{"vars":{{"pageTitle":"Sic parvis magna - wielkość od skromnych początków. W ciągu 30 lat od swojego założenia GPW przeszła bardzo długą drogę","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["gielda","gielda-papierow-wartosciowych","gielda-papierow-wartosciowych-w-warszawie","gpw","inwestycje","polska","rynki-kapitalowe"],"pagePostAuthor":"Jacek Rosa","pagePostDate":"16 kwietnia 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"04","pagePostDateDay":"16","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":119216}} }
300Gospodarka.pl

Sic parvis magna – wielkość od skromnych początków. W ciągu 30 lat od swojego założenia GPW przeszła bardzo długą drogę

W piątek 16 kwietnia warszawska Giełda Papierów Wartościowych świętuje trzydziestolecie swojego istnienia. To nie tylko historia transformacji polskiego rynku kapitałowego; 30 lat rozwoju giełdy to także kronika 30 lat budowy i rozwoju polskiego kapitalizmu.

Pierwsza sesja warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych, za sprawą której GPW świętuje swoje 30-lecie, odbyła się 16 kwietnia 1991 roku. Historia giełdy w Polsce jest jednak znacznie dłuższa i sięga już początków XIX wieku.

Od XIX wieku do PRL

W Warszawie Giełda Kupiecka powstała już w 1817 roku i nie była ona małym rynkiem, lecz największym parkietem w Cesarstwie Rosyjskim, odpowiedzialnym za 5-6 proc. światowego obrotu papierami wartościowymi. GIełda rozwijała się nawet pomimo ograniczającej ją polityki zaborcy. Kres jej działaniu ostatecznie położył jednak wybuch I wojny światowej.

Polski rynek kapitałowy odbudował się już po odzyskaniu niepodległości – pierwsza sesja międzywojennej Giełdy Pieniężnej miała miejsce 2 stycznia 1921 roku. Po nieco ponad 18 latach działania, bezpośrednio przed wybuchem II wojny światowej na Giełdzie przeprowadzano 50 tys. transakcji rocznie, a działało na niej ponad stu licencjonowanych maklerów.

Nawet sama wojna nie zatrzymała całkiem rynku kapitałowego: szczątkową działalność giełdową utrzymywano aż do Powstania Warszawskiego.

Ciekawostką jest, że siedziba przedwojennej Giełdy, zbombardowana przez III Rzeszę podczas kampanii wrześniowej, mieściła się przy ul. Królewskiej, podczas gdy jej obecna siedziba zlokalizowana jest przy ul. Książęcej. O jakimkolwiek spadku jej znaczenia w ciągu tych lat, analogicznego do „tytułów” tych ulic, nie może być jednak rzecz jasna mowy.

Po II wojnie światowej na wznowienie działania giełdy trzeba było czekać długo. W rzeczywistości gospodarki centralnie planowanej i upaństwowienia przedsiębiorstw nie było bowiem miejsca na obrót lub nawet posiadanie papierów wartościowych przez obywateli.

Giełda jaką znamy dziś

Po kolejnych 45 latach miały jednak miejsce kluczowe dla dzisiejszego rynku kapitałowego w Polsce wydarzenia, które bezpośrednio doprowadziły do powstania Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie i które utrwaliły się jako przejawy historycznych, gospodarczych zmian w Polsce przełomu lat 80. i 90. XX wieku.

Tak istotne zmiany nie mogły jednak przyjść łatwo. W kraju, który z jednej strony miał tak długie tradycje giełdowe, a który z drugiej strony przez tak długi czas był nowoczesnej giełdy pozbawiony toczyły się dyskusje na temat tego, jak powinna działać odtworzona giełda. A nawet – czy w ogóle powinna być ona skupiona na Warszawie.

Według jednej z omawianych wówczas koncepcji odbudowy giełdy w Polsce, miała się ona opierać o nieregulowane rynki regionalne, które spontanicznie powstawały w wielu polskich miastach.

Druga możliwa ścieżka polegała na nawiązaniu do najstarszych tradycji silnej regulacji i organizacji polskich giełd.

