za fajerwerki. Część produktów niedopuszczona do obrotu
- Zabawki, interaktywne gry, ubranka. W zwierzęta inwestujemy miliardy złotych
- Znęcanie się nad zwierzętami w hodowlach. NIK zawiadamia prokuraturę