Czy ceny energii elektrycznej będą zamrożone lub obniżone również w 2024 roku, jeszcze nie wiemy. Jeśli tak się nie stanie, taryfy mogą być wyższe nawet o 70 proc. wobec dziś stosowanych cen, uważają eksperci.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska wprowadziło właśnie rozporządzeniem obniżkę cen prądu dla gospodarstw domowych. Obowiązuje ona z mocą wsteczną, przez cały 2023 rok.
– To kolejna interwencja, uzasadniona okresem wyborczym – ocenia w rozmowie z 300Gospodarką dyrektorka Programu Elektroenergetyka w Forum Energii Aleksandra Gawlikowska-Fyk.
W 2023 roku obowiązuje też ustawa, która utrzymała ceny prądu na poziomie z 2022 roku dla tych, których zużycie mieści się w przyjętych limitach.
Co z cenami w przyszłym roku?
Do końca roku zostało już tylko trzy i pół miesiąca. Jakie ceny będą obowiązywały w 2024 roku? Tego jeszcze nie wiemy. Rządzący nie wskazali wyraźnie, czy możliwe jest przedłużenie mechanizmów ochronnych.
Czytaj też: Nowy pomysł rządu na tańszy prąd. Czym będą specjalne strefy energetyczne?
– Jak na razie nie ma przedłużenia obniżki cen energii elektrycznej (ale też gazu, ciepła sieciowego) na 2024 rok. Jak widzimy, zmiany można jednak wprowadzić bardzo szybko. Może o tym zdecydować ten rząd, ale może też następny zaraz po utworzeniu, a jeszcze w tym roku – komentuje dla 300Gospodarki Bernard Swoczyna, główny ekspert programu badawczego Energia & Klimat Fundacji Instrat.
Gdyby jednak nie doszło do rządowej interwencji na rynku energii w 2024 r., o cenach zdecyduje Urząd Regulacji Energetyki zatwierdzając taryfy. Te decyzje URE podejmuje zwykle w grudniu.
Możliwy wzrost o 70 proc.
Bernard Swoczyna uważa, że w takim wypadku ceny byłyby wyższe niż obecnie.
– Dla samorządów i firm nie byłoby limitów, ale tutaj wzrost cen byłby mniejszy, bo one już dziś płacą więcej. To samo dotyczy też cen gazu ziemnego i ciepła sieciowego – zauważa.
Forum Energii przeanalizowało, jak dokładnie mogą wyglądać taryfy w 2024 roku. Eksperci wzięli pod uwagę obecne ceny na Towarowej Giełdzie Energii.
– Z naszych szacunków na podstawie kontraktów zawieranych na przyszły rok wynika, że w 2024 roku ceny dla przeciętnego gospodarstwa domowego wzrosną o 70 proc. w stosunku do tego poziomu, który mamy w tej chwili, czyli tego zamrożonego – mówi Aleksandra Gawlikowska-Fyk.
Wyliczenia wykonano przy założeniu, że opłaty dystrybucyjne i stawka VAT pozostaną bez zmian. Efekty pokazuje poniższa grafika.
– To jest wzrost od ceny zamrożonej, ale spadek w stosunku do tego co URE zatwierdził w grudniu 2022 r., a co nie jest stosowane ze względu na zamrożenie cen – zaznacza ekspertka.
Podkreśla, że mrożenie cen było działaniem ad hoc, a nie systemowym. Zniwelowało ono skutki nagłego wzrostu cen, ale nie zniwelowało długoterminowego trendu powodów. Ceny energii rosną, na TGE handluje się drożej. Przy czym w stosunku do “kryzysowych” cen z 2022 roku jest taniej.
W jakim kierunku powinni iść rządzący?
– Od mrożenia cen trzeba odchodzić, ale w sposób przemyślany, z mocnym systemem wsparcia dla najbardziej wrażliwych odbiorców. Uważam, że powinno Może to być zrobione w sposób stopniowy, żeby zaabsorbować ten wzrost – dodaje Aleksandra Gawlikowska-Fyk.
Zdaniem Bernarda Swoczyny, ceny prawdopodobnie zostaną utrzymane na niskim poziomie. Nie wiadomo jednak, na jakim i na jakich zasadach.
– Najrozsądniej byłoby dać wsparcie tylko wrażliwym odbiorcom, np. osobom o niskich dochodach, a w przypadku pozostałych pozwolić na umiarkowaną podwyżkę, odpowiadającą wzrostowi kosztów produkcji energii – wyjaśnia.
– Długoterminowo powinniśmy inwestować w OZE i w efektywność energetyczną, bo to najtańsze źródła energii, dzięki którym ceny nie będą już tak rosły – dodaje.
Polecamy także:
- Europa ma już zapasy gazu na zimę. Ale to nie zatrzyma wzrostu cen surowca
- NABE powstanie z opóźnieniem? Rząd zakłada taki scenariusz. Winne wybory
- Ciemne chmury nad fotowoltaiką. Energii z OZE byłoby więcej, gdyby nie problemy z siecią
- Pompa ciepła to pułapka wysokich rachunków za prąd. Ekspertka: potrzebna jest specjalna taryfa