Ostatecznie zdecydowano się jednak na budowę nowoczesnej struktury, regulacji i organizacji wzorowanej na współczesnych zagranicznych rynkach kapitałowych. Od samego początku postawiono na wprowadzenie takich rozwiązań jak centralizacja obrotu, elektroniczny system handlu i rozliczeń, czy zdematerializowany system rejestracji własności.

Wielkość od skromnych początków

To oczywiście nie znaczy, że w procesie budowania nowej polskiej giełdy zabrakło odrobiny charakterystycznej, transformacyjnej improwizacji.

„Komputery na sali notowań zostały wypożyczone od jednej z fundacji, świeżo polakierowany parkiet giełdowy jeszcze nie całkiem wysechł, a logo GPW zaprojektował i wykonał na białej płycie wyniesionej z piwnicy artysta plastyk po sąsiedzku. Pusta sala giełdowa po zakończeniu sesji, już bez pożyczonych komputerów, przypominała niektórym sceny z amerykańskiego filmu „Żądło”. Te i wiele innych przykładów charakteryzuje większość przedsięwzięć rozpoczynanych od zera w tamtym okresie” – wspomina pierwsze notowanie GPW jej szef w latach 1991-1996, Wiesław Rozłucki.

Inauguracyjna sesja GPW była niemal symboliczna. Notowane były akcje w sumie pięciu sprywatyzowanych spółek (Tonsil, Próchnik, Krosno, Exbud, Kable).

Siedem istniejących wówczas biur maklerskich zrealizowało w sumie 112 zleceń. Inwestorzy zakupili łącznie 270 akcji o wartości 1980 zł.

„Ten niewielki obrót wyznaczył jednak aktualne ceny rynkowe, które tuż przedtem były przedmiotem bardzo rozbieżnych wycen. Już na kolejnej sesji rozpiętość cen proponowanych w zleceniach kupna i sprzedaży zmniejszyła się z dwunastokrotności do dwukrotności. Kursy giełdowe natychmiast stały się punktem odniesienia i wyceny giełdowej wartości spółek” – pisze Rozłucki.

Na niedługo po uruchomieniu samej Giełdy narodził się także jeden z najbardziej rozpoznawalnych skrótowców w polskiej gospodarce, czyli WIG – Warszawski Indeks Giełdowy, który swoją nazwę zawdzięcza ówczesnemu prezesowi NBP, dr Grzegorzowi Wójtowiczowi.

Historyczna hossa

Mimo entuzjazmu i nowoczesnego podejścia, początki GPW nie były łatwe. Problemem był brak kapitału wśród polskich inwestorów, brak zainteresowania inwestorów zagranicznych i ogółem nieduża liczba zainteresowanych akcjami rodzimych firm osób i podmiotów.

Rozwoju raczkującego rynku kapitałowego nie ułatwiała zła sytuacja ekonomiczna kraju, który przechodził właśnie „terapię szokową” pierwszych lat po upadku komunizmu i przejścia do kapitalizmu.

W efekcie, wartość wspomnianego już WIGu spadła między kwietniem 1991 a czerwcem 1992 o 36 proc. To z pewnością także w tamtym czasie utrudniało promocję potrzebującej inwestorów i ich kapitału GPW. Zwłaszcza, że nie mogła ona liczyć wówczas ani na fundusze inwestycyjne (których działalność została usankcjonowana w 1997 roku) ani na Otwarte Fundusze Emerytalne (które rozpoczęły funkcjonowanie w 1999 roku).

Wówczas jednak nastąpiło przełamanie. Między czerwcem 1992 roku a majem 1994 indeks WIG wzrósł z poziomu 635,30 pkt do 20 760,30 pkt – czyli o 3 168 proc. To do dziś najbardziej spektakularna hossa w historii notowań na GPW. W samym 1993 roku wartość ogólnego indeksu giełdy wzrosła niemal dwunastokrotnie, co dało polskiej giełdzie w tamtym roku pierwsze na świecie miejsce pod względem stopy zwrotu z inwestycji w akcje.

