Nowy unijny mechanizm praworządności nie spowoduje znaczących cięć finansowania dla Polski czy Węgier – informuje Eurasia Group.
Niedawne porozumienie wypracowane w Radzie Europejskiej stworzyło wyraźne powiązanie między praworządnością a finansowaniem poszczególnych krajów z funduszy unijnych, wzmacniając tym samym zdolność Wspólnoty do karania państw członkowskich, które nie przestrzegają zasad praworządności.
Jak jednak uważa Eurasia Group – firma konsultingowa założona przez Iana Bremmera i zajmująca się ryzykiem politycznym – Francja i Niemcy nie będą dążyły do antagonizowania Polski czy Węgier, gdyż ich poparcie jest potrzebne do sfinalizowania porozumienia w sprawie Funduszu Odbudowy.
Oznacza to, że według firmy żaden z wymienionych krajów nie poniesie poważnych strat finansowych w wyniku ewentualnych naruszeń praworządności.
Aby sankcje zostały nałożone, w Radzie Europejskiej konieczne będzie przegłosowanie decyzji większością kwalifikowaną (wniosek musi poprzeć co najmniej 15 krajów reprezentujących minimum 65 proc. populacji UE).
Wymóg większości kwalifikowanej znacząco utrudni wykonanie jakiejkolwiek realnej kary w praktyce.
Wrzesień może przynieść pewne zmiany, ale Polska nie ucierpi
We wrześniu odbędą się nowe rozmowy w sprawie mechanizmu kontroli zasady pomocniczości między Parlamentem Europejskim i Radą, które jak na razie zajmują rozbieżne stanowiska.
Eurasia Group podaje, że Parlament Europejski nie jest zadowolony z obecnych ram i będzie nalegał na bardziej rygorystyczne warunki.
Jednak niezależnie od ostatecznego kształtu kompromisu, nadal trudno będzie nałożyć poważne kary finansowe na państwa członkowskie naruszające praworządność – pisze firma konsultingowa.
Po pierwsze dlatego, że aby pieniądze z Funduszu Odbudowy mogły zostać rozdystrybuowane zgodnie z porozumieniem konieczna jest jednomyślność krajów Wspólnoty, a grożenie Polsce lub Węgrom sankcjami poważnie zagroziłoby umowie opiewającej na 750 mld euro.
Po drugie, jak podkreślają analitycy, w dalszej perspektywie w Niemczech panować będzie prawdopodobnie niewielka wola polityczna do sankcjonowania Polski i Węgier, ze względu na położenie geograficzne, historię i głębokie powiązania gospodarcze Niemiec z Europą Środkowo-Wschodnią, a zwłaszcza z Polską.