Przybywa mieszkań wystawianych na sprzedaż. Od wybuchu wojny na Ukrainie liczba ofert z mieszkaniami na sprzedaż wzrosła aż o 14 proc., wynika z najnowszego raportu Expandera i Rentier.io.
Mieszkań na sprzedaż przybywa we wszystkich miastach. W sumie wystawionych jest obecnie prawie 74,3 tys. lokali. Największy przyrost w liczbach bezwzględnych dotyczy mieszkań na sprzedaż w Warszawie. Tu przybyło 2071 ogłoszeń. Na drugim miejscu znalazł się Wrocław (1345 ogłoszeń), niewiele mniej było w Krakowie (1316O, w czołówce jest też Gdańsk (1028 nowych ofert).
W ujęciu procentowym największy wzrost liczby ofert odnotowano w Białymstoku (22 proc.),w Toruniu (21 proc.) i Radomiu (20 proc.).
Expander i Reniter.io badali zmiany między 23 lutego a 15 marca, a więc w czasie trwającej już wojny na Ukrainie i porównywali je do stanu miesiąc wcześniej.
– Skala wzrostu liczby ofert jest ogromna, biorąc pod uwagę, że stało się to w mniej niż miesiąc. Warto dodać, że nie jest to efekt „jednego dobrego dnia”. Badany przez nas dzień 15 marca nie był wyjątkiem. W całym lutym liczba aktywnych ogłoszeń była aż o 11 proc. wyższa niż w styczniu. Trend malejącej oferty rozpoczęty w 2021 r. został zatem efektownie zatrzymany – podają firmy w komentarzu do wyników zestawienia.
Ile wynoszą ceny mieszkań?
Autorzy badania zwracają jednocześnie uwagę, że ten wysyp ogłoszeń nie wygląda na paniczną wyprzedaż. Bo ceny ofertowe w ogłoszeniach aktywnych w dniu 15 marca były wyższe niż 23 lutego. Średnio wzrosły o około 1 proc. A w niektórych miastach – jak Białystok, czy Radom – nawet o 4 proc. Jedynymi miastami, gdzie zanotowano spadek cen (o 1 proc.), były Katowice i Sosnowiec.
– Obecnie jest jeszcze za wcześnie, aby oceniać jaka jest przyczyna tego zjawiska. Po pierwsze przyczyną wzrostu liczby aktywnych ogłoszeń może być to, że znacznie wolniej znikają „stare” oferty. Zdecydowanie spadł bowiem popyt na mieszkania. Kolejną przyczyną może być to, że inwestorzy spekulacyjni przestali wierzyć w dalszy mocny wzrost cen mieszkań i postanowili wyjść „na górce” – interpretują wyniki badań ich autorzy.
I przyznają, że dodatkowym powodem może być wojna na Ukrainie: niektórzy inwestorzy mogli chcieć ze strachu spieniężyć część majątku.
– Do sprzedaży mogą też zachęcać coraz wyższe stopy procentowe. Z jednej strony powodują, że bardzo mocno wzrosły raty kredytów hipotecznych, co sprawia, że nie jest już możliwe pokrycie całej raty z przychodów z najmu. Z drugiej strony coraz łatwiej jest uzyskać zyski wyższe niż te jakie przynosi wynajem mieszkań – oceniają Expander i Rentier.io.
Polowanie na mieszkania do wynajęcia
Eksperci zauważają jednak, że bardzo wzrósł ostatnio popyt na mieszkania do wynajęcia. To może poprawiać zyskowność najmu.
O tym, że mieszkania do wynajęcia są teraz towarem coraz bardziej deficytowym świadczą dane serwisów ogłoszeniowych Otodom i OLX. W obu przypadkach dokładnie miesiąc po wybuchu wojny liczba ofert mieszkań do wynajęcia była aż o około 57 proc. niższa, niż przed atakiem Rosji na Ukrainę. Największe spadki pod tym względem notowano we Wrocławiu (o około 77 proc.) i w Krakowie (72 proc.).
Duży popyt na rynku najmu to bezpośredni skutek napływu około 2 mln uchodźców z Ukrainy, ale nie tylko. Eksperci zajmujący się rynkiem nieruchomości zwracają uwagę, że zainteresowanie najmem będzie rosła wraz z dalszymi podwyżkami stóp procentowych. Powodują one nie tylko wzrost rat kredytów, ale także radykalnie pogarszają ich dostępność dla tych, którzy planowali kupić mieszkanie na własne potrzeby.
Expander i Rentier.io w swoim najnowszym raporcie zwracają uwagę, że z tego właśnie powodu w lutym liczba wypłaconych kredytów była najniższa od 4 lat.
– Oczywiście dostępność kredytów spada ze względu na coraz wyższe stopy procentowe. To zapewne główna przyczyna tak niskiej liczby udzielanych w lutym kredytów. Jeszcze na początku października WIBOR 6M, który jest najczęściej stosowany jeśli chodzi o nowo udzielne kredyty, wynosił 0,32 proc. Obecnie jest to już 4,99 proc.. W rezultacie ktoś, kto na początku października mógł liczyć na 400 tys. zł, obecnie dostanie już tylko 258,5 tys. zł – wyliczają eksperci firm.
I zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt: według prognoz rynkowych sześciomiesięczny WIBOR za pół roku wzrośnie do 6,5 proc.
– Wtedy oprocentowanie większości nowo udzielanych kredytów przekraczałoby 8 proc., a dostępna kwota dla wspomnianej wcześniej osoby spadłaby do 227 tys. zł, czyli prawie o połowę – podają w raporcie.
Stopy procentowe w Polsce dwa razy wyższe, niż dziś, ocenia Bank ING. O ile wzrośnie rata kredytu?