Efektem tej hossy, a zarazem czynnikiem napędzającym ją w późniejszej jej fazie, był ogromny wzrost zainteresowania prywatnych osób inwestowaniem na giełdzie. W pewnym momencie kolejki przed biurami maklerskimi stały się tak długie, że inwestorzy prywatni czekali w nich nawet kilka dni.

„Kolejki przed biurami maklerskimi ustawiały się w czerwcu 1993 r. już na tydzień przed rozpoczęciem zapisów na akcje banku WBK. Symbolem przemian gospodarczych w Polsce było to, że kiedyś Polacy stali w kolejkach po mięso, masło czy pralkę, a teraz stali po akcje prywatyzowanych przedsiębiorstw” – opisuje sytuację na polskiej giełdzie w tamtych czasach doradca inwestycyjny Maciej Bombol.

Droga do dojrzałości

Od tego czasu giełda zdążyła przejść przez charakterystyczne dla każdego parkietu okresy hossy (jak ta z lat 2001-2007), jak i bessy (jak ta, która nastąpiła w wyniku wybuchu globalnego kryzysu finansowego w 2008 roku).

W roku 2007 na warszawskiej giełdzie uruchomiono alternatywny rynek obrotu akcjami – NewConnect – który do dziś daje mniejszym spółkom szansę na pozyskanie niezbędnego do dalszego rozwoju kapitału.

Z kolei w 2010 roku GPW zdecydowała się także, jako spółka, na inny nowatorski ruch i podjęła decyzję o giełdowym debiucie na własnym parkiecie.

Nie ulega jednak wątpliwości, że przez lata zdążyła, podobnie jak cała polska gospodarka, dojrzeć i stać się pełnoprawnym i profesjonalnym parkietem przyciągającym coraz większą ilość kapitału i goszczącym coraz większe debiuty.

Do pewnego stopnia przełomowy okazał się także rok 2020, poprzedzający trzydziestolecie. Z jednej strony stało się tak z powodu wybuchu pandemii koronawirusa – zagrożenia, z jakim do tej pory polski parkiet nie miał okazji się mierzyć, a które wywołało niespotykaną dotychczas falę niepewności.

Z drugiej strony to był także rok historycznych wyników spółek notowanych na GPW.

CD Projekt, prywatna spółka zajmująca się produkcją gier komputerowych, w kwietniu 2020 roku wyprzedziła pod względem kapitalizacji największy polski bank – PKO BP – i stała się najwyżej wycenianą spółką giełdową na warszawskim parkiecie.

Jej sukces stał się symbolem siły całego sektora, który od kilku lat bryluje zarówno na głównym parkiecie, jak i na NewConnect i którego znakomite wyniki stanowią w ostatnim czasie reklamę polskiej giełdy.

Wyczyn CD Projektu zaledwie kilka miesięcy później przyćmił jednak najbardziej spektakularny w historii GPW debiut regionalnego giganta handlu internetowego – Allegro.

W niedługim czasie to właśnie ta spółka wyprzedziła CD Projekt i stała się największą na giełdzie. Co więcej, w pewnym momencie jej kapitalizacja dwukrotnie przewyższała rezultat kolejnej największej spółki na parkiecie.

Ostatnie wyniki mogą sugerować, że warszawska giełda, podobnie jak cała polska gospodarka, przeszła już drogę od „rozwijającej się” do „rozwiniętej”, choć daleko jej jeszcze z pewnością do miana międzynarodowego potentata.

Atut tego doświadczenia może się dla GPW okazać kluczowy w obliczu kolejnych wyzwań, które ją czekają – zarówno wynikających z postępu technologicznego, jak i popularyzacji i uregulowania rynku kryptoaktywów.

Można mieć jednak nadzieję, że otwartość polskiej giełdy na nowoczesność i rozwój, pozwolą jej tym wyzwaniom sprostać.

GPW chce umożliwić inwestowanie w zagraniczne spółki po niskich kosztach