W lipcu 2023 r. inflacja po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła 10,6 proc., licząc rok do roku – poinformował Narodowy Bank Polski. Dane o inflacji bazowej to kolejny dowód na to, że tempo wzrostu cen w polskiej gospodarce słabnie.
To już kolejny miesiąc spadku inflacji bazowej z rzędu. W tym przypadku mowa o wskaźniku nieuwzględniającym cen żywności i energii.
Inflacja liczona w ten sposób spadła nieco mocniej, niż oczekiwano. Eksperci spodziewali się wskaźnika na poziomie 10,7 proc. rok do roku.
Jednak inne miary wyliczane przez NBP również wskazują na spadek dynamiki wzrostu cen. Zgodnie z publikacją NBP:
- inflacja bazowa po wyłączeniu cen administrowanych wyniosła w lipcu br. 9,6 proc. w ujęciu rocznym wobec 10,3 proc. w czerwcu;
- inflacja bazowa po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 13,7 proc. w lipcu wobec 14,4 proc. w czerwcu;
- inflacja bazowa liczona metodą 15-procentowej średniej obciętej wyniosła 12 proc. w lipcu wobec 12,8 proc. w czerwcu.
Po co jest wskaźnik inflacji bazowej?
Miary inflacji bazowej to nie to samo co inflacja cen konsumpcyjnych (CPI), którą podaje GUS. O ile wskaźnik CPI pokazuje średnią zmianę cen całego, dużego koszyka dóbr kupowanych przez konsumentów, to miary inflacji bazowej pokazują zmiany cen w wybranych segmentach koszyka.
Polecamy: Z nieba do piekła, czyli PKB na huśtawce. Polska gospodarka wypadła najgorzej w UE
Takie podejście, jak tłumaczy NBP, pozwala lepiej identyfikować źródła inflacji i trafniej prognozować jej przyszłe tendencje. Pozwala też określić, w jakim stopniu inflacja jest trwała, a w jakim jest kształtowana np. przez krótkotrwałe zmiany cen wywołane nieprzewidywalnymi czynnikami.
Najczęściej używanym przez analityków wskaźnikiem jest wskaźnik inflacji po wyłączeniu cen żywności i energii. Pokazuje on tendencje cen tych dóbr i usług, na które polityka pieniężna prowadzona przez bank centralny ma relatywnie duży wpływ.
Opracował Marek Chądzyński