{"vars":{{"pageTitle":"Kurczy się liczba pracowników w Polsce. W dekadę demografia obetnie parę milionów","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["imigranci","mlodzi-na-rynku-pracy","najnowsze","polacy-a-imigranci","praca-ponizej-kwalifikacji","rynek-pracy","wiek-emerytalny"],"pagePostAuthor":"Zespół 300Gospodarki","pagePostDate":"14 października 2024","pagePostDateYear":"2024","pagePostDateMonth":"10","pagePostDateDay":"14","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":728050}} }
300Gospodarka.pl

Kurczy się liczba pracowników w Polsce. W dekadę demografia obetnie parę milionów

Liczba osób pracujących spadnie o 2,1 mln do 2035 roku. W Z polskiego rynku pracy odejdzie 3,8 mln pracowników. Równocześnie prognozowany napływ nowych roczników wyniesie 1,7 mln osób – prognozuje Polski Instytut Ekonomiczny.

W ciągu zaledwie 10 lat liczba pracujących w Polsce zmniejszy się o 12,6 proc. obecnego zatrudnienia. To oznacza, że w 2035 r. aktywnie pracujących będzie o 2,1 mln mniej niż dziś – szacuje Polski Instytut Ekonomiczny (PIE). To efekt niekorzystnych trendów demograficznych.

„Prognozowany spadek zatrudnienia wynika ze stopniowego wychodzenia z rynku pracy pracowników w wieku 50-59/64 lata oraz wchodzenia na rynek pracy młodszych, mniej liczebnych kohort wiekowych. Przy założeniu utrzymania obecnego wieku emerytalnego do 2035 r. z polskiego rynku pracy odejdzie 3,8 mln pracowników. Równocześnie prognozowany napływ nowych roczników wyniesie 1,7 mln osób” – piszą analitycy PIE w najnowszym raporcie „Konsekwencje zmian demograficznych dla podaży pracy w Polsce”.

Branże, które szukają ludzi. Lub robotów

Są sektory, w których braki kadrowe będą mocno dawać się we znaki.

Największych problemów związanych z dostępnością kadr będzie doświadczać sektor edukacji oraz opieki zdrowotnej. Zatrudnienie w tych sektorach może zmniejszyć się odpowiednio o 29 proc. oraz 23 proc. obecnego stanu”, pisze PIE.

Największą liczbę pracowników (400 tys. czyli 11 proc. obecnego stanu zatrudnienia) utracą sektory przemysłowe. Tu wiele stanowisk „wypełni” jednak automatyzacja, co w sektorze opieki będzie niemal niemożliwe.

Konsekwencje odpływu pracowników z polskiego rynku pracy można do pewnego stopnia łagodzić poprzez wdrażanie nowych technologii. W tym kontekście nowe technologie – takie jak roboty przemysłowe, systemy RPA (Robotic Process Automation) czy rozwiązania z zakresu sztucznej inteligencji – mogą nie tylko wspomagać pracę ludzką, ale też ją zastępować i zwiększać jej efektywność. W tym kontekście kluczowe wydaje się rozstrzygnięcie, na ile tego rodzaju rozwiązania mogą być zastosowane w obszarach, które najbardziej ucierpią z powodu utraty pracowników, a więc w edukacji, w ochronie zdrowia oraz w przemyśle” – podkreślił jednocześnie Instytut.

Według PIE, przemysł wydaje się tym obszarem polskiej gospodarki, w którym obecne zastosowanie procesów automatyzacji pracy przedstawia istotny potencjał wzrostu. Obecnie pod względem liczby robotów pracujących w przemyśle Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w UE. W przeliczeniu na 10 tys. pracowników sektora przetwórstwa przemysłowego w Polsce pracuje 54,6 robotów, a dystans dzielący nas od liderów europejskich liderów jest znaczący: np. w Niemczech to 256 robotów, w Szwecji 297,6, a w Czechach 165,9.

PIE zapala alarmową lampkę. Według analityków Instytutu, PKB Polski w 10 lat może się zmniejszyć nawet o 6-8% w scenariuszu spadku zatrudnienia o 11% w przemyśle i przy jednoczesnym założeniu utrzymania pozostałych zmiennych zależnych na obecnym poziomie.

To, co nam się wydaje, że wiemy o imigrantach w Polsce

Czyli mamy problem. Jak go rozwiązać? Pracodawcy mówią: zatrudnianiem imigrantów. Polacy odpowiadają: nie, chociaż sami w wielu zawodach, do których firmy poszukują ludzi pracować nie chcą.

„Rzeczywista skala migracji oraz jej wpływ na gospodarkę mogą się zupełnie rozmijać z tym, jak obywatele postrzegają te zjawiska”, pisze PIE w podsumowaniu innego raportu – opublikowanego w czerwcu „Polacy o cudzoziemcach na rynku pracy – fakty, mity, opinie”.

Jednym zdaniem: statystyczny Jan Kowalski uważa, że imigrantów w Polsce jest więcej niż jest, a Ukraińców pracuje znacznie mniej niż powinno, żeby na siebie zarobić.

Chociaż liczba cudzoziemców przybywających w Polsce w 2024 r. wynosi ok, 2,5 mln, to jednak co trzeci Polak uważa, że jest ich ponad 3 mln. Zatrudnionych w Polsce jest 62 proc. uchodźców z Ukrainy, a mimo to 76 proc. Polaków zaniża tę wartość, uznając, że jest to mniej niż 50 proc.” – wylicza PIE z przeprowadzonego badania.

Dlaczego firma sięga po imigranta?

Co czwarte badane przedsiębiorstwo zatrudnia cudzoziemców. Większość – bo musi. 70 proc. z nich tłumaczyło to niedoborem polskich pracowników na rynku pracy.

Większość przedsiębiorstw, które decydują się na zatrudnianie obcokrajowców to przede wszystkim duże firmy (41 proc.), zdecydowanie rzadziej mikroprzedsiębiorstwa (13 proc.), najczęściej z branż: zakwaterowanie i gastronomia (50 proc. firm), budownictwo (36 proc.), transport i gospodarka magazynowa (36 proc.) oraz przetwórstwo przemysłowe (35 proc.) Najrzadziej obcokrajowców zatrudniały firmy usługowe (15 proc.) oraz zajmujące się administrowaniem i działalnością wspierającą (16 proc.).

Wiele z nich wybrałoby do pracy Polaków, choćby dla tego, że z imigrantem zawsze rośnie ryzyko jego wyjazdu w najmniej odpowiednim momencie.

„Na bardzo duże i duże znaczenie takiego powodu [obaw] wskazało 63 proc. firm. Pracodawcy obawiają się, że pracownicy z zagranicy przybyli do Polski głównie z powodów zarobkowych i nie czując głębszych związków z Polską, w każdej chwili mogą opuścić nasz kraj z powodu znalezienia lepiej płatnej pracy w innym kraju”, pisze PIE.

Niestety, aż 52 proc. firm w Polsce zwraca uwagę na brak polskich pracowników o wymaganych kwalifikacjach.

Więcej o trendach demograficznych i ich wpływie na rynek pracy: