{"vars":{{"pageTitle":"Europa na uboczu rozmów o pokoju na Ukrainie. „Nic o nas bez nas”","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["bialorus","donald-trump","europa","main","najnowsze","nato","negocjacje","plan-pokojowy","sankcje-na-rosje","sytuacja-geopolityczna","ukraina","unia-europejska","usa","wojna-w-ukrainie"],"pagePostAuthor":"Zespół 300Gospodarki","pagePostDate":"22 grudnia 2025","pagePostDateYear":"2025","pagePostDateMonth":"12","pagePostDateDay":"22","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":743399}} }
300Gospodarka.pl

Europa na uboczu rozmów o pokoju na Ukrainie. „Nic o nas bez nas”

Choć w ostatnich tygodniach temat zakończenia wojny w Ukrainie powraca w dyskusjach międzynarodowych, Europa wciąż nie odgrywa w nich roli, na jaką zasługuje. Jak wynika z ostatnich doniesień, nieformalne rozmowy na temat pokoju prowadzi przede wszystkim administracja Donalda Trumpa, a w kontaktach z Rosją uczestniczą głównie przedstawiciele USA. Polska i inne państwa europejskie pozostają na marginesie tego procesu.

Brakuje europejskiego głosu

Zdaniem europosła Michała Kobosko z Polski 2050, brak obecności Europy przy stole negocjacyjnym to poważne zagrożenie dla trwałości pokoju.

– Tak jak Europa nie może być nieobecna przy finalnych ustaleniach dotyczących oby jak najbardziej sprawiedliwego pokoju na Ukrainie, tak Polska nie może być zupełnie wyłączona z tych rozmów – mówi Kobosko.

Dodaje, że rola naszego kraju jako największego sąsiada Ukrainy, hubu logistycznego i przyjmującego uchodźców wojennych, czyni z niego kluczowego uczestnika procesu pokojowego. Polska przyjęła największą liczbę uchodźców wojennych w UE – obecnie jest ich niemal milion, choć nieco więcej przebywa dziś w Niemczech. Warszawa stała się też jednym z głównych orędowników sankcji wobec Rosji oraz wsparcia dla Kijowa na forach UE i NATO.

– Z tych wszystkich przyczyn nie wyobrażam sobie, żeby polski rząd nie brał udziału w rozmowach pokojowych. Także my będziemy współodpowiedzialni potem za to, żeby ten pokój się utrzymał, żeby to było trwałe porozumienie, które będzie bezpośrednio gwarantowało również nasze bezpieczeństwo – przekonuje Michał Kobosko.

Kontrowersje wokół planu Trumpa

Jeszcze w listopadzie 2025 roku media informowały o nieformalnym planie pokojowym opracowanym przez środowisko Donalda Trumpa. Jego założenia budzą jednak poważne zastrzeżenia. Dokument zakłada uznanie obecnej linii frontu za podstawę porozumienia, czyli w praktyce oddanie części okupowanych terytoriów Rosji. Plan zawierał także zapisy dotyczące przyszłej architektury bezpieczeństwa w regionie, w tym obecności sił NATO w państwach Europy Środkowo-Wschodniej.

Kijów stanowczo odrzuca takie rozwiązania. Ukraina zaznacza, że gotowa jest do rozmów pokojowych, ale nie na warunkach naruszających jej suwerenność. Również część państw europejskich skrytykowała plan za brak konsultacji z krajami bezpośrednio dotkniętymi skutkami wojny.

„Nic o Europie bez Europy”

Parlament Europejski stara się budować presję polityczną.

– W wielu miejscach w Waszyngtonie: w Kongresie, Departamencie Stanu czy think tankach amerykańskich, spotkaliśmy się ze zrozumieniem naszego stanowiska – relacjonuje Kobosko.

Przypomina słynne „28 punktów” planu Trumpa, z którego jeden z postulatów dotyczył… rozlokowania myśliwców na terytorium Polski, bez żadnych uzgodnień.

– Nasz przekaz był prosty: nic o nas bez nas, nic o Europie bez Europy – mówi europoseł.

Nowa strategia bezpieczeństwa narodowego USA z grudnia 2025 r. pokazuje, że Waszyngton stawia na szybkie zakończenie wojny jako drogę do przywrócenia „strategicznej równowagi” między Rosją a USA w Europie, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo konfliktu europejsko-rosyjskiego. W dokumencie Rosja nie jest przedstawiana jako wyzwanie czy zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych, za to Europa – jako ważny, ale poważnie osłabiony partner. Strategia podkreśla kryzys europejskich zdolności obronnych. Przedłużający się konflikt – zdaniem USA – obnaża polityczne podziały Europy oraz jej niezdolność do długotrwałego wsparcia wysiłku wojennego.

Ameryka i Europa nie mówią jednym głosem

Różnice w podejściu do bezpieczeństwa widać też na przykładzie relacji z Białorusią. 15 grudnia Rada UE wprowadziła nowe kryterium obejmowania sankcjami osób i podmiotów odpowiedzialnych za ataki hybrydowe na kraje członkowskie. To efekt m.in. naruszania przestrzeni powietrznej Litwy przez balony białoruskie. Natomiast USA zgodziły się na złagodzenie sankcji nałożonych na Białoruś w zamian za uwolnienie 123 więźniów politycznych.

– Nie krytykuję administracji prezydenta Trumpa za doprowadzenie do kilku już fal uwolnień więźniów politycznych na Białorusi. To są potrzebne działania, szczególnie w sytuacji, w której życie więźniów jest zagrożone. Natomiast nie jestem przekonany albo mówiąc wprost, nie podoba mi się, jeżeli w zamian za to Łukaszenka kupuje sobie zniesienie części sankcji, które Stany Zjednoczone nałożyły. Z Europą tak nie jest w stanie rozmawiać i bardzo dobrze, bo to nie jest żadna prosta transakcja biznesowa. Tu chodzi i o życie ludzi, o przyszłość kraju, który jest istotnym sąsiadem Polski – ocenia Michał Kobosko.

Strona ukraińska z partnerami z Europy przedstawiła zaktualizowaną wersję 20-punktowego planu pokojowego. Obejmuje on m.in. skuteczne gwarancje bezpieczeństwa ze strony Zachodu. Choć dialog z USA toczy się w konstruktywnej atmosferze, Kijów nadal domaga się silniejszego zaangażowania Europy.


Polecamy także: